Zbiór opowiadań
wydawać się może formą łatwą – nie trzeba tworzyć jednolitej
narracji, utrzymywać elementu zaskoczenia, rozwijać nie zawsze
ciekawych bohaterów. Sama idea zbioru
zakłada nierówność tekstów, nie każdy zawarty tekst musi być
idealny; pozwala się sobie na drobne wady. Tak jest właśnie z
debiutem Agaty Porczyńskiej – Wada wymowy
nie jest zbiorem idealnym. Ma on jednak w sobie coś, co przyciąga,
i na pewno nie jest to dziewczyna z okładki.
Reklamowanie
książki jako zawierającej fragmenty o delikatnie
erotycznym zabarwieniu może
budzić konsternację: co oznacza owo zabarwienie?
Czy sposób pisania Janusza Wiśniewskiego, czy świadome pokazywanie
życia małżeńskiego jak u Amosa Oza ma tu jakąś realizację?
Trudno stwierdzić – erotyzmu tu jak na lekarstwo, pojawiają się
jedynie refleksy sytuacji łóżkowych, a niemal wszystko dzieje się
w sferze niedopowiedzenia. Takie zawoalowanie jest zabiegiem
ciekawym, jednak nie zawsze świadomym. Niefrasobliwość autorki
objawia się w operowaniu technikami pisarskimi – niedopowiedzenie
jest tu najwyraźniejszym przykładem; stosując tą figurę
nierzadko autorka traci ciągłość opowieści, zaczyna wątki,
które ucina bez przyczyny. Próbując wprowadzić elementy absurdu w
stylu Czechowa potrafi się zagubić i wystawić na śmieszność
(otwierające zbiór opowiadanie).
Mimo tego – Porczyńska posiada znakomity słuch językowy, potrafi
tworzyć nietypowe dysonanse i konsonanse brzmieniowe. Operuje
wyrażeniami trafnie, stosuje elementy świetnie wprowadzające
czytelnika w świat opowieści. Brzmieniowy charakter opowieści
sprawia, że najlepiej odbiera się je... słuchając. Książka jest
znakomitym materiałem na audiobooka, widać to od jej początku –
zdania o niebo lepiej brzmią wymawiane, niż tylko czytane w
zaciszu. Wielokrotne zderzanie ze sobą współbrzmień zdaniowych
predestynuje tę książkę do lektury głośnej – wtedy dopiero
pokazuje ona swoje największe zalety.
Zbiór
ma, niestety, długi rozbieg.
Pierwsze dwa-trzy teksty sprawić mogą, że książka wyląduje na
półce, a pieniądze na nią wydane wydawać się mogą wyrzuconymi
w błoto. Jednak po kilkunastu stronach Porczyńska rozwija skrzydła
i zaczyna przekonywać – swoim językiem, prozodią, pomysłem.
Mimo tego, nie wszystkie teksty są równe; Wada wymowy
zawiera wiele perełek, jednak
też kilka słabych tekstów. Nie jest to zbiór powalający swoim
całokształtem, mimo tego przyciąga. Zamieszczenie na stronie
internetowej książki filmiku ją promującego z niemającymi ze
sobą żadnego związku scenami nagranymi telefonem nie jest
przekonujące. Gdyby tego nie było – książka okazałaby się
naprawdę ciekawym zbiorem. Jednak dodanie do niej dodatkowej treści
internetowej (jak i graficznej na okładce) dodaje jej treści
frapującej i intelektualnej. Bez tej – książka nie jest słabą;
z tą – niektórych czytelników może odstręczać.
Wada wymowy nie
powala, posiada jednak wiele mocnych stron. Język, umiejętność
tworzenia prozodii i pomysłowość rozwiązań ratują tę książkę.
Mimo tego, autorka nie zawsze panuje nad opowieścią, gubi się w
wątkach, ale zarazem potrafi zaciekawić czytelnika. Opowiadania są
nierówne, jednak perełki znajdujące się między nimi ratują go i
nie pozwalają przejść obok zbioru obojętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz