Szokiem
było wkroczenie wojsk rosyjskich do Czechosłowacji w 1968 roku. Pamiętna praska
wiosna jednoznacznie odsłoniła prawdziwą twarz wielkiego brata ze wschodu, ale
szczególnie uderzyła w ojczyznę Milana Kundery; zniszczyła resztki złudzeń. To
zderzenie siły militarnej i politycznej z rewolucją dzieci-kwiatów i cieniem
nadziei na wolność polityczną, która mogła nadejść, staje się tłem historii.
Księga
śmiechu i zapomnienia jest bowiem mocno uwikłana w biografię czeskiego pisarza;
jako człowiek związany z opozycją został zmuszony do emigracji w 1975 roku,
kiedy to powstała ta proza. Takie podejście zdaje się jednoznacznie tłumaczyć
zawartość siedmiu opowiadań, które zostały zebrane w Księdze; trudno bowiem
oprzeć się wrażeniu, że autor pisze wciąż o jednej osobie – bohaterze zmuszonym
do milczenia, stłamszonym przez system, a zarazem zmuszonym do dokonywania
dwuznacznych moralnie wyborów; bohatera brutalnie wykorzenionego, który musi
odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Każde
opowiadanie przynosi nowy element wskazujący na obawy autora, który nie wie,
jak odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Bohater, który wyjeżdża na zachód
powoli obumiera, ucieka z niego życie, a pozostawienie przez jego partnerkę
zapisków i korespondencji w kraju potęguje to uczucie. Wiele w tym wszystkich
obaw i utraty zaufania. Pojawia się jednak w tych opowieściach również nadzieja
na lepsze jutro; praska wiosna zdaje się być początkiem czegoś strasznego,
jednak zdaje się być też pozytywnym elementem – sugeruje, że gorzej być nie
może, że czołgi w centrum stolicy mogą być zwiastunem odwilży. Odwilży, której
jednak bohaterowie Kundery mogą nie doczekać; są zagubieni w świecie inwigilacji
i ciągłego zagrożenia degradacją społeczną. Wydarzenie to zdaje się być czymś,
co jest melancholijnym spotkaniem z łaską, o którym pisze Marek Bieńczyk; jest
to spotkanie ze zjawiskiem pozwalającym się na odbicie od dna, bądź
konstruującym owo dno.
Coś,
czego doświadczył sam autor, czyli wyjście z łask, opisane w późniejszej
Nieznośnej lekkości bytu, tu jest jedynie wspomniane – w rozważaniach o
kolejnych, nieprzybliżonych czytelnikowi konkretnie znajomych, dla których
pozbawienie pracy intelektualnej jest jednoznaczne ze śmiercią, gdyż nie
posiadają oni ani umiejętności ani predyspozycji do pracy innej niż umysłowa,
podczas gdy władza, widząc w nich szkodników, wysyła ich z dala od centrów
akademickich i zmusza do pracy fizycznej.
Poza
ciągłym niemal krzykiem o wolność myślenia i bycia obecna jest tu ciekawa
analiza środowisk poetyckiego, będąca jakby odpowiedzią na zjawiska widziane
przez autora w światku francuskim, który w latach siedemdziesiątych kipiał od
postmodernizmu i dekonstrukcji. Ich echa widoczne są w sformułowaniach
dotyczących nadmiaru słów i utraty ich znaczenia; nadmiaru poetów i niedomiaru
słuchaczy oraz fantazmatyczności postaci miłośnika poezji jako niedoścignionego
wzoru. To opuszczenie poety (pisarza) w świecie powszechności tub
nagłaśniających jego głos staje się dla Kundery po trosze szokiem, jednak
motywującym pozytywnie (czego dowodem są dalsze jego książki), nawet pomimo
pozostawienia swoich bohaterów w chocholim tańcu wzajemnej adoracji. Uderzając
z kolei w struny erotyki Kundera zdaje się stawiać dosyć oryginalny przytyk
lub, jak kto woli, zanętę, która jest ornamentem; ważnym, lecz tylko
ornamentem. Jest ona krzykiem wolności, być może też zachwytem z czasów
rewolucji światopoglądowej, obecnej niemal w całym, cywilizowanym świecie;
zarazem pozwala to na przemycenie pewnych treści wyrażanych w międzyczasie,
pomiędzy słowami o erotyce i zbliżeniach. Zachwyt młodego poety niekoniecznie
już najmłodszą kobietą z prowincji wskazuje jednoznacznie na różnice w
aspiracjach i rozumieniu języka. Pojawia się dzięki temu oryginalna dialektyka,
która stawia te same sformułowania w nowym świetle, przez co nabierają one
nowych znaczeń. Właśnie takie stanu zdawał się doświadczać Kundera we Francji;
ta przemiana jest udokumentowana jednoznacznie w tej książce.
Księga
śmiechu i zapomnienia nie jest prozą łatwą, jest jednak niebywale ciekawym i
poruszającym dokumentem epoki. Oddaje stan ducha współczesnych, uderza zarazem
aktualnością treści będących poza horyzontem dosłowności. Jej autobiografizm,
mimo iż zawoalowany, pozwala zrozumieć szok poznawczy, jaki przeżył autor.
Śmiech wydaje się tu być przez łzy, lecz zapomnienie nie nadchodzi;
pozostawiony kraj jest ościeniem, który zmusza do literackiego zaklinania.
Zaklinania, które nie dokonało się do dziś, bo jak inaczej tłumaczyć niechęć
autora do przekładania jego, napisanych po francusku tekstów, na czeski?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz