Nie
ukrywam, że rzadko spotyka się, by debiut mógł być oceniony mianem
kongenialnego. Takiego określenia użył pod adresem Próby Eleanor Catton znawca literatury angielskiej i znakomity
tłumacz, Maciej Świerocki, który przed kilku laty recenzował tę książkę dla
wydawnictwa. I po lekturze tej prozy odnoszę wrażenie, że miał rację. Próby są książką znakomitą. Ze wszech
miar.
Proza
ta jest opowieścią o wielu traumach, jednak nie w obszarze samego ich
przeżywania, co raczej błyskotliwego jej przepracowywania. Nie są to jednak typowe
doświadczenia graniczne – głównym ich źródłem jest społeczeństwo i mieszczańska
moralność. Nad całą opowieścią unosi się duch rzekomego gwałtu, jakiego
dopuścił się na nastoletniej uczennicy jeden z nauczycieli, a oliwy do ognia
konsekwentnie dolewają lokalni piewcy moralności, którzy martwią się bardziej o
swój wizerunek niż o prawdę. Ciężko doświadcza bohaterów też ich rzeczywistość
i obcowanie ze sztuką – czy to ze szkoła aktorską, czy to z nauką gry na
saksofonie. Catton obserwuje dwoje młodych bohaterów w sytuacji starcia z
nowymi doświadczeniami związanymi z dojrzewaniem i poznawaniem samych siebie.
Pisarka
znakomicie wyzyskuje wprowadzane do tekstu koncepcje teatralności i przekłada
je na sferę relacji międzyludzkich w sposób niezwykle błyskotliwy. Koncepcje
teoretyczne stają się w obrębie książki realne, a samo komentowanie przy ich
użyciu mieszczańskiej moralności sprawia, że takie niespotykane, rzec by można
nawet – eseistyczne, połączenie okazuje się świadomie użytym, i niezwykle
skutecznym, zabiegiem literackim. Do tego Catton udaje się stworzyć
przekonujące postaci literackie, które faktycznie stają się wewnątrz tej prozy
bohaterami z krwi i kości. Zmagają się z licznymi rozterkami, które są efektem
ich zderzenia z dorosłością i ciągłym wzrostem wymagań stawianych im zarówno
przez społeczeństwo, jak i przez ich nauczycieli.
Znakomicie
wewnątrz tej książki gra świat artystyczny, który nie dość, że charakteryzuje
się ogromną presją, to dodatkowo wymusza na tworzących go permanentną
rywalizację o palmę pierwszeństwa. Nie na darmo książka nosi tytuł Próba; i chociaż lepiej sytuację w niej
oddaje oryginalny tytuł (Rehearsals,
czyli próbowanie się, ale i
uczęszczanie na próby, na przykład zespołu), to jego polski odpowiednik też
pokazuje istotę tej prozy. Postaci w nim przedstawione próbują się w nowych
sytuacjach, sprawdzają różne konfiguracje ruchów, słów i działań by osiągnąć
zamierzony efekt. Jest nim tu jednak nie klasycznie rozumiany sukces, ale
akceptacja – innych, pracy twórczej, realizowania założeń określonej ramy
społecznej. Niektóre z tych prób kończą się fiaskiem, jak na przykład romans
uczennicy z nauczycielem, ponieważ te działania nie spotykają się z akceptacją
innych, którzy ustalają „normę”. Niektóre z nich są po prostu oceniane
negatywnie, a rewidujący je wciąż oczekują kolejnych podejść z nadzieją, że
adept w końcu sprosta niejasnym wymaganiom, jak to ma miejsce w przypadku
młodego bohatera, który próbuje nauczyć się rozdzielać scenę od rzeczywistości
i znaleźć w sobie bliżej niedookreślone „to coś”, które sprawi, że stanie się
aktorem.
Zaskakujące
jest przy tym to, że przy ustalaniu tych norm brak konkretnych wytycznych i
jasnych granic; ba – te zmieniają się niemal permanentnie, a do tego są zależne
od ogromnej ilości czynników. Znudzenie rektora wydziału, który ocenia młodych
studentów, rzutuje na tę ocenę i pozostawia poczucie, że „kiedyś było lepiej”;
niedawny skandal sprawia, że związek nieletniej z niewiele starszym chłopakiem
staje się tematem drażliwym i powoduje napiętnowanie obojga. Należy przy tym
pamiętać, że Catton nie pisze o tych rzeczach wprost, ale wplata je niemal niezauważalnie w dialogi i często jeden
gest, uchwycony w narracji, pokazuje więcej, niż gdyby autorka skupiła się na
opisaniu czegoś konkretnego.
Patrząc
na to wszystko – trudno się nie zgodzić z opinią Świerockiego, który też swoi
za tłumaczeniem obu książek Catton na język polski. Próba pokazuje, że świadomość literacka i znajomość teorii innych
dziedzin sztuki może przysłużyć się samej literaturze. Po tę prozę warto
sięgnąć, zwłaszcza że widać w niej swobodę w tworzeniu świata i postaci, pewną
lekkość, która intryguje, a zarazem – przynosi dużo radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz