Mężczyzna
działa jak cep? Tak, jasne. Gdy – jako (skądinąd) mężczyzna – słyszę takie
mądrości życiowe zastanawiam się nad ilością empatii osoby je wygłaszającej. Albo
raczej jak mało ona wie. Mniej więcej na takiej osi sporu wiedzy z (nie)wiedzą
i dociekliwością operują rozmowy zebrane pod szyldem Męskich spraw, a które przeprowadzili niedawno Agata Jankowska i
Michał Pozdał.
W tej
dyskusji pyta dziennikarka, od lat zajmująca się tematami bliskimi seksualności
Polaków i Polek; odpowiada jej doświadczony seksuolog. Zestawienie to jest
dosyć łatwe do przewidzenia, jednak wychodzą w nim różnice w podejściu do
tematu. Jankowska wielokrotnie uderza w stereotypy dotyczące mężczyzn, których parafraza
znajduje się na początku tej recenzji; trudno nie odnieść wrażenia, że jej pytania
są na tyle głęboko zakorzenione w świadomości, że przyjmuje je za pewnik. Nie
zmieniają tego wrażenia nawet błyskotliwe riposty Pozdała i jego merytoryczne
komentarze. Może to irytować czytelnika, niekoniecznie „noszącego spodnie”. W
konsternację wprawia również pewien narcyzm dziennikarki, ponieważ za punkt
wyjścia stawia ona wielokrotnie inne swoje teksty – skądinąd mi znane – które traktuje
jako punkt wyjścia i cel. Wielokrotnie w odpowiedziach jej rozmówcy wychodzą
pęknięcia w tezach stawianych we wspominanych artykułach – warto o tym
pamiętać, zwłaszcza gdy po tę książkę sięgną apologeci teorii „męskiej prostoty
emocjonalnej”.
Po tym,
niezbyt miłym wstępie, należy przejść do rzeczy. Otóż – jak tytuł wskazuje,
książka Męskie sprawy dotyczy mężczyzn,
ich seksualności i miejsc, na które ona wpływa. A jest ich – wbrew pozorom
wiele. Kolejne rozdziały dotyczą nie tylko emocji mężczyzn, ale także ich
lęków, których wspólnym mianownikiem pozostaje ich kulturowa rola. Rola w dużej
mierze ugruntowana przez „samczość”, „zdobywczość” i parę innych przymiotników
odrzeczownikowych.
Najcenniejsze
pozostają jednak – w mojej opinii – rozdziały o zdrowiu i relacjach rodzinnych
mężczyzn. Liczne przykłady, oczywiście anonimowe, które przytacza Pozdał
pokazują, że są to kwestie daleko bardziej złożone. Chodzi tu nie tylko o
konieczność „bycia wciąż na 100%”, ale i o to, że jakiekolwiek przejawy
emocjonalności u mężczyzn spotykały się (lub – wciąż spotykają?) z ostracyzmem;
niektórych wszak wciąż dziwi obecność mężczyzny na placu zabaw lub u lekarza, z
dzieckiem w nosidełku. A – w gruncie rzeczy – dziwić nie powinna. Również
kwestia zdrowia, hormonów czy ogólnego stanu zdrowia jest szeroko omówiona. Pojawiają
się problemy bardziej (schorzenia prostaty czy ogólna niechęć do lekarzy) i
mniej oczywiste (problemy z potencją, anatomią czy – po prostu – emocjami i układem
dokrewnym). Kwestią wrażliwą jest również brak rozwiniętej profilaktyki zdrowia
mężczyzn, choćby zbliżonej do tej, z jakiej mogą korzystać kobiety, oraz
niskiej – i niepodnoszonej, chociażby w procesie edukacji – wagi tych problemów.
Ważne w
tych rozmowach jest swobodne i merytoryczne podejście do tematu seksualności
męskiej. Nie ma tu tabu, nie ma miejsca na wstyd – najlepiej pokazuje to temat
męskiej prostytucji: zarówno tej hetero- jak i homoseksualnej. Mimo, że
wypowiedzi charakteryzuje pewna swada, to nie ma w nich ani krzty kpiny czy
umoralniania. Widoczna jest w tych rozmowach misja uświadomienia odbiorcom
obojga płci zawiłych kwestii związanych z męską seksualnością.
Ogółem –
książkę trudno zaliczyć do grupy „must-read”, jednak jest jej bliska. Z
pewnością warto się z nią zapoznać, bo rzadko na rynku pojawiają się pozycje,
które w sposób przystępny i otwarty traktują szerzej o nieco stygmatyzowanej
męskiej seksualności. Nie przeszkadzają w tym nawet potknięcia (chociaż – mogą irytować).
Polecam panom, zalecam paniom. Nikt nie powinien być niezadowolony.
Dałabym szanse tej książce. A jeśli szukasz lektury na bardzo wysokim poziomie, polecam "Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłosci" Janusza Leona Wiśniewskiego i Zbigniewa Izdebskiego.
OdpowiedzUsuńZnam. Duet podobny jakościowo - cenię Izdebskiego, ale JLW... nope.
Usuń