poniedziałek, 14 września 2015

Eric Lichtblau – Sąsiedzi naziści

Gdyby spojrzeć na narracje poświęcone procesom norymberskim, chociażby zapiskom G.M. Gilberta, można dojść do dosyć wniosku, że sprawiedliwości stało się za dość, a zbrodniarze wojenni zostali ukarani. Jednak gdyby zastanowić się głębiej nad kwestią skali zbrodni wojennych można stwierdzić, że nie wszyscy z nich zostali odpowiednio ukarani. Część zginęła w trakcie działań wojennych, niektórzy zostali ukarani w ramach sądów doraźnych, jednak pewna – proporcjonalnie niewielka, ale liczebnie spora – grupa zbrodniarzy wydostała się z Europy i ukryła na terenie obu Ameryk. I o ile o uprowadzeniu z Argentyny Roberta Eichmana wie wielu, o tyle o kulisach procesów przeciw zasymilowanym w USA zbrodniarzom wie zdecydowanie mniejsza grupa. Sąsiedzi naziści Erica Lichtblau są książką, która tę wiedzę uzupełnia.

Mamy więc tu do czynienia z klasyczną literaturą faktu, której dziennikarskich korzeni nie można pominąć, jednak ogromny potencjał historyczny książki nie może zostać pominięty. Autor przedstawia losy wybranych postaci historycznych, które przypominają żywo rzymskiego boga Janusa: mają jasne, amerykańskie, aktualne oblicze i ciemne, dawne, nazistowskie. Autor odrysowuje oba z nich; przedstawia proces asymilacji, jaki dokonał się w ich przeszłości, nierzadko nie bez udziału amerykańskich służb, oraz działania mające na celu doprowadzenie ich przed oblicze Temidy, któremu umknęli przed laty. Autor opisuje żmudny proces zbierania dowodów i pokonywania przeciwności, z któryi musieli się zmagać „łowcy nazistów”, często ze strony własnego rządu, a przede wszystkim – umykającej pamięci świadków, którzy cudem przeżyli Holocaust.

Jako główny problem autor stawia operację Paperclip, w ramach której amerykańskie władze przyjęły najlepszych naukowców niemieckich w pierwszych miesiącach po wojnie. Udało im się zasymilować i podłożyć podwaliny pod ogromny skok technologiczny, którego efektem były amerykańskie misje w kosmos i rozwój rakiet dalekiego zasięgu. Dało to USA przewagę w trakcie Zimnej Wojny, a z drugiej strony – wprowadziło w tkankę społeczeństwa element otwarcie potępiany moralnie, ale doceniany merytorycznie. Nie wszyscy naziści, którzy zamieszkali w Stanach Zjednoczonych, byli naukowcami – część z nich dostarczała informacji na temat sowieckich siatek szpiegowskich w Europie, a część po prostu chciała ukryć swą przeszłość i wtopić się w tłum. Kolejne opowieści przeplatają się ze sobą pokazując z jednej strony bezsilność poszukujących sprawiedliwości, a z drugiej – niechęć zbrodniarzy i braku faktów. Wspomniane spory ze służbami, zwłaszcza z amerykańskim wywiadem (podchodzącym do niemieckich zbrodniarzy podobnie jak nowa władza w Polsce do Żydów – skoro nie mogą być związani z wrogim obozem, to nadają się na współpracowników i źródło informacji), utrudniały znalezienie dowodów, a „delikatne naciski” z ich strony wielokrotnie groziły zapędzeniem śledczych w kozi róg. Sprawiedliwości w opisanych historiach stało się za dość – znalezieni zbrodniarze zostali ukarani, jednak książkę zamyka gorzka konstatacja: ukarani zbrodniarze są tylko kroplą w morzu nielegalnych nazistowskich emigrantów, które zalało Amerykę po wojnie, a cierpienia milionów ludzi nie można w żaden sposób zadośćuczynić. Również kara wymierzana zbrodniarzom wojennym może wydawać się niewspółmierna do popełnionych win – byli oni (tylko lub aż) wydalani z USA, pozbawiani obywatelstwa i napiętnowani medialnie. Z drugiej strony – trudno odpowiednio wymierzyć winę za zbrodnie sprzed lat, nawet najbardziej brutalne.

Ciekawa jest też kwestia nagonki medialnej na „odkrytych” zbrodniarzy niemieckich. Autor przedstawia działania bojówek antynazistowskich, które przypominają nieco działania radykalnych odłamów Czarnych Panter w czasie walki o równouprawnienie. Oskarżeni o zbrodnie byli szykanowani, przed ich domami były organizowane protesty, dzwoniono do nich z groźbami, niejednokrotnie przeprowadzano zamachy. Również przedstawiony w książce ambiwalentny stosunek władz i służb amerykańskich pokazuje, że polityka tej potęgi gospodarczej nie zawsze była „poprawna politycznie” i często działania jej służb poświęcane były osiągnięciu konkretnego celu.


Sąsiedzi naziści jest książką potrzebną, zwłaszcza dla amerykańskiego czytelnika, i śmiało umieścić ją można pośród najciekawszych książek popularnonaukowych obok prac Davies'a czy Snydera. Nie da się jednak ukryć, że wybór historii przedstawionych w książce jest „najbardziej dramatyczny” – opisani są niemieccy emigranci związani z nazistowską machiną zbrodni, których historie odbiły się szerokim echem w mediach, a ich związki z operacją Paperclip czy wywiadem USA są niewątpliwe. Niemniej – nie rzutuje to na samą warstwę merytoryczną książki, po którą powinien sięgnąć każdy zastanawiający się na miejscu winy i kary w świecie po drugiej wojnie światowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz