Coraz
częściej poruszany w ostatnich latach temat ujemnego przyrostu
naturalnego i starzenia się społeczeństwa wywołuje znaczne
zainteresowanie coraz liczniejszą grupą społeczną . Mowa tu
oczywiście o osobach w podeszłym wieku, które do tej pory
wypchnięte poza nawias, stają się tak liczne że ich pomijanie w
dyskursie nie może być dalej bezkarne (pomijanie w czym?).
Antropologiczny
zachwyt nad innymi kulturami, jak i skłonność do innowacji, stały
się na przestrzeni lat znakiem rozpoznawczym francuskiej eseistyki.
Widoczne było to chociażby w tekstach publikowanych przez ojca
współczesnego kulturoznawstwa – Clauda Levi-Straussa, do którego
dziedzictwa odwołuje się autorka tekstu Starość
– Simone de Beauvoir.
Filozofka, w
momencie pisania książki ponad sześćdziesięcioletnia, mówi o
rzeczywistości jej bliskiej. Nie odwołuje się do treści
abstrakcyjnych, ale zadaje pytanie o to, co dalej będzie działo się
z nią jako z jednostką personalną (człowiekiem), jednak przede
wszystkim dopytuje się o to, jak jej otoczenie poradzi sobie z tymi
zamianami.
W
kolejnych esejach, Starość
jest
bowiem książką eseistyczną, de Beauvoir pokazuje kolejne aspekty
podeszłego wieku. Zdaje się ona zadawać pytanie o to, jak sama
może widzieć swoją starość. W kolejnych rozdziałach autorka
przedstawia najważniejsze dla starości kwestie – relacji
rodzinnych, relacji z samym sobą, seksualności. Trudno jednak
oprzeć się wrażeniu, że jest to książka o jednym –
wszechogarniającym poczuciu zamykania się świata. I mimo iż
przedstawiane przez Beauvoir historie z
życia dzikich
mogą napawać optymizmem, to są one zaklinaniem rzeczywistości,
wyrażaniem nadziei, że jutro będzie lepiej, bo żyjemy w
najlepszym
z możliwych światów.
Ta funkcja terapeutyczna dominuje książkę – mimo przepełnienia
tekstu ciągłymi nawiązaniami do ojca
antropologii,
autorka używa badań kulturoznawczych przedmiotowo – chce
dostrzec siebie i swoją rodzimą kulturę w zwierciadle innych
tradycji.
Książka jest
napisana pięknym językiem i świetnie przetłumaczona – czyta się
ją z niezaprzeczalną przyjemnością. Mimo iż można mieć
poczucie, iż autorka uprawia sztukę dla sztuki, to jednak obcowanie
z tak dobrym tekstem jest niezwykłym przeżyciem. Nawet mimo prób
dydaktyzowania, jakich można znaleźć całkiem sporo.
Pisana w
szczególnym momencie książka wydaje się być dedykowana do osób
starszych, a przynajmniej w wieku bliskim autorce w momencie pisania.
Bowiem właśnie to „postawienie kropki nad i” w pewnym momencie
historycznym sprawia, że nie jest to tekst aktualny. Zachwycać może
obszarem poruszanej tematyki, jednak anachroniczność
przedstawianych faktów, nieopartych jeszcze o neuropsychologię
znacząco spłyca problemy, do których zabiera się de Beauvoir. Nie
służy to książce, jednak jest to ciekawy dokument epoki, scheda
po myśleniu już zamierzchłym, a które kształtowało się
jednocześnie z myślą Lacana, Foucaulta i Barthesa.
Starość
podejmuje temat bieżący, jednak jest momentami anachroniczna.
Jednocześnie ten brak aktualności tłumaczeń autorki jest
niwelowany przez jej humanistyczne podejście do świata – pełne
omówień, ale i wysiłków, mających dać zrozumienie. I właśnie
dla tych, jakże eseistycznych, wysiłków warto do tej książki
zajrzeć. Świata ona nie naprawia – skądże; zwraca jednak uwagę
na zjawiska, których jesteśmy świadkami, a które przewidywano
cztery dekady wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz