wtorek, 25 grudnia 2012

Krzysztof Kasa Kasowski – Kontrakt




Rzadko się zdarza żeby muzyk pisał powieść. Do tego powieść ciekawą. Zazwyczaj są to średnio lotne opowieści o tym, jak się tak ustawić w życiu, by wyjść na tym dobrze. Krzysztof Kasowski, znany jako K.A.S.A., stworzył opowieść o dojściu do kariery pewnego ciekawego muzyka, Krisa.
Kris jest przeciętnym, acz aspirującym kieleckim muzykiem. Ma swój zespół, stara się jakoś wybić, jednak większość jego starań spala na panewce. W mieście w którym nie widział on perspektyw trafia się mu jednak okazja zagrania dużego koncertu. Ten wychodzi znakomicie; po nim pojawia się kontrakt i coraz to nowe propozycje grania. Pojawia się sława.
Warto jednak zaznaczyć, że w książkę wkrada się ciekawa przewrotność – pierwsze strony wiążą się z poczuciem miażdżącego czaszkę bohatera kaca, na którym budzi się w kilkanaście lat po swoim wielkim sukcesie. Stan ten wiąże się z podjętą przez Krisa próbą odbudowania swojej pozycji na rynku fonograficznym. Próbą, niestety, nieudaną, ale związaną z czasem poświęconym przyjaciołom. Bohatera budzi telefon. Ktoś po drugiej stronie przedstawia się jako jego agent i przypomina wydarzenia sprzed lat. Wiążą się one z pięciem się Krisa po drabinie sukcesu w górę. Ta zmiana wiąże się, jak okazuje się w trakcie rozmowy, z niebanalną pomocą ze strony tajemniczego rozmówcy. Ten, niemal od początku, zaczyna się kojarzyć z “demonem z rozdroży”, podpisującym pakty z ludźmi, na mocy których ci otrzymują niezwykłe atrybuty na ziemi i przymusowe lądowanie w piekle po śmierci. Wykazuje się niezwykła wiedzą z zakresu życia Krisa, dopowiada fakty łączące niekoniecznie jasne sytuacje w przejrzystą całość.
Sama książka jest historią wzlotu i upadku Krisa w trzydziestu trzech paragrafach. Każdy z rozdziałów-paragrafów przedstawia odrębne aspekty życia i kariery bohatera. Ocieka to wszystko seksem i przesadą, jednak nie to jest najważniejszy w opowieści. Tym jest relacja z perspektywy doświadczonego życiem człowieka. Dystansuje się trochę do tego, jednak stara się pozostać szczery – pod pozorem przeładowania seksualnością pojawia się też sporo spostrzeżeń dotyczących zmiany mentalności – pojawienia się problemu seksoholizmu, tworzenia się toksycznych relacji, prób budowania karier o mniej szlachetne działania; wyniszczającego charakteru tego, co z zewnątrz wydaje się być piękne i beztroskie.
Trudno nie odnieść wrażenia, że książka ta jest próbą opisu polskiego szoł-biznesu z okresu szalonych lat 90. i przejścia tego rynku w bolesne czasy pierwszej dekady bieżącego wieku; przyśpieszenia przemiału i zatracania się w tworzeniu bardziej produktów niż konkretnych utworów mających coś za sobą nieść. Nie da się zaprzeczyć, że książka stawia jakieś tezy – o upadku muzyki, zmianie charakteru działań wytwórni... Wydawać by się mogło, iż są to komunały. Z drugiej strony – jest to swoiste potwierdzenie intuicji bardziej świadomych słuchaczy rozgłośni radiowych. Potwierdzenie ciekawe, bo oparte o doświadczenie.
Książka ta nie nudzi. Mimo iż na poły autobiograficzna, potrafi zaciekawić. Jest ona lekka i sprawnie napisana; odwołuje się do płodnych mitów o paktach z diabłem i zatracaniu się w życiu muzyków na trasie. Przetwarza ciekawie samą kwestię paktu, odwołuje się do kontekstu historycznego, a zarazem zakrywa wciąż sporo, dając czytelnikowi tylko namiastkę informacji.
Kontrakt książką wybitną nie jest – nie aspiruje do takiej roli w literaturze. Jest to sprawnie napisana opowieść, która zarówno zainteresuje czytelnika szukającego ciekawostek o życiu artystycznym, a przyciągnie też kogoś, kto poszukuje dobrego języka i porządnie przemyślanej powieści. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz