czwartek, 30 stycznia 2014

Ismail Kadare – Wypadek

Wypadków samochodowych jest wiele, jednak nie wszystkie są takie same. Powodem są często nadmierna prędkość czy alkohol; czasem dekoncentracja kierowcy. Prowadzącego taksówkę, która spadła ze zbocza na siedemnastym kilometrze drogi na lotnisko, rozproszyli jego klienci: zobaczył on we wstecznym lusterku dwoje ludzi, którzy nie robili nic... innego... jak tylko... próbowało się... całować...
Ismal Kadare w swoim Wypadku przedstawia historię o konstrukcji szkatułkowej: opowieści dotyczące prac śledczych przedstawiają bohaterów jako takich, jakimi znał ich świat; on, bo imiona tu nie mają znaczenia, jest związany z Radą Europy, organem dążącym do ugaszenia potencjalnego ognia, który mógłby rozpalić ponownie Bałkany; ona jest archeolożką, która stara się łączyć zabobon z nauką. W centrum opowieści znajduje się opowieść bohaterów, która prezentowana jest w oparciu o ich zapiski. Klaruje się z nich niejednoznaczny obraz, pełen pęknięć i niewiadomych; z jednej strony kochankowie zbliżają się do siebie w sferze fizycznej; z drugiej brakuje temu związkowi wyjścia poza fazę fascynacji, a stanowi temu sprzyja rzadkość spotkań. Mimo tego bohaterowie pozostają sobie wierni i to na tym kontrakcie opierają swoje spotkania. Sprawiają one wrażenie kolejnych, niezwykle dynamicznych wyładowań, które mają dać wyzwolenie. Gdy w pewnym momencie bohater zwraca się do swojej partnerki call girl pojawia się nowy, wiążący ich układ. On, jako przedstawiciel demokracji i rozwiązań mających na celu pokój staje się suwerenem, panem; ona – ma spełniać jego oczekiwania wtedy, gdy on chce. Wprowadzenie do tej relacji wątku finansowego, jakim obciążone jest określenie call girl, dodaje tu ciekawej pikanterii kontekstowej, a zarazem upolitycznia nową prozę Kadare'a, wikłając ją w grę pozorów.
Bo taką grą pozorów jest próba rekonstrukcji wydarzeń tego feralnego dnia, gdy taksówka spadła ze zbocza. Poza tym, że zginęli pasażerowie i przeżył, niemal cudem, kierowca, nic nie jest pewne: ani to, kim dla siebie byli pasażerowie, ani to, w co byli uwikłani. Ta ciągła gra znaków zapytania staje się tu interesująca nie tylko ze względu kryminalnej proweniencji – zdaje się, że autor chce oddać atmosferę Bałkanów; regionu wciąż nabuzowanego, w którym najmniejsze podejrzenie o nieporządaną działalność może być iskrą na prochy. A jak inaczej rozumieć wypadek, w którym ginie człowiek związany z Radą Europy?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że poza polityczną i warstwą Wypadek ma dawać czytelnikom rozkosz lektury, cieszyć nawet w gmatwaninie wątków i domniemywań. Zarazem książka ta może męczyć; gdyby poddać zawarte w niej wątki analizie kontekstowej okazać by mogło się, że jest to opowieść zanurzona w traumach, którą nawiedzają co rusz demony przeszłości. Również niemal całkowite poplątanie wątków prezentowanych w ostatniej prozie Kadare'a zdaje się mieć na celu zmuszenie czytelnika do podjęcia pracy w celu złożenia czegoś w jedną całość. Czy skutecznego? Bohaterowie usiłują się całować – będąc z innych światów i reprezentujące inne wartości stają się sobie z jednej strony obcy, a zarazem – niezwykle podobni. I właśnie taki magnetyzm jednakowych biegunów zdaje się dominować w Wypadku; toż-samość jest tu spoiwem, lecz także odrzuca; pragnienie drugiej osoby jest silne, lecz podobieństwo... cóż, robi swoje.


1 komentarz: