niedziela, 22 kwietnia 2012

Jean Echenoz – Błyskawice


Biografie jakie są, każdy widzi. Ktoś pisze o kimś, stawia go w mniej lub bardziej korzystnym świetle, a potem wszyscy narzekają, że biografia jest przekłamana albo zbyt idealizuje postać. Jest jednak gatunek, który można określić jako biografię literacką, będącą w praktyce o-powieścią o kimś znanym. Opowieścią bardzo literacką, nie zawsze dokładnie opisującej życie bohatera. Tako też jest w przypadku literackiej biografii Nicola Tesli.  
Błyskawice są opowieścią o Grzegorzu (będę używał spolonizowanej wersji imienia Gregor z powodów praktycznych), zdolnym chłopaku z Serbii, który rodząc się przy odgłosach burzy jakby związał się z ich elektrycznością – do końca życia służył im wiernie, próbując stworzyć darmowe źródło energii elektrycznej dostępne wszystkim. Jako młodzieniec, mały Grześ szybko pokazuje swoje ogromne umiejętności w zakresie mechaniki – naprawia wszystko, co nie działa w domu, udoskonala na tyle, na ile jest w stanie każde urządzenie. Szybko przenosi się na studia i tak zwraca uwagę wykładowców swoimi niespotykanymi umiejętnościami.
Jednak koledzy z uczelni łagodnie wypychają go za Ocean, gdyż, jak twierdzą, tu nie znajdzie sobie miejsca ani przestrzeni dla swoich pomysłów. Na ile to była dobra wola a na ile poczucie zagrożenia ze strony genialnego młodzieńca – tego nie dało się jednoznacznie stwierdzić. I tak delikatnie popchnięty w nieznane ląduje już wcale nie taki młody Grzegorz na brzegu Amerykańskim z listem polecającym. Udaje się do Tomasza Edisona, prekursora prądu stałego. Ten daje mu niechętnie pracę i tak to się staje bohater pomagierem pierwszego na świecie władcy prądu.
Jednak, jak wiadomo, poza AC jest też i DC (chwała Australijczykom!); Serb odkrywa potencjał kryjący się w prądzie zmiennym. Jednak nie dostrzega tego Tesla, i widząc w nim oponenta, blokuje wszystkie inicjatywy swojego, już, byłego pracownika. Dzięki temu poznajemy narodziny krzesła elektrycznego, które, jak to poetycko określa Echenoz, było efektem jednej z pierwszych w historii kampanii reklamowych. Kampanii Edisona.
Grzegorz żyje sobie spokojnie dalej, raz jest na wozie, a raz pod nim. To wszystko opisywane jest w bardzo ciekawy sposób – z jednej strony w tej książeczce dominuje narracja trzecioosobowa z wszechwiedzącym opowiadaczem. Jednak ta dominacja ciekawie się łączy  z ciągłymi zwrotami ku czytelnikowi, częstokroć przeplatanymi czymś, co można by nazwać albo apostrofą do bohatera albo narracją drugo-osobową. To interesujące przemieszanie buduje bardzo swojską opowieść. W jej ciągu tworzy się obraz Grzegorza jako człowieka dotkniętego manią, czymś na kształt autyzmu. Zbliża się tym samy, literacki odpowiednik Tesli do Kanta z opowieści Micińskiego (Portret Kanta). Ponadto ogromna rola zostaje przypisana okolicznościom narodzin Gregora – pioruny i burza jakby determinują przyszłe losy władcy błyskawic.
Mimo wszystko – jest to historia opowiedziana bardzo gładko i sprawnie. Pojawiają się przemilczenia, do których przyznaje się narrator, częstokroć powołuje się na mniejszą wagę niektórych faktów, czasem na utrzymanie spójności opowieści. Te zabiegi faktycznie czynią swoją powinność – Błyskawice są bardzo interesującą opowieścią o wielkim wynalazcy, Nicoli Tesli. Opowieścią z pogranicza biografii i literatury, przy czym żaden z tych dwóch pierwiastków nie gra w całej opowieści pierwszych skrzypiec. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz