niedziela, 17 lutego 2013

Błażej Przygodzki – Z chirurgiczną precyzją



Afera łowców skór już dawno przebrzmiała, jednak tematyka lekarzy-oprawców staje się znowu popularna za sprawą wokandy. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie wydaje się być książka Błażeja Przygodzki o przygodach kardiologa o złotym sercu, ale też nie do końca pewnych zamiarach, na które złe światło rzuca dziwna buteleczka w szafce.
Kryminały i thrillery medyczne zawsze straszyły – w miarę świadomy czytelnik wie, że gdy pacjent jest pod narkozą, zdarzyć się może wszystko. Również lekarze, nie zawsze są uważani za w pełni godnych zaufania. A ich wiarygodność znacząco spada, gdy nagle dwóch pacjentów jednego lekarza, dosyć dziwnym trafem, odchodzi na tamten świat, albo ich odejście jest bliskie. W takiej sytuacji znajduje się Hubert Kłosowski – kardiolog w jednym z wrocławskich szpitali. Bohater wyróżnia się ze swego otoczenia nietypowym ubiorem, oryginalnym stylem życia, ale i niepodważalną kompetencją. Poznajemy go jako człowieka młodego i dynamicznego, nie mającego najmniejszych wątpliwości co do swojej pozycji w szpitalu. Rozstawia po kątach studentów, personel pielęgniarski ubóstwia go i ze względu na jego urodę i szarmanckość. Jednak ciekawość wzbudzać może zaznaczanie obecności kilku postaci, pozornie zlewających się z masą, a które dla fabuły są ważne. Nie jest to zabieg do końca fortunny, albowiem łamie on prozodię i może sugerować rozwiązanie.
Bohater ma niewielkie problemy z powodu przepisywania dodatkowych badań swoim pacjentom, co dosyć skutecznie irytuje dyrektora finansowego, który, jak chyba w każdej opowieści o lekarzach, jest w pozycji advocatus diaboli. Mimo drobnych incydentów, jego życie toczy się normalnie, a nawet coraz lepiej. Kłosowski bowiem trafia w szpitalu na kobietę, której ojciec  trafia na ostry dyżur. Tam zawiązuje się ważna nić fabularna – romans, jakże ważny dla fabuły, ale i bohatera.
Spisek zawiązuje się w około dwóch ciał – jednego już na sto procent martwego (albowiem i po sekcji i po stwierdzeniu zgonu), drugiego – ze stwierdzoną śmiercią mózgu. Obaj mężczyźni giną w podobnym czasie, a okoliczności ich przejścia na Abrahamowe łono – niewyjaśnione. Jeden z nich, bokser i brakarz w klubie, chodzący okaz zdrowia, zostaje znaleziony po udarze przy basenie miejskim. Drugi – zostaje zaatakowany przez nieznanego sprawcę na parkingu swojej firmy; ze skutkiem letalnym dla mózgu. Obaj byli pacjentami doktora Kłosowskiego, co rzuca na niego cień podejrzenia. Również nieoczekiwana wizyta w szpitalu, do którego trafił pobity, rzuca na niego podejrzenie śledczych.  Jak się okazuje – troska i altruizm okazują się być dla niego… brzemienne w skutkach.
Wrocław staje się w ostatnich latach siedzibą kryminału – wiele fabuł rozgrywa się w tym szczególnym mieście; mieście-polskim-Lwowie. O nim to pisze często autor Śmierci w Breslau Marek Krajewski, o tym piszą inny. Wielu innych. Miasto to, obdarzone szczególnym klimatem, pełne jest różnorakich zakamarków. Jednak nie taki Wrocław widzi Przygodzki; jego miasto jest z jednej strony nowoczesne, a z drugiej – wciąż nasiąknięte historią, jednak nie lwowską. Bohaterowie są tutejsi, wrocławscy; nie odwołują się do resentymentu lwowskiego.
Mimo tego, są postacie są względnie sztampowe – czytelnicy wiedzą o nich tyle, ile wiedzieć powinni. Wprawdzie policjanci mają rodziny, a lekarze swoje domy i partnerów/partnerki, to kalka kryminału jest realizowana w książce tej niezwykle skrupulatnie. Mamy dobrych ludzi, których spotyka coś złego, pada na nich podejrzenie, które nie powinno paść na nich. Są dobrzy policjanci, którzy oddają pracy swoje życie i poszukują prawdy w świecie, gdzie tą akurat zakrywają ponure chmury mordu. Są też ci źli – umoczeni funkcjonariusze, niesprzyjające innym persony i morderca. Albo morderczyni – tego kryminał uczy nie wskazywać.
Mimo tej sztampowości, książka wciąga. Język jest bardzo spójny i przejrzysty – rzadko zdarza się, żeby kryminał nie był pisany niejako na siłę; wielokrotnie pojawiają się w tego typu książkach rozwiązania fabularne, nad którymi autorzy nie panują, a przez to niszczą, często niezły, zamysł. Ta opowieść po prostu płynie – jest naprawdę rzadki przypadek kryminału, który czyta się z przyjemnością. Przygodzki opanował znakomicie język polski, co widać w tekście (ale i scenariuszach, których współautorem jest). Trzysta stron z górą potrafi bardzo szybko minąć – a tak mają zazwyczaj książki dobre. A niuanse zawarte w tekście są jak przyprawy; jest ich tyle, by wzbogacić smak książki. Takim dodatkiem są reprinty stworzonych na potrzeby książki dokumentów, w których jest błąd. Cóż – pierwsze dwa wskazują na rok 2011 jako czas akcji; ostatni, jak i adnotacja na okładce – mają za taki rok… 2012. Chochlik drukarski robi czasem swoje.
Kolejnym zabiegiem, który zwraca uwagę na tę konkretną książkę, jest zakres poruszanych tematów; mimo, że podejście do nich przypomina to ze Star Treka, czyli jedynie zaakcentowanie ich obecność w książce, to jednak sam fakt świadomości jest godny odnotowania. Reakcja na homoseksualizm, inną formę życia czy też na radzenie sobie z chorobą kogoś bliskiego – te tematy pojawiają się w tle, jednak ich obecność w literaturze nie jest powszechna. Wprawdzie w kryminałach Asy Larsson pojawiają się figury związków osób tej samej płci, to jednak na polskim gruncie jest to pewne novum, a z pewnością wyjątek nie będący regułą. Podobnie to ma się do kwestii odłączania od aparatury osób dotkniętych śmiercią mózgu – temat ten pojawia się i umiera w mediach, jednak jego zaobserwowanie, nawet tylko na potrzeby książki, zwraca uwagę na pole, w obrębie którego należy mieć swoje zdanie. Podobnie sprawa ma się z głośnym ostatnio procesem kardiologa oskarżonego o korupcję – nagłówki gazet w książce są zadziwiająco podobne do tych, które pojawiały się w czasie nasilenia sporu na wokandzie w świecie rzeczywistym. To, jak i podjęcie w książce tematu niejako na czasie może być uznane za zabieg polityczny, ale i społeczny. Z pewnością ciekawy.
Z chirurgiczną precyzją jest kryminałem dobrym. Nie stanowi przełomu, jednak poziom językowy i dynamika opowieści sprawiają, że książka ta zasługuje na uwagę. Również różnego rodzaju niuanse przemawiają za tą książką. A jakie? Na pewno sposób mordu i osoba. Bo tu pomysłowość autorska jest naprawdę zaskakująca. I, co rzadko się zdarza, przekonująca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz