Jak wyglądałyby wspomnienia Sokratesa, gdyby na początku XXI wieku miał wypić cykutę w więzieniu? Zapewne ich kształt byłby podobny do tego, co pozostawił po sobie Tony Judt – brytyjski historyk, wieloletni wykładowca akademicki i eseista. Poprzez pryzmat swojej choroby dokonuje rozrachunku z przeszłością i własnymi wspomnieniami w sposób błyskotliwy i niejednokrotnie zabawny.
Swoją opowieść autor zaczyna snuć od opisu sytuacji, w jakiej się znalazł. Dotknięty stwardnieniem zanikowym bocznym powoli traci władzę nad swoim ciałem – opisuje to, co się z nim dzieje dopóki panuje nad swoimi strunami głosowymi. Sam określa książkę jako swoisty pensjonat pamięci, miejsce, w którym jednostka może zachować swoje wspomnienia i z którego może czerpać dzięki zastosowaniu różnorakich metod mnemotechnicznych. Czerpać, by podzielić się z tymi, którzy zostaną.
Właśnie takim pensjonatem staje się dla autora książka – powstała przypadkiem, za namową znajomych wydawców, którzy byli zachwyceni nieprzeznaczonymi do druku zapiskami wyciągniętymi szuflady. Ułożone w chronologiczną całość tworzą opowieść o Anglii i Ameryce czasów młodości Judta; jest to historia zachwytu ideałami i walki z absurdami uczelni wyższych, które nie przestały funkcjonować w obrębie XIX-wiecznej edukacji. W opowieściach autor stawia również pytania o przywileje młodości i ich zasadność – na ile zachwyt rewolucją i jej ideałami (przynajmniej – tymi pozornymi) jest czymś, co można sobie wybaczyć i uznać za szaleństwo młodości, a na ile jest to świadectwo bezrefleksyjności i ślepoty, którego należy się wstydzić.
W tym założeniu ciekawie koresponduje on z Miłoszem, do którego odwołuje się jako do autora, który jako pierwszy napisał książkę o pokusach, jakimi mami intelektualistę myśl komunistyczna. Również widoczna jest tu korespondencja z polskim noblistą – podobnie jak Miłosz w Rodzinne Europie, tak Judt w Pensjonacie pamięci tworzy opowieść o swoim kraju lat dziecinnych, jednak prowadzi ją z perspektywy szerszej niż Polak. Pomimo tego – obie opowieści są swoistymi komentarzami sankcjonującymi to, kim są.
Mimo tego podobieństwa – Anglik stosuje inne metody opisu świata; o ile Miłosz umyka jakiemukolwiek przypadkowi, to u Judta jest on obecny w zawoalowany sposób, jednak jego obecność jest niezaprzeczalna (chociażby pojawienie się w jego życiu jego trzeciej żony). Opisując miejsca swojej młodości wciąż działa na płaszczyźnie kiedyś – teraz. Wskazuje też na niemal wyłącznie negatywne efekty rozwoju świata – zielone autobusy przestają być takie piękne, świat nagle stał się zbyt szybki, zamknięcie drzwi do gabinetu na czas konsultacji ze studentką bądź studentem może budzić podejrzenie o molestowanie tejże lub tegoż. Pojawiają się też akcenty pozytywne, chociaż są one w zdecydowanej mniejszości (na przykład kwestia zbyt wczesnego zamykania bram kampusów). Pensjonat pamięci staje się miejscem rozpamiętywania młodości z perspektywy dojrzałego historyka, który wciąż tęskni za swoim, może nie idealnym, ale nie pozbawionym radości życiem sprzed kilkudziesięciu lat.
Obok opowieści niemal historycznych pojawiają się szkice zbliżone do antropologicznych – obecny jest w nich spora doza nadświadomości autora jako przynależącego do grupy społecznej dotkniętej od wieków ostracyzmem (Judt z pochodzenia był Żydem). Również wielokrotnie wskazywał relatywizm spojrzenia – fascynacja komunizmem w jego latach młodzieńczych nie była uświadomiona przez dziejącą się kilkaset kilometrów na południe praską wiosnę. Również kwestia elitarności edukacji nie pozostała bez jego komentarza (pojawia się ona w wielu esejach). Zwraca uwagę na przemieszanie, jakie dokonało się w ciągu kilku minionych dekad – umożliwiło ono przedstawicielom niezamożnej klasy średniej na wysłanie ich dzieci na studia wyższe. A na tych młodzi ludzie spotykali się z licznymi reliktami poprzednich epok i poprzedniego ładu społecznego. Jako akademik mocno skupia się nad różnicach między tradycjami intelektualnymi w opisywanych krajach, ale i stara się nakreślić powody zaistnienia takiego stanu rzeczy.
Ciekawie też przedstawia się kwestia perspektywy, z jakiej opisuje on świat i swoje wspomnienia. Punktem centralnym jest ja autorskie o zaburzonej nieco tożsamości narodowej – z jednej strony mocno osadza się w kontekście angielskim, z drugiej podkreśla emigracyjny charakter swoich rodziców, by w ostatnich esejach zbioru zwracać uwagę w kierunku solidaryzowania się z narodowością amerykańską. To przechodzenie obrazuje przemiany, jakie zaszły w jego życiu, zmiany perspektywy i przewartościowanie niektórych elementów (doświadczenie inności, zmiany światopoglądowe, starzenie się, rozszerzanie się wraz ze wzrostem doświadczenia perspektyw).
Jak wspomniałem – pojawia się w tekście Europa wschodnia, a dokładniej ówczesna Czechosłowacja i Litwa. Judt stwierdza, że jego zainteresowanie kierowane było faktem wolnością areny praskiej wiosny od martyrologii (tu głównie Czechosłowacja) i przesadnej historiozofii albo innego, narodowego egotyzmu. Zainteresowanie tym regionem Europy pojawiło się u niego w konsekwencji swoistego przechodzenia kryzysu wieku średniego – Judt przyznaje się, że dla niego remedium na tę bolączkę okazała się nauka języka czeskiego. Zaowocowało to wydaniem jego znakomitej analizy przekrojowej historii Europy po 1945 roku.
W tekstach pojawia się afirmacja postacią Orwella – zarówno jako twórcy, który przewidział konsekwencje, jakie niesie ze sobą romans z komunizmem, ale i czułego na problemy społeczne obserwatora, który potrafił dostrzec podłoże tegoż. Cały zbiór esejów jest utrzymany w klimacie przywodzącym jako żywo młodzieńcze eseje autora Roku 1984. Z drugiej strony – wciąż zbliża się do eseistyki francuskiej – pełnej anegdot z życia, ale i mającej zawoalowany charakter intelektualny, który nie rzucając się w oczy zwiększa rzesze odbiorców; podobną sztukę opanowali niemal do perfekcji Tadeusz Boy-Żeleński (widać to chociażby w zbiorze Reflektorem w mrok), jak i Marek Bieńczyk (Melancholia), chociaż najbliższy temu sposobowi pisania – niewymuszonemu, potoczystemu, ale i przepełnionemu podtekstami jest Barthes (we Fragmentach dyskursu miłosnego i Rozkoszy czytania).
Pensjonat pamięci jest lekturą godną uwagi, dającą ogromną radość w warstwie opowieści, ale i pozwalającą odkrywać treści zawoalowane przez autora. Fragment recenzji na okładce mówi o tej książce jak o eseistycznej uczcie – trudno się z tą opinią nie zgodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz