Powroty
z wojny zawsze były ciężkie. Zwłaszcza powroty z Wielkiej Wojny. Temat ten
wzięła na warsztat literacki Louisa Young, autorka niedawno wydanej prozy Wciąż czekam.
Autorka
przedstawia historię dwóch małżeństw, których losy przetyka pierwsza wojna
światowa. Opisuje ich perypetie po powrocie mężczyzn do Wielkiej Brytanii i podejmowane
przez nich próby powrotu do „normalnego” życia. Są to niełatwe „powroty” – nie
tylko dlatego, że bohaterowie są poranieni przez wojnę (nie tylko fizycznie,
ale i psychicznie), ale również dlatego, że kraj, do którego wracają po
podpisaniu pokoju w lasku Compaigne jest inny niż ten, który opuścili parę lat
wcześniej. Obie opowieści są naznaczone niemal ciągłą walką o przetrwanie – o
ile w czasie wojny wiązało się to z walką z przeciwnikiem, który mógł zabić, o
tyle w czasie pokoju muszą oni zmierzyć się z ogromnym bezrobociem i zapaścią
na rynku po zatrzymaniu produkcji zbrojnej. Uwypuklenie tej perspektywy
przemawia tylko na korzyść książki.
Young
odmalowuje krajobraz powojennej Wielkiej Brytanii jako kraju, w którym doszło
do niespodziewanej erupcji równouprawnienia. Wiele kobiet po zakończeniu wojny,
a co za tym idzie – zakończeniu pracy w fabrykach wojskowych, nie chciało
wracać do swoich domów i pełnić ponownie funkcję housewhifes. Naprzeciw tym pragnieniom wyszli sami mężczyźni –
często dotknięci zespołem stresu pourazowego lub trwale okaleczeni, niemogący
wrócić do normalności, wciąż nękani przez widma przeszłości. Tak ugruntowaną
zamianę opisuje Young, jednak pozwala swoim męskim bohaterom cierpieć „w
międzyczasie”, a ich żonom „wciąż czekać” na faktyczny powrót z wojny.
Bohaterowie
próbują znaleźć swoje miejsce w świecie po wojnie – szukają pracy, usiłują się
utrzymać i zachować honor. Próbują też radzić sobie z obrażeniami na ciele i duchu.
Young pozwala swoim bohaterom samodzielnie wracać do normalności, a by lepiej
uchwycić poszczególne etapy tego procesu – zestawia doświadczenia bohaterek;
rozmawiają one o „powrotach” swoich mężów, miejscach, w których oni są i do
których zdają się wspólnie dążyć. Jedna z par udaje się w podróż poślubną i
doświadczenia tej europejskiej wędrówki zdają się pełnić funkcję terapeutyczną.
Wędrówka ta pokazuje też powojenną Europę w ciekawy sposób i ze świadomością
zmiany, jaką przyniosła wojna. W tej części książki widać najwyraźniej, że
opowieść stworzona przez Young charakteryzuje się niezwykłą wrażliwością, a jej
język – pozostaje bardzo elastyczny.
Wciąż czekam
dotyka z jednej strony ważkiego historycznie tematu powrotów z Wielkie Wojny
(której stulecie przypadało w 2014 roku), opisanego przez wielu pisarzy w
sposób daleki od martyrologicznego (jak chociażby zrobił to Lemaitre). Z
drugiej strony – to bardzo rzetelna proza obyczajowa, dotykająca uniwersalnego
problemu powrotu z wojny, jednak w sposób skupiony na relacji, a nie na samych powracających.
To naprawdę rzadkie spojrzenie. I nie można mieć wątpliwości, że po prozę Louis
Young należy sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz