Książka, która przede mną leży, została wydana nakładem krakowskiego wydawnictwa Znak w mijającym już, 2010 roku. Trudno jest określić gatunek do którego ona należy – z jednej strony ma cechy sprawnie napisanego reportażu, w którym przewijają się liczne wątki naukowe i powiązane z teologią. Z drugiej – trudno oprzeć się wrażeniu nietypowo prowadzonej linii narracji fabularnej, która staje się wielką zaletą tego tekstu. Tekstu, który traktuje o temacie trudnym, często pomijanym, a który, gdy zostaje poruszany, natychmiast staje się przedmiotem sensacji. Tak było z Egzorcystą, podobnie z Egzorcyzmami Emilly Rose i jest z Ostatnim egzorcyzmem. Obrzęd jest historią egzorcysty przeplataną wprawnie popularnonaukowymi (o ile o takich można tu mówić) wątkami dotyczącymi charakteru tej posługi, jak i zagadnień bezpośrednio lub pośrednio z nią związanych – zarówno demonologią, teologią, jak i pismami Ojców Kościoła. Tekst ten jest próbą przybliżenia przeciętnemu czytelnikowi problematyki egzorcyzmów. Próbą, jak mniemam, udaną.
Obrzęd jest historią formacji katolickiego księdza Garego Thomasa, który zostaje wybrany i oddelegowany ze swojej parafii w Stanach Zjednoczonych na kurs dla egzorcystów do Rzymu. Co ciekawsze – jest to pierwsze tego typu szkolenie organizowane oficjalnie przez Rzym.
Po pierwszym kontakcie z tą książką miałem mieszane odczucia.
Mając w pamięci plakaty reklamujące film Ostatni egzorcyzm oraz umieszczone na okładce słowa „jeśli myślisz, że szatan nie istnieje, to piekielnie się mylisz”, obawiałem się, że książka może mnie odstręczyć. Do tego gra terminów film i Hollywood wzbudziła moją czujność. Czy słusznie?
Po lekturze pierwszego rozdziału książki miałem wrażenie, że czytam pierwotną wersję scenariusza Egzorcysty Freidkina – scena odprawianego obrzędu wypędzania demona została opisana nadzwyczaj sugestywnie. Po tym szokującym wstępie następuje zwolnienie akcji i narrator zaczyna przybliżać samą istotę pracy egzorcysty. Dalsza część książki jest utrzymana w bardzo podobnym rytmie – fragmenty fabularne przeplatają się z fragmentami opisu zagadnienia. Za wielką zaletę poczytać należy sposób, w jaki dokonuje się to przeplatanie. Elementy naukowe są poruszane w momentach, w których bohater uczestniczy w wykładzie, rozmawia z jakimś egzorcystą lub oddaje się przemyśleniom. Sprawia to wrażenie ciągłości, dodając przy tym naukowo-popularnego charakteru.
W akcja przedstawiona w książce bazuje na życiorysie egzorcysty Garego Thomasa – narrator przedstawia kolejne wydarzenia z jego życia, które wpłynęły na przyjęcie misji egzorcysty poprzez liczne retrospektywy. Praca w zakładzie pogrzebowym, praktyczne oswojenie się ze śmiercią, potem poważny wypadek w górach i długotrwała rekonwalescencja ubogaciły życie wewnętrzne kapłana, który świat demonów traktuje raczej jako dodatek do summy, jaką jest jego wiara.
Czytelnik wraz z bohaterem coraz bardziej zagłębia się w arkana sztuki egzorcyzmów, jeśli o taniej można mówić. Kolejne wykłady, asysty przy modlitwach o uwolnienie i podobnych, rzucają nowe światło na problem, który kojarzy się głównie ze spazmatycznymi drgawkami, pianą z ust i rozmierzwionymi włosami osoby dotkniętej opętaniem.
Książka jest dobrą lekturą zarówno dla osób, które w jakiś sposób chcą zrewidować swoje poglądy dotyczące świata metafizycznego, jak i tych, którzy chcą spojrzeć z drugiej strony na wydarzenia opisane w filmach dotyczących posługi egzorcystów. Forma fabularnego reportażu, jaką obrał autor, służy zarówno płynności tekstu, jak i jego składności merytorycznej – fragmenty opisujące kolejne zagadnienia ze strony naukowej nie są nużące, jasny język, wolny od stricte naukowych form ułatwia zrozumienie opisywanych zagadnień.
Na koniec dodam, że to nie jest powieść fabularna, w której kapłan odprawia egzorcyzmy w stylu holiłodzkim – jest to ciekawe studium opatrzone i oparte bardzo szeroką bibliografią (ponad sto pozycji); pozwala na dowolne poszerzenie swojej wiedzy o konkretne teksty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz