Czego
spodziewać się po dziennikach autorki sławnej Delty Wenus?
Scen rozkoszy
rodem z Życia seksualnego Kathrene M.?
Moralizatorstwa
czy opisów zepsucia cyganerii międzywojnia? Cóż
– szukający takich rozrywek czytelnicy przeżyją rozczarowanie.
Dziennik Anais Nin z
ostatniego pięciolecia pokoju jest niezwykłym świadectwem myśli
świadomej intelektualistki, ale i prezentacją subtelnej siatki
wpływów, jakie odcisnęły niezatarte piętno na francuskiej
bohemie.
Okres
1934-39 dla lewicującej społeczności francuskich intelektualistów
był niezwykle ważny. Poprzedzał go bezpośrednio fakt dojścia
Adolfa Hitlera do władzy w Niemczech; również lata te zamykają w
sobie cały okres trwania wojny domowej w Hiszpanii, która
podzieliła cały świat na stronników Franco i komunistów.
Poszukujący nowego ładu intelektualiści stanęli murem za myślą
proklamowaną przez rewolucjonistów, mniej lub bardziej aktywnie
wspierając jedną ze stron konfliktu domowego opodal
południowo-zachodniej granicy Francji.
Pierwsze
zapiski znajdujące się w tym tomie Nin czyni w Stanach
Zjednoczonych, gdzie pisze, prowadzi praktykę psychologiczną i
rozwija swoje zainteresowanie psychoanalizą praktyczną. Informacja
o wybuchu wojny domowej skłania ją i jej partnera – Henry'go
Millera – do powrotu na Stary Kontynent. W miarę swoich możliwości
wspierają rebeliantów, jednak ich wpływ na wydarzenia w niedalekim
kraju jest znikomy; ograniczają się bowiem oni jedynie do działań
agitacyjnych prowadzonych w konspiracji.
Mimo
otoczki szczytnych haseł, w zapiskach wyraźnie przebijają się
sprawy codzienne – kłopoty finansowe, pomniejsze spory z bliskimi
i dalszymi przyjaciółmi, nieustanna walka z wydawnictwami i, od
1938, z cenzurą, która raz po raz zakazuje publikacji niektórych
tekstów Nin i Millera ze względu na ich ideologiczne deklaracje i
potencjalną szkodliwość
społeczną. W kilka miesięcy po rozpoczęciu konfliktu
hiszpańskiego w Dziennikach
pojawiają się osoby związane czynnie z walką zbrojną –
uciekinierzy prześladowani przez rząd francuski, a za nimi –
groźba prawnego odwetu ze strony władz państwowych.
Deklarując
swoje poparcie dla lewicującej strony konfliktu, Nin pozostaje
krytyczna wobec tego co widzi i słyszy. Niejednokrotnie przytacza
świadectwa znajomych, którzy deklarują, żę nie chcą żyć w
świecie zagrożonym faszyzmem, i że wolą popełnić samobójstwo w
obliczu zagrożenia tego śmiertelne widma. Francuzka sugeruje w
zapiskach przesadną teatralność tych czynów, krytykuje głoszących
wielkie hasła, a wyłuskuje z tłumu krzykaczy i nobilituje w
zapiskach postaci faktycznie podejmujące działania. Zarazem rzadko
pisze o konkretnych działaniach podejmowanych przez siebie; częściej
lata za jakimiś sprawami
niż konkretnie wskazuje zakres aktywności. Pozostając
nieskonkretyzowana w swoich pracach jasno daje do zrozumienia, że
trzyma się mocno określonego zakresu prac, które nie wychodzą
poza zdroworozsądkowe traktowanie ich jako nie mających niemal
wpływu na sytuację w Hiszpanii i Francji.
Niezwykle
cenne są opisy reakcji społeczności inteligenckiej znad Sekwany na
kolejne posunięcia polityczno-militarne Berlina, czy rozpoczętą w
pierwszej połowie 1939 roku mobilizację francuskiej armii.
Dzienniki prezentują zimną relację paniki, jaka wybucha w Paryżu,
jednak podkreśla sztuczność tego zjawiska, która wzmagana przez
zobowiązania międzynarodowe staje się działaniem bardziej
honorowym niźli militarnym.
We
wstępie pojawia się słuszna uwaga redaktorska, że wydany tom jest
jedynie wyborem z zapisków Nin z tego okresu; wszak w jakiś sposób
trzeba wykroić z 1600 około 500 spójnych stron. Wybór ten budzi
pewną wątpliwość, jednak świadomość potrzeby zachowania
swoistej diarystycznej prozodii
skłania ku przyjęciu w formie zaproponowanej przez edytorkę.
Zabieg ten sprawił, że z zapisków Anais Nin z lat 1934-39 wyłania
się ostry obraz świata skłaniającego się ku upadkowi. Czytelnik
pozostawiany jest przez książkę w dziwnym zawieszeniu, które
podsyca jedynie ciekawość. Jest to lektura niełatwa, momentami
bardzo gęsta
intelektualnie, jednak nigdy nie popada w bezcelowy banał. Autorskie
ja jest w niej
wycofane niemal do granic zachowania tożsamości na rzecz oni
i sprawa, z
nieodłączną wartością intelekt.
Takie równanie chyba najlepiej oddaje charakter tego tomu dzienników
Nin. Skądinąd – znakomitego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz