Geniusze nierzadko borykają się
z pewnymi kłopotami społecznymi – czy to za sprawą braku akceptacji otoczenia,
czy to przez skupienie się na swoim wewnętrznym świecie, w którym żyją.
Osobliwą podróż po takiej krainie prezentuje Jiang Benhu, znany lepiej jako Mai
Jia – chiński pisarz, którego książka Szyfr
niedawno ukazała się na polskim rynku.
Należy zastrzec na początku –
nie jest typowy to kryminał ani thriller szpiegowski. To raczej opowieść o
stopniowym zanurzaniu się w coraz to głębsze odmęty obsesji pokonania
przeciwnika stojącego po drugiej stronie łamanego szyfru. Narracja nie toczy
się w sposób, do którego nawykł europejski czytelnik – jest ona złożona z
fragmentów faktycznej opowieści, przytaczanych wypowiedzi innych postaci i
wtrętów odautorskich, które nadają książce rytm i kierują jej rozwojem. Autor
jest tu nie tyle narratorem, ile policjantem kierującym ruchem – wskazuje
kierunki rozwoju historii, przerywa wątki w momentach, które uważa za dogodne
dla utrzymania delikatnego suspensu, a zarazem informuje czytelnika o swoich
działaniach. To połączenie może dziwić, jednak mając w pamięci chociażby
twórczość Mo Yana (skądinąd – Noblisty) czy wpisującego się w tę osobliwą
estetykę Jessego Balla taka formuła nawiązuje do sposobu prezentowania historii
w literaturze popularnej w Zachodniej Azji.
Główny wątek fabularny oparty
jest na pracach specjalnej jednostki chińskiego wywiadu odpowiedzialnej za
łamanie obcych szyfrów. Zostaje do niej zrekrutowany autystyczny Rong Jitzen,
wnuk genialnej matematyczki, która umarła rodząc ojca bohatera. Jednak nim Rong
zaczyna zajmować się kodami, zostaje odkryty przez zagranicznego matematyka,
Jana Lisiewicza, który widząc nietuzinkowe zdolności młodego człowieka zajmuje
się kształtowaniem jego umysłu. Z czasem uczeń zaczyna przerastać mistrza, a
niezwykłe zdolności przyciągają uwagę służb wojskowych. Jitzen rozpoczyna prace
nad kodem nazwanym Purple, którego złamanie jest niezwykle istotne ze względów
strategicznych. Wciąga go wir pracy, a początkowe ignorowanie go przez
współpracowników, głównie z powodu jego charakteru, szybko przeradza się w
szacunek związany z jego zdolnościami.
Podobnie jak Jesse Ball, autor Szyfru tworzy opowieść nawiązującą do
literatury europejskiej. Dokonuje on jednak bardzo sprawnej translacji i
uwzględnia potrzeby odbiorcy lokalnego, a przy tym nawiązuje do kontekstu
kulturowego Chin. Autor bawi się też z konwencją, czego dowodem jest chociażby
usuwanie informacji o nazwach miast i krajów. Nie da się zaprzeczyć – ciekawy
pomysł. Jednak quasi-dziennikarski sposób prowadzenia opowieści jest czymś na
tyle nietypowym, że zapoznanie się z tą książką można potraktować jako
ciekawostkę, która wciąż pozostaje ciekawa literacko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz