niedziela, 21 lipca 2013

Michaela Houellebecq, Bernarda-Henri Levy - Wrogowie publiczni

 

Korespondencja, epistolarność, intymność – takie skojarzenia budzi większość zbiorów listów, którymi wymieniają się dwie osoby. Pozostaje w nich krzta ducha autorskiego, obnażonego w akcie niemal perwersyjnego odtwarzania własnej myśli i przedkładania jej drugiej, często bliskiej – czy to życiowo, czy to intelektualnie – osobie. Taką sytuację konwersacji prowadzonej przy pomocy różnych mediów przedstawia wydawnictwo Krytyki Politycznej w zbiorze korespondencji Michela Houellebecq'a i Bernarda-Henri Levy'ego o znaczącym tytule Wrogowie publiczni. Walczą słowem, spostrzeżeniami, ironią. I zazwyczaj trafiają w cel.
Książka ta, jak większość zbiorów korespondencji, ma charakter oderwany od kontekstu. Wprawdzie autorzy datują kolejne listy, jednak ich główny sens pozostaje zawieszony w czymś, co można nazwać „intelektualną chmurą”. To sformułowanie zdaje się dobrze oddawać zawarte w pozycji znaczenia. Mimo faktu komentowania bieżących wydarzeń, „listowni rozmówcy” omawiają zjawiska opierając się o popularną we Francji szkołę annal; zjawiska których są obserwatorami służą im za przyczynek do przedstawienia bardziej złożonych analiz kontekstowych, zanurzonych w niemal obłędnym oczytaniu dwóch znanych intelektualistów. Odwołują się oni w korespondencji do luźnych i subiektywnych skojarzeń lekturowych i historycznych. Komentując zjawiska, zarówno społeczne jak i kulturowe, krążą wokoło swoich „ciemnych legend”, które niejednokrotnie wyprzedza ich samych.
Jak już wspomniałem – trudno nakreślić główną tematykę tej książki. Jest ona płynna, niemal jak Baumanowska „płynna nowoczesność”, jednak jest w niej zaskakująco dużo eseistyczności. Rację wszak miał Lejeune twierdząc, że za autobiograficzne gatunki można uznać zarówno listy, jak i eseje, przy czym jedne i drugie mogą się nierzadko przenikać. W tym zbiorze można mówić nawet o dialogu eseistycznym – tak daleko zapuszczają się w głąb eseistycznej jaskini dwaj autorzy-bohaterowie tej dyskusji. Komentują długie trwanie prądów dekonstrukcyjnych, odnoszą się do postmodernizmu jako do formacji kulturowej; opatrują komentarzem sprawy polityczne i moralne Francji, zwłaszcza w kontekście prezydenta Mitterrand'a i wprowadzenia przez niego, czy to za życia, czy to po śmierci, zupełnego novum w myśleniu o społeczeństwie obywatelskim i nowoczesnej, ponapoleońskiej demokracji.
Korespondencja dwóch francuskich intelektualistów nie na darmo nosi miano Wrogowie publiczni; wszak dwaj panowie mają wszak niezbyt dobrą opinię na świecie a zwłaszcza – w światku intelektualistów. Houellebecq cieszy się famą wiecznie niezadowolonego narzekacza, którego bardzo sprawnie naśladuje chociażby Krzysztof Varga w „Trocinach”, któremu wiecznie coś nie pasuje, a z pewnością nie daje niemal żadnej pozytywnej recepty wynikającej z jego obserwacji. Levy z kolei nie lubiany jest w swojej ojczyźnie za krytyczne podejście do historii i nazywanie rzeczy po imieniu, z pominięciem poprawności politycznej. Nie będąc lubianymi, w swoich listach wychodzą z pozycji niezależnych komentatorów, nastawionych krytycznie do rzeczywistości; nie udają, że chcą bawić się w ugrzeczniające gierki ze sobą (ani z czytelnikiem), lecz otwarcie poddają krytyce historię, siebie i kontekst kulturowy który ich ukształtował i kształtuje młodszych od nich. Bez pustego zacietrzewienia, ale z lekkością (wszak pochodzą z kraju Montaigne'a) i intelektualną, trzeźwą werwą. Nie jest to książka łatwa, jednak warto do niej zajrzeć chociaż na chwilę – z pewnością warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz