Nowoczesność oczekuje komentarza; im
szybciej się ona rozwija, tym częściej parować jej ruchy muszą
osoby, które zrekonstruują jej strukturę i przedstawią ją jako
całość. Taką, dosyć stałą
odpowiedzią na kolejny
element płynnej
nowoczesności jest nowa książka Zygmunta Baumana – Płynna
inwigilacja. Jest to zapis
korespondencyjnej rozmowy z Davidem Lyonem dotyczącej inwigilacji w
przestrzeni publicznej, przemian, które narzucają media
społecznościowe, oraz kwestii (pozornie) kontrolowanej
autoprezentacji, jaka dokonuje się niemal każdego dnia.
Punktem wyjścia tej korespondencji zdaje
się być pewien paradoks; bowiem, jak to wskazuje Lyon żyjemy
w czasach, w których inwigilacja jest gwarancją bezpieczeństwa.
To spotkanie się dwóch kategorii rozdzielanych przez Michaela
Foucault, którego duch unosi się nad transoceaniczną dyskusją
dwóch myślicieli, zdaje się być paradoksem dobrze oddającym
możliwości, jakie dają nowe media. Rozmówcy zarazem zaznaczają,
że nie są to korzyści darmowe – użytkownicy mogą z nich
korzystać za cenę udostępnienia administratorom serwisów swoich
danych dotyczących preferencji i zainteresowań. Właśnie te
informacje, udostępniane dosyć chętnie przez użytkowników mediów
społecznościach, stają się walutą; każdy check-in, każde
wciśnięcie lubię to!,
każde udostępnienie treści dostarcza informacji, które ułatwiać
mogą reklamodawcy (!) trafienie do reklamobiorcy (!), czyli
potencjalnego klienta, który został wytypowany na podstawie
informacji zawartych w przeglądarce. Badacze podają ciekawy
przykład zakupu biletów lotniczych, gdyż w zależności od
miejsca, komputera czy historii przeglądanych stron cena biletu może
znacząco się różnić… Zarazem rozmówcy zwracają uwagę na
kwestię wygodnictwa,
która z jednej strony przyspiesza podejmowanie decyzji, a z drugiej
– skłaniać może do podejmowania pochopnych działań.
Ta ekonomizacja wskazuje na przeniesienie
znaczeń powiedzenia wiedza to
potęga; Bauman i Lyon zdają
się mówić: wiedza to
pieniądz, i, jak to dowodzą,
zaskakująco duży pieniądz. Wskazują oni na szerszą perspektywę
różnorakich akcji i zrywów społecznych, napędzanych przez
publikowane w mediach społecznościowych wpisy, jak chociażby
niedawna egipska wiosna – badacze sugerują, że gdyby któryś z
portali (twitter, Facebook) zablokował wyświetlanie pewnych
hasztagów i postów, wtedy komunikacja między uczestnikami zwyru
zostałaby zaburzona, a to doprowadzić mogłoby do jego upadku;
innymi słowy – gdyby zarząd wspomnianych portali uznał, że
jakieś działania nie są mu na rękę, politycznie czy
ekonomicznie, skutecznie mógłby je storpedować przez... pasywność,
czyli zatrzymanie strumienia
informacji, jakim jest
niewątpliwie społecznościowy news
feed. Zatem
wiedza to nie tylko władza, ale i… pieniądz?
Niezwykle cenne w tej książce jest
przedstawianie zjawisk w sposób niejednoznaczny – badacze
stwierdzają wszak, że inwigilacja, jakiej się poddajemy, dokonuje
się w dużej mierze za naszym pozwoleniem, oraz że ograniczać może
ona wolność; z drugiej strony wskazują na pozytywne aspekty tego
zjawiska – zwiększenie bezpieczeństwa za niewielką cenę, ale i
zmniejszenie podejrzliwości w relacjach. Wszak nieznany przestaje
być obcym,
gdyż przez dopuszczenie do społeczeństwa i obecność w nim staje
się innym.
Gdyby dodać do tego, niespotykaną do tej pory, możliwość
wygooglowania kogoś,
można mówić o znaczącym ułatwieniu relacji i uproszczeniu ich
struktury; randki w ciemno dziś
przestają być aż tak w
ciemno. Zarazem mechanizm ten
wyzwala inną, mniej korzystną zależność – dokonywanie
rozdzielenia swoich
od obcych
zmusza do opowiedzenia się po którejś ze stron: wstrzymanie się
od głosu umieszcza natychmiast w pozycji obcego, gdyż brak
deklaracji potępiającej obcego stygmatyzuje w równy sposób co
przynależność do niechcianej grupy. Bauman przytacza tu przykład
muzułmanów w świecie po 11 września, lecz bliższym czytelnikom
może stać się bardziej aktualny zbiór znaczeń, jakim obciążeni
są przedstawiciele narodowości Romskiej czy Ślązacy; paradygmat
jest ten sam – albo jesteś z
nami, albo przeciw nam.
Wspomniana ekonomizacja dyskursu władzy
jest zaznaczona wyraźnie w Płynnej
inwigilacji. Pomijając
wspomniane traktowanie informacji jako waluty, Bauman i Lyon zwracają
uwagę na zdecentralizowanie pozycji obserwatora w wieży panoptykonu
– obserwowany nie może wskazać jednoznacznie na postać obciążoną
odium winy; to rozproszenie, które dokonuje się w płynnej
nowoczesności wymyka się ocenie moralnej – zwraca na to uwagę
Lyon. Pojawia się tu wprawdzie owy on
/ owi oni,
lecz brakuje tu jednoznacznego, niemal gombrowiczowskiego wskazania
palicem
i dokonania aktu performatywnego, który mówiłby „to
on
patrzy”; akt ten natychmiast nakazywałby na potępienie
wskazanego, gdyż czynność ta, boleśnie wręcz skonkretyzowana,
wymuszałaby na wskazującym ustosunkowanie się do niego. Wszak
obserwacja to posiadanie nadmiaru wiedzy, co deprecjonuje i skazuje
na ostracyzm. Obserwujący, mimo służenia bezpieczeństwu ogółu,
staje się natychmiast podejrzanym, gdyż posiada wiedzę
wykraczającą poza zasięg przeciętnego obserwowanego. Jedną ze
strategii sprzeciwiających się temu procesowi jest dążenie do
anonimizacji w przestrzeni publicznej, czego przykładem może być
chociażby unifikacja ubioru; badacze wskazują na coraz szerzej
zakrojone profilowanie potencjalnego klienta – czy to w Sieci, czy
to w twardej,
nie wirtualnej rzeczywistości.
Mimo świeżości myśli zawartych w
książce trzy kwestie strukturalne
zdają się przebijać w niej
najwyraźniej. Pierwszą jest powtarzanie się Baumana – jego
wcześniejsze wypowiedzi w mediach zdają się mieć w tej książce
swoje rozwinięcie, tak jak chociażby słynna styczność myśliciela
z dostosowaną do jego preferencji ofertą Amazona. Ten przykład
pojawiał się w jego wcześniejszych tekstach publicystycznych.
Budzić to może z jednej strony pewne zdziwienie, gdyż czytelnik
może oczekiwać, że Płynna
inwigilacja będzie zawierać
treści stanowiące absolutne novum,
jednak rozszerzenie przestrzeni wypowiedzi i dodanie drugiego,
przychylnie innego
w postaci Lyona rozszerza tu treść, a wspomniany przykład
przestaje być powierzchowny.
Drugą kwestią jest potwierdzanie przez
rozmówców intuicji polskich badaczy zajmujących się
nowoczesnością, mediami i medializacją przestrzeni publicznej
(chociażby Anna Maj, Anna Nacher czy Michał Derda-Nowakowski).
Zarazem w tej książce dokonuje się w tej książce werbalizacja
niektórych tropów wieszczonych przez ekonomów, a które
podchwycili... odpowiedzialni za sieci społecznościowe.
Trzecim elementem jest pewne
przewartościowanie bezpieczeństwa w dwanaście lat po WTC i
rozpoczęciu wojny z terroryzmem – rozmówcy sugerują, że machina
służąca bezpieczeństwu zdaje się pędzić w złym kierunku;
przestaje służyć ogółowi, a, w niedalekiej przyszłości, może
go po prostu ogłupiać, a nawet przeciwstawiać ogółowi interesy
posiadającym pieczę nad dyskursem władzy jednostkom.
Płynna inwigilacja
nie jest książką prostą ani jednoznaczną, jednak zaliczyć ją
należy do grupy wytrychów,
które otwierają myślenie – o nowoczesności, sposobach
kierunkowania zachowań w internecie i społeczeństwie, ale i o
mechanizmach pracujących pod powierzchnią widzianego. Wskazanie
roli obserwatora (lub obserwatorów, jeśli tacy istnieją) oraz
wiążących się z nim znaczeń nie jest tu przecenienia, jednak
formuła i wywód w tej książce jak i prezentowane w niej argumenty
są przejrzyste, zbliżone do publicystyki stosowanej przez Richarda
Senetta, jednak Baumanowi i Lyonowi udaje się łączyć pogłębioną
analizę z lekkością tekstu, co nie zdarza się, niestety, często.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz