Islam jako religia wpisał się
niezbyt chlubnie w historię Europy i świata. Nie poprawiły tego wydarzenia z
ostatniej dekady ani doniesienia medialne o coraz silniejszej polaryzacji
religijnej w krajach Bliskiego Wschodu. Ważnym głosem, który może przybliżyć
niezaznajomionym z licznymi niuansami tej religii, jest niedawno wydana książka
Ayaan Hirsi Ali zatytułowana – nie na darmo – Heretyczka.
Należy zaznaczyć na początku, że
nie jest to publicystyka – książka ta jest w rzeczywistości opracowaniem z
pogranicza nauki i eseistyki naukowej, głównie za sprawą przedstawionego w niej
aparatu analitycznego oraz rozbudowanych przypisów. Jednak tym, co pozwala jej
zbliżyć się do obszaru przyjaźniejszego przeciętnemu czytelnikowi jest język; Heretyczka napisana jest żywo i
przejrzyście, a przez to przywodzi na myśl lekkość anglosaskiej eseistyki
naukowej.
Hirsi Ali przedstawia historię
islamu oraz jej relacje z innymi religiami – judaizmem, chrześcijaństwem i
kultami politeistycznymi z VII wieku po Chrystusie, które on zastąpił. Jako
odstępczyni od tej religii posiada o wiele szerszy ogląd niż osoby niemające z
nią żadnego kontaktu lub – paradoksalnie – mocno z nią związane. Przedstawia
zarazem groźbę, jaką niesie utrzymanie, leżącej u podstaw islamu, idei
plemienności w interpretacji Koranu – czy to na przykładzie zaostrzania szariatu
w krajach muzułmańskich, czy to polaryzacji nauczania niektórych imamów, która
prowadzić może do podjęcia przez uczniów walki zbrojnej z „niewiernymi”.
Autorka przedstawia w książce rys
historyczny, dystansuje się od traktowania omawianej religii jako pokojowej
oraz pokazuje zróżnicowanie narracji w obrębie przyjętej formy Koranu. Ciekawą
konstatacją autorki jest stwierdzenie, że nie ma czegoś takiego jak
ujednolicona lub zinstytucjonalizowana „wersja” islamu. Jej brak utrudnia
znalezienie podobnego punktu odniesienia jak chociażby Rzym dla katolicyzmu, a
przez to – niemożliwe jest wskazanie jednej i właściwej jej wersji.
Decentralizacja ta umożliwia dowolność w interpretowaniu świętej księgi islamu;
przedstawia też różne podejścia do niej i możliwe obszary wypaczeń. Jako
przykład tego pokazuje nieprzystawalność „szkół” interpretacji – inaczej
rozumie się niektóre zapisy we wspólnotach amerykańskich czy europejskich, a
inaczej – chociażby w Państwie Islamskim. Autorka wielokrotnie podnosi potrzebę
– a nawet konieczność – głębokiej reformy islamu, jednak zderza tę wizję z
konserwatyzmem wyznawców i najsławniejszych nauczycieli, którzy sprzeciwiają
się takiej zmianie. Wymienia kilka osób, które mogłyby zapoczątkować taką
zmianę i często porównuje ich do Marcina Lutra: mają oni ideę, a zamiast
szesnastowiecznych maszyn drukarskich mają media społecznościowe. Widzi przy
tym ogromne ryzyko takich kroków – wielu reformatorów zostało „uciszonych”
przez władze państw muzułmańskich, często na zawsze.
Heretyczka nie jest
książką łatwą, jednak jej wagi nie należy ignorować. Przedstawiona w niej
historia jednej z najważniejszych religii na świecie nie jest zarazem tekstem
wrogim, ale broniącym idei przed wypaczeniem (zatem – apologletycznym). Autorka
sugeruje zmiany i pokazuje jak daleko zaszła interpretacja Koranu oparta
wyłącznie na władzy mężczyzn. Co ciekawe – już samo zabranie przez nią głosu w
tej sprawie może zostać uznane za akt… heretyzmu. Wadze tej książki nie
przeszkadzają nawet pewne potknięcia w tłumaczeniu i odstępstwa od przyjętej
terminologii (by na używaniu archaicznej formy imienia Mahometa). Na pewno
warto po nią sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz