Ktokolwiek
zetknął się z literaturą izraelską zauważył zapewne dwie rzeczy: jakość
przekładu (rzadko bowiem zdarzają się kiepskie przekłady z hebrajskiego) oraz
dziwną skrupulatność opisów, w której detal łączy się z estetyką. Takie elementy widać w prozie
Grossmana, Nuevo czy Oza. To, co się za nimi kryje analizują ojciec i córka –
uznany pisarz Amos Oz i akademiczka Fania Oz-Salzberger – w książce Żydzi i słowa.
Niektórych
może uderzyć credo autorów: są oni niewierzący,
jednak starają się przybliżyć wagę słowa w kulturze żydowskiej. Skupiają się
jednak nie tylko na religijnym wymiarze wszechogarniającego logos, ale wchodzą w kulturowe obszary
jego działania. Sami zaznaczają, że książka nie jest próbą akademickiego
podejścia do tematu, a jedynie luźnym esejem, w którym spostrzeżenia praktyków
zderzają się z teorią i historią.
Autorzy
analizują pochodzenie kultu słowa w religii i tradycji semickiej, prowadzą
czytelników przez dzieje i opatrują licznymi komentarzami wiedzę mniej lub bardziej
znaną. Skupiając się chociażby na imionach wskazują wagę, jaką miało nazywanie
osób czy rzeczy. Pokazuje to głębokie zakorzenienie w religii judaistycznej, w
której znajomość imienia była równoznaczna ze znajomością konkretnej osoby. Ciekawa
jest też kwestia edukacji, po trosze sprzężona z umiejętnościami czytania i
odbioru tekstu – niemal każdy wyznawca judaizmu musiał rozumieć źródła
pisane i to niezależnie od tego, jak
bogaty był jego księgozbiór.
Charakterystyka
literatury izraelskiej buzuje niejako w tle, jednak opisywane w książce Ozów
zjawiska są dla niej fundamentalne. Z jednej strony można stwierdzić, że znajomość
znaczeń słów i ich odcieni jest obowiązkiem każdego wyrobnika słowa; z drugiej
– nie należy zapominać, że ta umiejętność nie zawsze jest wyuczona, ale twórca mógł
ją nabyć w trakcie swojego życia w sposób – poniekąd – naturalny. Również
kultura czytania krótkich fragmentów Pisma w synagogach i ich analizowania
pokazuje ogromny szacunek żydów do słowa – czy to pisanego, czy mówionego.
Na te
elementy zwraca uwagę duet autorski i pokazuje, w jaki sposób to właśnie
edukacja kulturalna, skupiona na kultywowaniu bliskiego kontaktu z tekstem i
znaczeniami w nim zawartymi może pomóc w pracy pisarskiej. Wszak jednym z jej
kluczowych elementów są cyzelowane i redukcja, obowiązujące nawet najbardziej
„przegadane” opowieści. To właśnie te umiejętności tworzą kolejne warstwy
tekstu, pozwalają na zabawę znaczeniami i dodają nierzadko prozie drugiego dna.
Pozycja
ta jest nieco dwoista w obiorze. Czuję się zobowiązany o tym wspomnieć,
ponieważ choć początkowo sprawia ona wrażenie nieco zbyt mocno akademickiej,
zwłaszcza w historycznej części, to dosyć szybko nabiera polotu i lekkości,
zwłaszcza we fragmentach, w których autorzy analizują poszczególne zjawiska.
Widać w tym podejściu przenikanie się wielu szkół analizy tekstu – począwszy od
historycznych (annales), poprzez close reading, a na analizach
kontekstowych skończywszy. Ogromne brawa należą się autorom za to, że te
przejścia są niemal niezauważalne – tekst jest spójny wewnętrznie i, co nie bez
znaczenia, świetnie przełożony. Tu również – należy pogratulować Piotrowi
Pazińskiemu świetnej pracy translatorskiej.
Żydzi i słowa to
książka nietuzinkowa. Jest ona – w mojej opinii – obowiązkową lekturą
wszystkich miłośników prozy izraelskiej, zwłaszcza tych, którzy lubią się w nią
zagłębić i zasmakować słowa. I mimo tego, że nie jest ona momentami łatwa dla
czytelnika nienawykłego z wtrętami akademickimi, to przedstawia w sposób
przejrzysty to, co stanowi kontekst świetnych próz pochodzących z tego kręgu
kulturowego.
Zapisuje sobie. interesują mnie takie książki;) dzięki!
OdpowiedzUsuńMożna znaleźć u Ciebie wiele perełek, o których nie miałam pojęcia, gratuluję!:)
OdpowiedzUsuń