Książki
otaczane sławą „kontrowersyjnych” i „obrazoburczych” najczęściej reprezentują
te zjawiska w sposób umowny i, jak wcześniejszy zapis wskazuje, nieco
na wyrost. Atmosferę wokół nich podkręcają często notki poświęcone autorowi,
które z jednej strony wskazują go jako jednostkę nadwrażliwą, a z drugiej
– nieco nonszalancką. Tak ma się sprawa w przypadku Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi Davida Fostera Wallace’a,
jednak (na szczęście) nie do końca.
Owszem,
książka jest późnym dzieckiem postmodernizmu, rzec by można nawet, że jego
pogrobowcem; jest taka jedynie w warstwie formalnej. Same „wywiady” są zebrane
w sposób chaotyczny i, chwilami, niezrozumiały – nierzadko przypominają
trudny do zrozumienia bełkot, jednak przyciągają uwagę swoją dziwną
autentycznością. Postać snująca opowieść, zazwyczaj określana mianem narratora,
tu przechodzi do swoistej konspiracji i podsłuchuje ludzi – wychwytuje
rozmowy innych, umyka ekspozycji i kryje się za podsłuchanymi. Jest to
bardzo ciekawy zabieg, bo przesuwa uwagę odbiorcy z kwestii związanych ze
wspomnianą strukturą książki na samą jej treść.
A ta
treść jest bardzo sylwiczna – w gruncie rzeczy to zbiór różnych gatunków
wypowiedzi, które spaja wspomniana postać wycofanego narratora. Wallace eksponuje
dzięki temu pełne frustracji i lęków zasłuchane wypowiedzi, z których
klaruje się, nadmieniony na okładce, obraz życia egotycznych Amerykanów. I
nawet jeśli ten obraz jest przewidywalny (amerykańskie seriale są wszak
popularne), to Wallace’owi udało się odmalować go bardziej sugestywnie, niż
gdyby chciał to zrobić przy pomocy klasycznej prozy. Wypełnia tym samym
brakującą lukę między dosadnym pisarstwem Franzena, odtwarzającego
karykaturalnie wszelkie wady tego społeczeństwa, a (chociażby) Rotha, u którego
„amerykańskość” jest nieco drugorzędna, czy Irvinga, który komentuje głównie
dysfunkcje społeczne.
Opowieści
zwraca na siebie uwagę również dzięki pewnemu potencjałowi uniwersalności –
gdyby spojrzeć chociażby na wzrost popularności coachingu i innych „form” rozwoju osobistego w Polsce –
przez co przedstawione w niej obrazy z życia „zwykłych ludzi” są przekonujące i przykuwają
uwagę, nawet rodzimego czytelnika. Czego innego można się spodziewać w dobie
globalizacji? Zarazem te obrazy przemawiają do „zwykłych czytelników” (common readers), którzy mogą się, w jakiś
sposób, identyfikować z bohaterami książki. Sprzyja temu wspomniane
uwypuklenie narracji podsłuchiwanych – dodaje to im przejrzystości, co jeszcze
bardziej ułatwia zrozumienie i identyfikację.
Wywiady z paskudnymi ludźmi nie
są jednak książką dla wszystkich. Mimo, że autorowi udaje się przyciągać uwagę
czytelnika, to wciąż jest to pozycja trudna. To „późne dziecko postmodernizmu”
trafi do poszukujących intrygującej lektury, ale i odbiorców literatury w
pewien sposób afirmującej codzienność, której renesans zdaje się zapowiadać
chociażby popularność sagi Moja walka
Karla Ove Knausgårda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz