sobota, 23 czerwca 2012

Tomasz Piątek – Miasto Ł.



Tomasz Piątek – Miasto Ł.
Powieści z uzależnieniem w tle do najlżejszych nie należą; tak się przyjmuje, to potwierdza doświadczenie czytelnicze. Co jednak, gdy ten wspomniany aspekt opowieści staje się czymś zepchniętym w tło? Wtedy można powiedzieć, że mamy do czynienia z opowieścią terapeutyczną na odwyku.
Miasto Ł. nie jest jednak do końca opowieścią o wyzwalaniu się z czegoś. Jest to raczej historia poznawania języka, zauważania jego płynności i zanikania w sytuacjach, w których nie wystarcza on opisanie świata.
Poznajemy na bohaterów jako postacie posługujące się inicjałami; główny – T. jest centrum opowieści – on to funkcjonuje zarazem jako główny bohater, ale i z jego perspektywy, pozornie trzecioosobowy, opowiadacz opisuje świat. Obecna jest też partnerka T. – H., której syn M. woli solić potrawy, które T. przygotowuje bez soli z racji swojego wrodzonego nadciśnienia. Żyją oni w kamienicy czynszowej, która lata swojej świetności ma dawno za sobą. Nie czują się z tego powodu Świetliści – dynamiczni, zamożni, rozsiewający w oku siebie pociągające światło dobrobytu i splendor. A to wszystko dzieje się w bliżej nieokreślonym mieście Ł.
Historia jest pełna wspomnień i retrospekcji, jednak te przechodzą niemal niezauważalnie w zdarzenia – dochodzi do tego, że opowieści o wymarzonej potrawie T. z dzieciństwa nagle materializują się w piekarniku. Również trauma uzależnienia – alkoholowego i narkotykowego – powraca w sposób zawoalowany, jednak już samo jej wyparcie wskazuje na ważność – wszak jedną z podstawowych zasad terapii jest porzucenie rozpamiętywania o swoich uszczęśliwiaczach. Pojawiają się one w przebłyskach, jednak są natychmiast pacyfikowane przez sferę superego bohatera – proza życia i praca okazują się być skutecznymi narzędziami terapeutycznymi.
Problemem, z jakim muszą się zetrzeć bohaterzy, jest bliska renowacja kamienicy. Oznacza to w praktyce eksmisję dotychczasowych lokatorów i oddanie kamienicy w ręce dewelopera, który przygotuje to miejsce Świetlistym. Groźba ta okazuje się być realna, gdyż lokatorzy są dosyć nieciekawi – zwłaszcza sąsiadka z piętra bohaterów, której zbieractwo osiąga niemożliwą do ogarnięcia skalę, a które to skutecznie uprzykrza życie lokatorom kamienicy.
Osobną kwestią w książce jest język. Jest on naznaczony piętnem rozpadu, zatracenia dotychczasowych sensów – dotychczasowe określenia na zwierzęta, ludzi, zachowania, okazują się być niewystarczające. Stworzenie znane jako pies nagle okazuje się być Istotą Lubo, ale to określenie dotyczy tylko jednego psa – na pozostałe bohaterowie mówią po prostu Istota, ale porównują je do swojego czworonoga. Również nazywanie innych rzeczy, ludzi, zachowań zmienia jest uzależnione od sytuacji. Swoją mową bohaterowie przypominają dzieci, które dopiero zaczynają kojarzyć określone przedmioty z nazwami im językowo przyporządkowanymi, jednak wciąż wytwarzają zrozumiałe tylko dla siebie znaczenia tymczasowe. Taka konstrukcja języka bohaterów sugerować może przekonstruowywanie świata – ponowne odzyskanie władzy nad sobą po okresie traumy uzależnienia T. wymaga znalezienia nowego języka. Zdaje się to być zgodne zarówno z koncepcją Adorno, który twierdził, że trudno znaleźć język po traumie, jaką był Oświęcim (czyli jak tu – po traumie odstawienia i ponownego wejścia w życie), ale i z Wittgensteinowską ezą, że jesteśmy zanurzeni w języku i w nim funkcjonujemy. To połączenie zdaje się potwierdzać potrzebę stworzenia nowego sposobu mówienia w tej książce; mówienia, do którego przystosowa się musi otoczenie bohatera – pojawia się też często zdziwienie i niepewność u H., która nie wie, co znaczyć może wypowiedziana w danym momencie formuła. Pytając uzyskuje wiedzę i szansę na zrozumienie tego, co ma do zakomunikowania, bo chyba nie do końca do powiedzenia, T. Również zbitki wyrazów, sylab, onomatopei, które oznaczają coś tylko przez chwilę), w której są wypowiadane i wybrzmiewają – one tworzą język szalenie performatywny, niosący ze sobą bagaż znaczeń.
W wyniku takiej rekonstrukcji dochodzi do zaniku podmiotowego ja bohaterów. Pozostaje tylko druga i trzecia osoba – przy ich użyciu bohaterowie usiłują kontaktować się. Taki zanik własnej charakterystyczności wskazuje na wtopienie się w łum albo nieprzystawanie do pewnych miar. Tu – bohaterowie trafiają w obszar wykluczenia poprzez nie-bycie przedstawicielami zamkniętej, jak się okazuje, grupy Świetlistych, do których nie należą nawet Świadkowie Jehowy z kamienicy, którym w końcu ktoś podpala drzwi. Właśnie ten brak świetlistości powoduje utratę ja – przez swoje bycie nie są kojarzeni z niczym szczytnym, a ich obszar bytowania – czynszowa kamienica – zostanie niedługo zamieniony na coś godnego posiadających swoją podmiotowość przedstawicieli dobrobytu. Ci, którzy nie mają takowej – zostaną wysiedleni (to słowo pada w tekście kilkukrotnie) do innych, bliżej nie znanych lokali. W książce z całym swoim bólem pojawia się problem bólu w świecie, w którym tolerancja ma niejedno imię, ale brakuje mu imienia adekwatnego dla ludzi spoza.
W swoich kontekstach książka odwołuje się niemal wprost to opowiadania Pętla Marka Hłaski – tematyka uzależnienia, próby przekonstruowania swojego świata jest tu bardzo wyraźna. Problem kamieniczniczników również przewija się ze swoim bolesnym piętnem w opowiadaniu Jacka Wangina Nawiedzenie.
Tomasz Piątek stworzył dosadną opowieść od odrzuceniu i powrocie do względnej normalności osób dotkniętych uzależnieniem. Konstruuje on dosadną opowieść o czymś, co można nazwać stopniem zerowym języka (świadomie używam tu gry słów z tytułem książki Barthesa) – wiele rzeczy jest nazywanych na nowo, dotychczasowe formuły przestają być funkcjonalne. W tej opowieści przebija się też smutna prawda o osobach, które w bliżej nieokreślony sposób, znajdują się na szerokim marginesie społecznym – przebija się przez tę pozorną równość nie-świetlistości ogromna różnorodność, zupełnie różna od, rzekomo, posiadających podmiotowość osób, którym wiedzie się dobrze. Miasto Ł. jest pozycją godną uwagi, ale i mogącą szokować. Akurat w takiej sytuacji – jest do zabieg godny uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz