Podróże są popularne i przyjemne. A jeszcze przyjemniej się o nich czyta siedząc w domowym zaciszu. Taką opowieścią o wyprawie jest niedawno wydana książka dwojga ludzi którzy postanowili objechać świat – Byle dalej. Opowieść o tyle ciekawa, że napisana przez życie – to w podróży i przed nią.
Trudno jest pisać o książkach podróżniczych, gdyż za autora można tu uznać jedynie za pokornego skrybę, który (tu – którzy) może jedynie relacjonować to, co działo się w drodze. Tylko lub aż relacjonować – siła pisma bowiem nie tkwi w samych słowach, ale w tym, jak się za ich pomocą kształtuje świat. A ten świat jest przedstawiany z perspektywy innej niż serwują to przewodniki po krajach orientu. Trochę bardziej z boku, z afirmacją dzikości i nieznanego – o takim podróżowaniu opowiada Byle dalej. Z resztą – książka ta jest opowieścią a nie przewodnikiem instruktażowym.
Już samo zejście ze szlaku, jakiego dokonują podróżnicy w krajach środkowej Azji, pokazuje jak niesztampowego przedsięwzięcia podejmują się oni – próba poznania niezepsutego przez zachodnią turystykę świata okazuje się być łatwiejsza niż się oni spodziewają. Zarazem – sprostanie wymaganiom dziczy nie zawsze jest dla nich powodem radości. Ani nie jest łatwe. W podejściu autorów do tematu podróżowania widać wiele samoświadomości – dokonują oni świadomych wyborów by nie pogłębiać patologii, do których dopuściła i polityka kolonialna i postkolonialna pauperyzacja orientu dokonująca się w pełni niemal na naszych oczach. Zjawisko to jest opisane w książce jako złe i niszczące to, co najlepsze w tej kulturze – jej koloryt i naturalność. Gdy próbują oni doświadczyć prawdziwego orientu wychodzą kilka kilometrów poza przystanki turystyczne i dokonują niespodziewanych odkryć.
W swoich delikatnie wyczuwalnych diagnozach zbliżają się oni do Stasiuka (zwłaszcza z Dziennika pisanego później) – w książce przebija się kwestia ingerencji w orient, ale i jej wyraźna – negatywna – ocena. Takie jasne zadeklarowanie obecne jest w całej książce – począwszy od wyboru metody podróżowania, poprzez obserwacje dokonywane w węzłach turystycznych, aż po niepłacenie za możliwość sfotografowania się z autochtonami. Z drugiej strony – zastanawiające jest to, na ile autorzy-bohaterowie odsłaniają się prowadząc narrację. Wspominają wprawdzie o wzroście natężenia kłótni wraz z ilością problemów na trasie, jednak trudno umknąć wrażeniu że narracja jest w jakiś sposób kierowana na akcenty ważne dla podróżujących. Albo te, które chcą oni wyeksponować. Mimo tego Byle dalej jest bardzo dobrze napisaną książką. Potocyzacja języka, jaka się w niej dokonuje, działa tylko na korzyść – tekst jest przez to dynamiczny, bardzo życiowy, niepozbawiony humoru, ale i oddający prawdziwe emocje.
Jako książka podróżniczo-przygodowa Byle dalej okazuje się być ciekawostką na rynku. Z jednej strony jest opowieścią o podróży – z drugiej nie jest żadnym poradnikiem z cyklu jak podróżować dookoła świata. Pomysł na podróż, spostrzeżenia i dynamizm opowieści sprawiają, że coś dla siebie znajdzie w niej i teoretyk literatury i czytelnik szukający ciekawej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz