środa, 6 kwietnia 2011

Dariusz Papież - Zniszczenie


Kolejny Kurier literacki, zgodnie z tradycją, przynosi recenzję kolejnej książki. Tym razem na moje biurko trafiła pozycja wydana w tym roku przez wydawnictwo Jirafa Roja – Zniszczenie. Historia pisarza cierpiącego na niemoc twórczą i topiącego swoją frustrację w alkoholu u ramionach niewieścich. Czy to już było?
Książka pokazuje, że jednak tak. Wątki niemocy twórczej są popularnymi od zamierzchłych czasów – apostrofy do muz były tego wyrazem. W tekście Papieża muzą staje się szeroko rozumiana miłość. I w objęciach takowej poznajemy bohatera – autora bestselleru Polowanie na dziewice; budzi się on w nieznanym łóżku, u boku nieznanej (albo nie zapamiętanej) kobiety i, umknąwszy przez okno, poszukuje kiosku, by kupić paczkę papierosów. Potem, owczym pędem, udaje się do kościoła, gdzie odczuwa dyskomfort sumienia, który jednak tłumi szybko alkoholem. Tak się zaczyna – a jak kończy?
Tego zdradzić nie mogę, jednak godna uwagi jest ewolucja, jaka dokonuje się w bohaterze na kartach książki. Początek, jaki jest, można łatwo zauważyć – jednak zakończenie książki jest o tyle niespodziewane o ile wydaje się być prawdopodobne.
Nie lubię rozpoczynać recenzji od krytyki książki, ale w tym wypadku trudno mi jest tego nie zrobić. Kreacja bohatera jest wierną kopią postaci Hanka Moodiego ze znanego i kontrowersyjnego serialu Californication. Zamiłowanie do marki papierosów, alkoholu i sposobu prowadzenia się są niemal identyczne. Ponadto bohater Papieża jest autorem książki, która w dziwny sposób przypomina tematykę God hates us all, która wywindowała Moodiego na szczyty popularności. Podobnie jak Polowanie na dziewice Mirka Badaja. Podobieństwo jest zbudowane bardziej na zasadzie kalki niż adaptacji – wiele wątków jest skopiowanych bezkrytycznie (nie wiem od kiedy wydawcy w Polsce jeżdżą nowymi audi, a stan czytelnictwa jest tak wysoki, że tłumy dzierlatek rozsadzają mury empików w oczekiwaniu na pisarza; co więcej – jack daniels jest w Polsce trunkiem drogim). Również język bohatera jest bardzo podobny do idiolektu postaci serialowej – ilość przekleństw jest wprost proporcjonalna do poziomu prowadzonej dyskusji. I podobnie jak w serialu – bohater, mimo swojej rewolucyjności i epatowania wyzwoleniem, pozostaje wierny konserwatywnym wzorcom klasycznej rodziny.
Jednak książka ta nie jest adaptacją serialu. Jest w niej wiele ciekawych wątków, które nie pojawiają się w amerykańskiej produkcji i to uważam za bardzo mocną stronę książki. Przede wszystkim – czytelnik jest świadkiem dojrzewania bohatera do roli w społeczeństwie. Widać to na przykładzie jego stosunku do kobiet, jak i samego siebie. Poznajemy Badaja jako seksistę o niewyczerpanym libido, który wiedząc, że podoba się kobietom wykorzystuje to najpełniej, jak tylko potrafi. Z czasem poznajemy go dokładniej; retrospektywy zarysowują dokładniej obraz jego życia i pozwalają odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się zachowuje. Klasyczny Fromm przeplata się tu w przewrotny i nietypowy sposób z Freudem, ale o tym można się przekonać dopiero pod koniec książki.
Punktem przełomowym opowieści jest śmierć ojca bohatera. Badaj nie utrzymywał z nim kontaktu przez kilkanaście lat i pamiętał go jako alkoholika. Konfrontacja obrazu z własnych wspomnień ze wspomnieniami innych zapędza go w dziwny stan depresyjny. Stan, który pozwala mu dobić i odbić się od dna, którego mianem alkoholizm. Jest to jednak zbyt idealistyczna wizja wyzwolenia się z cugu alkoholowego kogoś, kto przez jedenaście lat regularnie przygotowywał się regularnie podawanymi sporymi dawkami do przekroczenia granicy uzależnienia.
Książka jest przepełniona nawiązaniami do współczesnej prozy polski jak i światowej. Poza wymienionymi z nazwiska Bukowskim i Gombrowiczem widać zabawę kolokwializmami w stylu Stasiuka i Kuczoka, a momenty zwału alkoholowego przypominają żywo Schutego i recenzowanego kilka miesięcy wcześniej PRacownika.
Najmocniejszą stroną książki jest świetny język – stylizacja ukierunkowana na wyżej wymienionych autorów połączona z ciekawym językiem Papieża (a może – Badaja; mamy tu powieść w powieści i teatr w teatrze zarazem) daje wybuchową mieszankę, która potrafi odrzucić i przyciągnąć. Nie oszukujmy się – mięso w tej książce ma charakter świeżego tatara w polewie malinowej i trzeba je albo polubić albo całkowicie odrzucić. Z drugiej strony – nie jestem pewien, czy nie została przekroczona jakaś granica, którą można nazwać granicą dobrego smaku, nawet w tak przewrotnej powieści, jaką jest Zniszczenie.
Zabawa słowami, znaczeniem i frazeologizmami jest bardzo ciekawa. Przemyślenia bohatera są też przyciągają uwagę – zmieszanie języka wulgarnego i parlamentarnego pozwala na szersze wyrażenie przemyśleń i wątpliwości, czego świadkiem są słuchający jego opowieści. Jego, bo narracja w książce jest pierwszoosobowa – subiektywna i dosadna.
Zniszczenie jest książką godną uwagi – głównie ze względu na ciekawą adaptację wątku zblazowanego pisarza na grunt polski, chociaż zabawa słowem, jakiej dopuszcza się Papież jest czymś co może przyciągnąć niewiele mniejszą grupę czytelników. Pomimo swojej dosadności i wyraźnej inspiracji Californication jest to historia łącząca w ciekawy sposób wątki pisarstwa i zblazowania, fałszu i prawdy, bohatera i autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz