Socjalizm nigdy nie
był tematem łatwym – niezależnie z jakiej perspektywy byłby
opisywany. Nawet w wyidealizowanych opowieściach, takich jak Moskwa
nie wierzy łzom, do których
odwołuje się Jelenda Czyżowa w swoim Czasie kobiet,
pojawia się element
wskazujący ma pęknięcie w opowieści i strach; wszak każda
historia idealna musi mieć gdzieś pogrzebanego swojego trupa.
Takim elementem jest tu wyidealizowany świat idei równości
komunistycznej. Równości, która z egalitaryzmem ma niewiele
wspólnego.
Mamy
zatem Antoninę, matkę, sąsiadkę i
robotnicę fabryczną. Mamy również jej rodzinę – szczególną i
mocną, złożoną z niej, jej córki i trzech sąsiadek, z którymi
żyje we wspólnocie. Więzi je łączące są niezwykle silne, a
wsparcie, jakiego udzielają sobie kobiety jest ogromne
i nie jest oparte o żadne związki władzy. Można
jedynie stwierdzić, że kobiety czują się zobowiązane wobec
młodej matki; to poczucie, rozumiane jako wola, nie jako przymus,
staje się fundamentalne dla niezwykłej enklawy wzajemnego wsparcia.
Niezwykle
ciekawą figurą jest córka głównej bohaterki, która jest niema.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że to wokół niej toczy się cała
akcja książki – Antonia zyskuję opiekę swoich sąsiadek głównie
z powodu bycia samotną matką, pozyskiwanie różnorakich korzyści,
które przydziela władza ludowa. Również decyzja o poszukiwaniu
męża jest wyraźnie związana z córką
– gdy bohaterka
dowiaduje się, że ma złośliwego raka, naturalną konsekwencją
staje się poszukiwanie kogoś, kto mógłby się zaopiekować
dzieckiem gdy jej zabraknie. Wybór pada na jej kolegę z pracy,
który nie pije i jest porządny,
i zdaje się być dobrym opiekunem dla małoletniej – w innym
wypadku dziecko trafiłoby do sierocińca, gdyż nie byłoby podstaw
do adoptowania go przez którąś z sąsiadek. Dziewczynka
jest uważana przez kobiety
za wyjątkową – zarówno ze względu na jej przypadłość (mimo
bycia niemą nie utraciła słuchu), co czyni ją potencjalną
jurodivą, jak i
pragnienie uchronienia jej przed odrzuceniem i niezrozumieniem.
Czas kobiet
zdaje się być historią o chronieniu potomstwa przed złym światem:
ten świat nie sprzyja
jednostkom słabym, a jedynie wytworzenie wspólnoty daje szansę na
danie mu odporu. Bohaterki łącząc swoje siły mogą ukryć wady –
bowiem żadna nie jest ich pozbawiona: trzy starsze kobiety
korzeniami swojego życia sięgają do czasów, które nie kojarzą
się aktualnej władzy najlepiej, lecz jakoś się dostosowują do
ładu; Antonina jest samotną matką pracującą ponad swoje siły,
lecz to samo czyni ją predestynującą do miana stachanowca.
Wreszcie najmłodsza z nich – niema dziewczynka, która winna
znajdować się w specjalnym ośrodku, a nie w normalnym domu.
Wyraźny
jest tu też strach przed wyjściem poza tę dziwną, niemal sakralną
wspólnotę – świat
zewnętrzny jest zły, rzadko spotkać można kogoś godnego
zaufania. Mimo tego w bohaterkach jest też widoczna nadzieja – że
Antonina znajdzie męża, który zaopiekuje się jej córką; że uda
się znaleźć dobrego lekarza, że nikt nie oszuka ich na
(nielegalnej) wymianie złota na ruble. Lęk
jest tu wypierany przez wspólnotę i siłę, którą ona daje. Z
drugiej strony – postaci przedstawione przez Czyżową są kolejną
z twarzy socrealizmu w Rosji; reprezentują, głównie za
pośrednictwem Antoniny, typowe bolączki Rosjan nie działających
ani w opozycji, ani nie związanych z organami partyjnymi, a chcących
po prostu żyć. Są tu one w opozycji do postaci Ludmiły Ulickiej;
nie chcą walczyć, lecz godnie
żyć; wydreptać i przeczekać swoje a nie wywalczyć.
Nie
da się ukryć, że Czyżowa niezwykle ciekawie przedstawia historię
życia zwyczajnych ludzi stykających się ze statystycznymi
kłopotami; mimo pozornego zogniskowania nieszczęść dotykających
centralną Antoninę nie jest to nowożytna, socrealistyczna opowieść
o Hiobie, lecz opowieść o wspólnocie, która dostosowuje się do
kolejnych przeciwności i stara się je pokonać bez dokonywania
rewolucji. Trzy pokolenia Rosjan starają się żyć i pozwolić żyć
innym; pragną
zmian ewolucyjnych, które dać mogą daleko bardziej wymierne efekty
niż rewolucje, których w ich życiu, niestety, nie brakowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz