niedziela, 14 czerwca 2015

Mai Jia – Szyfr


Geniusze nierzadko borykają się z pewnymi kłopotami społecznymi – czy to za sprawą braku akceptacji otoczenia, czy to przez skupienie się na swoim wewnętrznym świecie, w którym żyją. Osobliwą podróż po takiej krainie prezentuje Jiang Benhu, znany lepiej jako Mai Jia – chiński pisarz, którego książka Szyfr niedawno ukazała się na polskim rynku.

Należy zastrzec na początku – nie jest typowy to kryminał ani thriller szpiegowski. To raczej opowieść o stopniowym zanurzaniu się w coraz to głębsze odmęty obsesji pokonania przeciwnika stojącego po drugiej stronie łamanego szyfru. Narracja nie toczy się w sposób, do którego nawykł europejski czytelnik – jest ona złożona z fragmentów faktycznej opowieści, przytaczanych wypowiedzi innych postaci i wtrętów odautorskich, które nadają książce rytm i kierują jej rozwojem. Autor jest tu nie tyle narratorem, ile policjantem kierującym ruchem – wskazuje kierunki rozwoju historii, przerywa wątki w momentach, które uważa za dogodne dla utrzymania delikatnego suspensu, a zarazem informuje czytelnika o swoich działaniach. To połączenie może dziwić, jednak mając w pamięci chociażby twórczość Mo Yana (skądinąd – Noblisty) czy wpisującego się w tę osobliwą estetykę Jessego Balla taka formuła nawiązuje do sposobu prezentowania historii w literaturze popularnej w Zachodniej Azji.

Główny wątek fabularny oparty jest na pracach specjalnej jednostki chińskiego wywiadu odpowiedzialnej za łamanie obcych szyfrów. Zostaje do niej zrekrutowany autystyczny Rong Jitzen, wnuk genialnej matematyczki, która umarła rodząc ojca bohatera. Jednak nim Rong zaczyna zajmować się kodami, zostaje odkryty przez zagranicznego matematyka, Jana Lisiewicza, który widząc nietuzinkowe zdolności młodego człowieka zajmuje się kształtowaniem jego umysłu. Z czasem uczeń zaczyna przerastać mistrza, a niezwykłe zdolności przyciągają uwagę służb wojskowych. Jitzen rozpoczyna prace nad kodem nazwanym Purple, którego złamanie jest niezwykle istotne ze względów strategicznych. Wciąga go wir pracy, a początkowe ignorowanie go przez współpracowników, głównie z powodu jego charakteru, szybko przeradza się w szacunek związany z jego zdolnościami.

Podobnie jak Jesse Ball, autor Szyfru tworzy opowieść nawiązującą do literatury europejskiej. Dokonuje on jednak bardzo sprawnej translacji i uwzględnia potrzeby odbiorcy lokalnego, a przy tym nawiązuje do kontekstu kulturowego Chin. Autor bawi się też z konwencją, czego dowodem jest chociażby usuwanie informacji o nazwach miast i krajów. Nie da się zaprzeczyć – ciekawy pomysł. Jednak quasi-dziennikarski sposób prowadzenia opowieści jest czymś na tyle nietypowym, że zapoznanie się z tą książką można potraktować jako ciekawostkę, która wciąż pozostaje ciekawa literacko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz