Wypadków
samochodowych jest wiele, jednak nie wszystkie są takie same.
Powodem są często nadmierna prędkość czy alkohol; czasem
dekoncentracja kierowcy. Prowadzącego taksówkę, która spadła ze
zbocza na siedemnastym kilometrze drogi na lotnisko, rozproszyli jego
klienci: zobaczył on we wstecznym lusterku dwoje ludzi, którzy nie
robili nic... innego... jak tylko... próbowało się...
całować...
Ismal
Kadare w swoim Wypadku przedstawia
historię o konstrukcji
szkatułkowej: opowieści dotyczące prac śledczych przedstawiają
bohaterów jako takich, jakimi znał ich świat;
on, bo imiona tu nie mają znaczenia, jest związany z Radą Europy,
organem dążącym do ugaszenia potencjalnego ognia, który mógłby
rozpalić ponownie Bałkany; ona jest archeolożką, która
stara się łączyć zabobon z nauką. W
centrum opowieści znajduje się opowieść bohaterów, która
prezentowana jest w oparciu o ich zapiski. Klaruje się z nich
niejednoznaczny obraz, pełen pęknięć i niewiadomych; z jednej
strony kochankowie zbliżają się do siebie w sferze fizycznej; z
drugiej brakuje temu
związkowi wyjścia poza fazę fascynacji, a
stanowi temu sprzyja rzadkość spotkań. Mimo tego bohaterowie
pozostają sobie wierni i to na tym kontrakcie opierają swoje
spotkania. Sprawiają one wrażenie kolejnych, niezwykle dynamicznych
wyładowań, które mają dać wyzwolenie. Gdy w pewnym momencie
bohater zwraca się do swojej partnerki call
girl
pojawia się nowy,
wiążący ich układ. On, jako przedstawiciel demokracji i rozwiązań
mających na celu pokój staje się suwerenem, panem; ona – ma
spełniać jego oczekiwania wtedy, gdy on chce. Wprowadzenie do tej
relacji wątku finansowego, jakim obciążone jest określenie call
girl, dodaje tu ciekawej
pikanterii kontekstowej, a zarazem upolitycznia nową prozę
Kadare'a, wikłając ją w grę pozorów.
Bo
taką grą pozorów jest próba rekonstrukcji wydarzeń tego
feralnego dnia, gdy taksówka spadła ze zbocza. Poza
tym, że zginęli pasażerowie i przeżył, niemal cudem, kierowca,
nic nie jest pewne: ani to, kim dla siebie byli pasażerowie, ani to,
w co byli uwikłani. Ta ciągła gra znaków zapytania staje się tu
interesująca nie tylko ze względu kryminalnej proweniencji
– zdaje się, że autor chce oddać atmosferę Bałkanów; regionu
wciąż nabuzowanego, w którym najmniejsze podejrzenie o
nieporządaną działalność może być iskrą na prochy. A jak
inaczej rozumieć wypadek, w którym ginie człowiek związany z Radą
Europy?
Trudno
oprzeć się wrażeniu, że poza polityczną i warstwą Wypadek
ma dawać czytelnikom rozkosz lektury, cieszyć
nawet w gmatwaninie wątków i domniemywań. Zarazem książka ta
może męczyć; gdyby poddać zawarte w niej wątki analizie
kontekstowej okazać by mogło
się, że jest to opowieść zanurzona w traumach, którą nawiedzają
co rusz demony przeszłości. Również niemal całkowite poplątanie
wątków prezentowanych w ostatniej prozie Kadare'a zdaje się mieć
na celu zmuszenie czytelnika do podjęcia pracy w celu złożenia
czegoś w jedną całość. Czy skutecznego? Bohaterowie usiłują
się całować – będąc z innych światów i reprezentujące inne
wartości stają się sobie z jednej strony obcy, a zarazem –
niezwykle podobni. I właśnie taki magnetyzm jednakowych biegunów
zdaje się dominować w Wypadku;
toż-samość jest tu spoiwem, lecz także odrzuca; pragnienie
drugiej osoby jest silne, lecz podobieństwo... cóż, robi swoje.
Lubię takie artykuły.
OdpowiedzUsuń