niedziela, 11 października 2015

David Foster Wallace - Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi



Książki otaczane sławą „kontrowersyjnych” i „obrazoburczych” najczęściej reprezentują te zjawiska w sposób umowny i, jak wcześniejszy zapis wskazuje, nieco na wyrost. Atmosferę wokół nich podkręcają często notki poświęcone autorowi, które z jednej strony wskazują go jako jednostkę nadwrażliwą, a z drugiej – nieco nonszalancką. Tak ma się sprawa w przypadku Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi Davida Fostera Wallace’a, jednak (na szczęście) nie do końca. 

Owszem, książka jest późnym dzieckiem postmodernizmu, rzec by można nawet, że jego pogrobowcem; jest taka jedynie w warstwie formalnej. Same „wywiady” są zebrane w sposób chaotyczny i, chwilami, niezrozumiały – nierzadko przypominają trudny do zrozumienia bełkot, jednak przyciągają uwagę swoją dziwną autentycznością. Postać snująca opowieść, zazwyczaj określana mianem narratora, tu przechodzi do swoistej konspiracji i podsłuchuje ludzi – wychwytuje rozmowy innych, umyka ekspozycji i kryje się za podsłuchanymi. Jest to bardzo ciekawy zabieg, bo przesuwa uwagę odbiorcy z kwestii związanych ze wspomnianą strukturą książki na samą jej treść. 

A ta treść jest bardzo sylwiczna – w gruncie rzeczy to zbiór różnych gatunków wypowiedzi, które spaja wspomniana postać wycofanego narratora. Wallace eksponuje dzięki temu pełne frustracji i lęków zasłuchane wypowiedzi, z których klaruje się, nadmieniony na okładce, obraz życia egotycznych Amerykanów. I nawet jeśli ten obraz jest przewidywalny (amerykańskie seriale są wszak popularne), to Wallace’owi udało się odmalować go bardziej sugestywnie, niż gdyby chciał to zrobić przy pomocy klasycznej prozy. Wypełnia tym samym brakującą lukę między dosadnym pisarstwem Franzena, odtwarzającego karykaturalnie wszelkie wady tego społeczeństwa, a (chociażby) Rotha, u którego „amerykańskość” jest nieco drugorzędna, czy Irvinga, który komentuje głównie dysfunkcje społeczne. 

Opowieści zwraca na siebie uwagę również dzięki pewnemu potencjałowi uniwersalności – gdyby spojrzeć chociażby na wzrost popularności coachingu i innych „form” rozwoju osobistego w Polsce – przez co przedstawione w niej obrazy z życia „zwykłych ludzi” są przekonujące i przykuwają uwagę, nawet rodzimego czytelnika. Czego innego można się spodziewać w dobie globalizacji? Zarazem te obrazy przemawiają do „zwykłych czytelników” (common readers), którzy mogą się, w jakiś sposób, identyfikować z bohaterami książki. Sprzyja temu wspomniane uwypuklenie narracji podsłuchiwanych – dodaje to im przejrzystości, co jeszcze bardziej ułatwia zrozumienie i identyfikację. 

Wywiady z paskudnymi ludźmi nie są jednak książką dla wszystkich. Mimo, że autorowi udaje się przyciągać uwagę czytelnika, to wciąż jest to pozycja trudna. To „późne dziecko postmodernizmu” trafi do poszukujących intrygującej lektury, ale i odbiorców literatury w pewien sposób afirmującej codzienność, której renesans zdaje się zapowiadać chociażby popularność sagi Moja walka Karla Ove Knausgårda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz