Zbrodnia
na randce i śmiertelne uwiedzenie? Autorzy kryminałów wątki te przerobili na
wszelkie możliwe sposoby. Rozwój serwisów społecznościowych wyszedł im
naprzeciw – umieszczenie zbrodni w zaplątanej sieci połączeń utrudnia dotarcie
do zbrodniarza, a zarazem – pozwala na jeszcze lepszą falsyfikację tożsamości. Rzec
by można – skłania do… zbrodni. Tak do swojej intrygi podchodzi Harlan Coben w Tęsknię za tobą.
Tytuł
jest również cytatem z głównej bohaterki – Kat Donovan, detektyw pracującej w
nowojorskiej policji. Tymi słowy zwraca się ona do swego byłego narzeczonego,
na którego trafia przypadkiem przez serwis randkowy. Jest ona dosyć
(nie)przeciętną użytkowniczką tej usługi – dobija do czterdziestki, jest
samotna
i zaczyna się zastanawiać nad potrzebą stabilizacji życiowej. Na serwisie znajduje profil rzeczonego ukochanego i, chcąc, nie chcąc (wszak alkohol czasem uwalnia niektóre emocje), zaczyna rozmowę. Nie jest jednak pewna, czy aby to na pewno on. Ziarno wątpliwości zasiewa w niej od niedawna pełnoletni chłopak, który odwiedza ją na komisariacie i usiłuje przekonać, że jego matka została porwana przez człowieka poznanego za pośrednictwem tego serwisu randkowego. Co najciekawsze – jest to człowiek, który na zdjęciach wygląda niemal jak jej niedoszły małżonek.
i zaczyna się zastanawiać nad potrzebą stabilizacji życiowej. Na serwisie znajduje profil rzeczonego ukochanego i, chcąc, nie chcąc (wszak alkohol czasem uwalnia niektóre emocje), zaczyna rozmowę. Nie jest jednak pewna, czy aby to na pewno on. Ziarno wątpliwości zasiewa w niej od niedawna pełnoletni chłopak, który odwiedza ją na komisariacie i usiłuje przekonać, że jego matka została porwana przez człowieka poznanego za pośrednictwem tego serwisu randkowego. Co najciekawsze – jest to człowiek, który na zdjęciach wygląda niemal jak jej niedoszły małżonek.
Na
początku tej opowieści pojawia się też druga nić fabuły – Kat została
osierocona przez swego ojca niemal w tym samym momencie, w którym straciła
narzeczonego. Rodziciel bohaterki ginie na służbie i wszystkie znaki na niebie
i na ziemi wskazują na to, że jego morderca odsiaduje dożywocie. Bohaterce nie
daje jednak spokoju fakt, że (rzekomy) mocodawca (skazanego przez sąd) mordercy
ojca Kat nigdy nie zlecił uśmiercenia policjanta. Do tego przedśmiertna
spowiedź mordercy (wsparta środkami psychoaktywnymi, mającymi na celu
rozwiązanie mu języka) ugruntowała w niej przekonanie, że ktoś inny odpowiada
za tę zbrodnię.
Obie
te straty, na dobrą stratę pełnoletnie (jednak – w USA nie mogłyby kupić
alkoholu,
a jedynie broń), wiążą się z ich rówieśnikiem – wspomnianym Brandonem, synem zaginionej Dany Phelps. Coben splata te historie w jedno, jednak trochę niefrasobliwie, co okazuje się dopiero pod koniec książki. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dopóki nie próbuje on pogodzić ze sobą nieco paradoksalnych elementów z przeszłości, książka ta sprawia bardzo dobre wrażenie. Wszystkie „straty” rozwijają się ciekawie i czytelnika może wciągnąć ciekawa intryga.
a jedynie broń), wiążą się z ich rówieśnikiem – wspomnianym Brandonem, synem zaginionej Dany Phelps. Coben splata te historie w jedno, jednak trochę niefrasobliwie, co okazuje się dopiero pod koniec książki. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dopóki nie próbuje on pogodzić ze sobą nieco paradoksalnych elementów z przeszłości, książka ta sprawia bardzo dobre wrażenie. Wszystkie „straty” rozwijają się ciekawie i czytelnika może wciągnąć ciekawa intryga.
Autor
operuje jednak wciąż na klasycznych kalkach fabularnych kryminału. Robi to
jednak bardzo sprawnie i zaciekawia pomysłowymi połączeniami. Nawiązuje do
obecnego
w świadomości amerykańskiej lęku przed peryferiami (którego owocem jest chociażby seria Hostel) oraz znakomitego Pod skórą Fabera. Rozrzuca przy tym sporo fałszywych tropów fabularnych i nierzadko zmyla czytelników, kierując ich uwagę w taki sposób, by kolejne łączenie się elementów prowadzących do rozwiązania zagadki przedstawia naprawdę ciekawie. To naprawdę rzadka umiejętność, jednak nieco niweczy jej efekty zakończenie.
w świadomości amerykańskiej lęku przed peryferiami (którego owocem jest chociażby seria Hostel) oraz znakomitego Pod skórą Fabera. Rozrzuca przy tym sporo fałszywych tropów fabularnych i nierzadko zmyla czytelników, kierując ich uwagę w taki sposób, by kolejne łączenie się elementów prowadzących do rozwiązania zagadki przedstawia naprawdę ciekawie. To naprawdę rzadka umiejętność, jednak nieco niweczy jej efekty zakończenie.
Tęsknię za tobą jest
ciekawym kryminałem, po który warto sięgnąć. Coben nie robi nic porażająco
nowego, jednak przetwarza stare wątki bardzo kreatywnie. Historie romansu
i zdrady są bowiem jednymi z najczęściej powielanych w kryminałach, a książka ta dowodzi, że ludzkie emocje są niewyczerpanym źródłem literackich inspiracji. A nowe media idą im tylko w sukurs.
i zdrady są bowiem jednymi z najczęściej powielanych w kryminałach, a książka ta dowodzi, że ludzkie emocje są niewyczerpanym źródłem literackich inspiracji. A nowe media idą im tylko w sukurs.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz