niedziela, 27 maja 2012

Sławomir Mrożek - Trzy dłuższe historie


Po kilkudziesięciu krótszych, nadszedł czas na trzy dłuższe historie. Krótki podręcznik obsługi mułów, swoisty romans i wariacja na temat formy epistolarnej – to mieści się na nieco ponad dwustu stronach. Z humorem, animuszem i przebojem. Bo jakże inaczej pisać Mrożek może?
W Książeczce mułów mamy historię specjalisty od, jak to eufemistycznie opisuje narrator, mułów. W tym wypadku – pomijając kwestie dobrego smaku – opisani są, ni mniej, ni więcej – skończeni idioci bez kultury, dla których to bohater tegoż opowiadania tworzy oddzielną dziedzinę nauki, nazwanej przezeń mułologią. Już samo podejście do tematu sprawia, że uśmiech pojawia się na ustach, a co dopiero przypadki opisane w owej opowieści. Ma ona również drugie dno, ale już w samej warstwie narracji widać kunszt i wprawę w kleceniu słów, jakiej autorowi Rocket Baby odmówić nie można.
Z kolei opowiadanie Moje kochane beznóżki okazuje się być znakomitą wariacją na temat formy listu. Jest to jeden, pisany przez tydzień list ojca do syna (pięknie dialogujący z Wariacjami pocztowymi Brandysa), w którym tłumaczy on decyzję związania się z jego matką, oraz dziwną ideologię, jaką stosował przez całe swoje życie. Ta rozwlekłość tworzy przepełnioną goryczą i czarnym humorem opowieść o różnym rozumieniu ojcostwa i bycia w rodzinie.
Z kolei ostatnią z trzech historii jest utwór stworzony na kształt romansu. Z martyrologią, Italią i piękną Włoszką w rolach głównych. Bohater, tworząc z siebie konglomerat cech narodowych Słowian, zostaje wzięty za Rosjanina, a jego buta i duma (jak sam określa – mocno polska) sprawiają, że staje się sensacją prasową, ale i zdobywcą serc niewieścich. Okraszone mrożkowskim, absurdalnym humorem, opowiadanie to staje się interesującym obrazem Polaka za granicą (o czym Mrożek, od kilkudziesięciu lat mieszkający poza granicami Polski przekonać mógł się niejednokrotnie).
Druga warstwa tekstów jest dosyć łatwo dostrzegalna. Mrożek kojarzy się dosyć łatwo z Lemem, gdyż obaj pisząc w konwencji odwoływali się do zawartych w swoich tekstach informacji zapisanych nie wprost. W każdej z tych opowieści informacje te są wyraźnie zaakcentowane – wystarczy tylko trochę się przyjrzeć. Ale to już domena każdego z czytelników.
Opowiadania te mogą nie przypaść do gustu osobom nie lubiącym absurdu – akurat tu Mrożek przegrywa z preferencjami. Jednak na każdym innym polu – czy to narracyjnym, czy światotwórczym – odnosi on miażdżące zwycięstwo nad wrogimi siłami literackiego przeciętniactwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz