wtorek, 2 sierpnia 2016

E.L. Doctorow – Umysł Andrew



Retrospektywa życia naznaczonego bólem – tak można najkrócej opisać ostatnią książkę E.L. Doctorowa. Umysł Andrew jest opowieścią zanurzoną w przeszłości, a w której teraźniejszość zamyka się w trudnym do umiejscowienia dialogu psychologa i pacjenta. Główny bohater, funkcjonujący w słowach, opowiada o swoim życiu i zdarzenia, które doprowadziły go tu, gdzie teraz jest. Opisuje również z perspektywy jednostki doświadczenia dzielone przez wielu Amerykanów. 

Andrew dotyka dwukrotnie silna trauma – najpierw umiera jego dziecko, potem ginie jego druga żona (nie-żona). Nie mogąc poradzić sobie z odium winy związanej ze śmiercią dziecka rozchodzi się z aktualną partnerką i zaczyna szukać szczęścia gdzie indziej. Po pewnych perypetiach trafia na niezbyt uznaną uczelnię, gdzie obejmuje słabo płatną posadę profesorską i poznaje studentkę, która przyciąga uwagę od pierwszego wykładu. W tej sztampowości pojawia się jednak próba uzasadnienia sytuacji przez samego bohatera – kognitywisty, badającego zachowania ludzkie i stawiającego samego siebie w roli obiektu badawczego. Ta zmiana ról niekoniecznie mu odpowiada, a sytuacji nie poprawia ciągłe odpytywanie przez rozmówcę. 

Książka przepełniona jest poczuciem smutku i porzucenia – główny bohater zdaje się być dotknięty fatum, niemal każda jego relacja kończy się katastrofą. Tylko praca w szkole, którą podejmuje po wielu niepowodzeniach, zaczyna dawać mu satysfakcję, jednak zostaje szybko przerwana przez bezimiennego prezydenta, który rozpoznaje w Andrew swojego współlokatora z czasów studenckich. Bohater zaczyna pracę w Białym Domu, jednak czuje się tam jeszcze bardziej stłamszony. 

Nie da się zaprzeczyć, że w książce tej odrysowano niezwykle sugestywny obraz traumy pod atakach na WTC. Druga żona (albo raczej – partnerka) Andrew ginie 11 września, jednak nikt nie jest w stanie stwierdzić w jakich okolicznościach. Pozostaje po niej pustka, której nie wypełnia nawet ich malutkie dziecko. Ta dziura w świecie bohatera zmusza go do ponownej ucieczki i oddania dziecka pod opiekę swojej pierwszej żonie. Historia zatacza w pewien sposób koło, a sam protagonista zdaje się zaczynać nowy rozdział życia z jeszcze gorszego miejsca. 

Dialogiczność tej książki, wyprowadzona przed myślnik, podkreśla poczucie opuszczenia – niby prowadzona jest jakaś rozmowa, ale ilość monologów bohatera, na poły wewnętrznych, odziera ją z realności wraz z każdą stroną. Wszechogarniająca pustka domyka się niczym wieko trumny na ostatnich stronach, gdzie dochodzi do zaskakującego upadku zasłony, dzięki któremu wszystko, co powiedział swemu rozmówcy Andrew staje się jasne. Chociaż – nie wszystko. Nie można być pewnym, czy cała ta opowieść nie jest jedynie działaniem zamkniętego umysłu, który usiłując umknąć obłędowi popada w niego coraz bardziej i bardziej. 

Umysł Andrew to książka trudna, która zarazem nie ułatwia czytelnikowi jej porzucenie. Z jednej strony jest w niej wyraźny rys formalny, zabawa z estetyką; z drugiej pozostaje ona zwartą opowieścią, która nie dość, że się zamyka, to jeszcze wywiera na czytelniku niemałe wrażenie. Dodatkowo prezentuje głos osób, które nie miały szans pochować swoich bliskich po atakach na WTC co pokazuje, że literatura amerykańska w końcu wychodzi z szańców patriotycznego uniesienia i oddaje głos tym, którzy tę stratę przeżyli najmocniej – zwykłym ludziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz