Wyraźny
stał się ostatnio w kulturze trend do przedstawiania historii peryferyjnych,
towarzyszących „wielkim” dziejom – nie mniej ważnych, rozbudowujących konteksty
i dopełniających znaczeniami to, co jest znane. Jednym z takich wątków są herstorie
– praktyka opisywania wydarzeń historycznych z perspektywy kobiet i stawiająca
je w centrum. Dużo tu dobrej roboty robi Instytut Kultury Miejskiej i
Europejskie Centrum Solidarności organizując spacery śladami kobiet po Stoczni.
W tym duchu napisana została książka Paula Rolanda Nazistki.
Pozycja
ta należy do obszaru nauki popularnej i niekoniecznie rości sobie prawa do
czegoś więcej. Nie ukrywam, że cieszy mnie to. Znajdziemy w niej przede
wszystkim historię dojścia do władzy Hitlera, narodziny państwa
narodowosocjalistycznego i rolę kobiet w nowym ładzie. Początkowo poznajemy
samą sylwetkę jednego z dwóch niesławnych wąsaczy w historii świata – człowieka
niestabilnego emocjonalnie, rozchwianego, jednak skupionego na konkretnych
celach, oraz posiadającego niezwykłą charyzmę. Autor wskazuje przy tym nie
mniej istotną rolę kobiet w dojściu do władzy NSDAP, co również – z punktu
widzenia niezaznajomionego z faktografią czytelnika – może być ciekawe.
Po
takim wstępie poznajemy sylwetki poszczególnych kobiet, które odznaczyły się
jakoś w latach 1933-1945, mizoginię władzy oraz podwójną moralność kobiet u
władzy i tych, które blisko takowej nie były. Autor stawia też dosyć odważną
tezę na temat porażki III Rzeszy – brak udziału kobiet w procesie produkcji
zbrojnej doprowadził do niedoborów zaopatrzenia a przez to w dużej mierze
przyczynił się do upadku Rzeszy. Teza co najmniej ciekawa, a zarazem dopełniająca
historię alternatywną i – w pewien sposób – równoległą.
Książka
ta ma jednak sporo wad, które częściowo wynikają z jej koncepcji, a częściowo –
z nonszalancji korektorek i (być może) tłumacza. Brakuje konsekwencji w stosowaniu
przypisów i innych odsyłaczy, bibliografia również nie wskazuje pozycji
kanonicznych poświęconych nazizmowi, wiele jednak odwołań do publikacji
popularnonaukowych, co niekoniecznie musi być dobrym zabiegiem. Wprawdzie wiele
jest słów świadków historii, jednak nie są one opatrywane komentarzem, a
jedynie mają za zadanie podeprzeć tezy stawiane przez autora i uzupełniać wywód.
Również podejście zaprezentowane we wprowadzeniu do tematu wydaje się być
szczątkowe i służyć raczej prezentowanym tezom niż zgłębieniu tematu; wprawdzie
może być to przejaw metody pars pro toto,
jednak widoczne są fragmenty, w których zagłębienie się w temat mogłoby
podważyć . Już takie wrażenie dosyć skutecznie może podważyć tezy stawiane w
niej.
Wszystko
to sytuuje Nazistki w obszarze
ciekawostki wydawniczej, która niekoniecznie wnosi coś nowego; warto przy tym
przypomnieć, że mówimy o publikacji popularnonaukowej. Jednak nawet gdy
spojrzymy na ową książkę z tej perspektywy, to po jej lekturze można odnieść
wrażenie, że nie wszystko poszło tak, jak powinno. Książka ma przy tym jedną
sporą zaletę: może zachęcić do zgłębienia tematu, jednak to przepracowanie
tematu może dosyć szybko pokazać, w jak wielu miejscach książka ta wykazuje się
szczątkową analizą tematu i pewną nonszalancją w podejściu do źródeł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz