W ostatnich czasach stały się modne reedycje tekstów znanych pisarzy. Jednak nie są to klasyczne reprinty – w ramach nowych wydań pojawiają się teksty wcześniej niepublikowane, ukryte w pudłach pisarzy z karteczką „nie otwierać przez którymś rokiem” (jak to miało miejsce w przypadku Orwella). Podobnie jest z Trumanem Capote'm – znanym jako autor scenariusza Śniadania u Tiffaniego.
Zbiór opowiadań Capote'a, bo o nim mowa, jest w praktyce chronologicznym przekrojem jego twórczości – począwszy od wczesnych lat 40., do tekstów z ostatnich lat jego życia (1982). Taki e zestawienie pozwala stwierdzić przede wszystkim jak wielką ewolucję pisarską przeszedł amerykański prozaik. Pierwsze szkice epatują naturalizmem, są dosyć mocno sugestywne i niezwykle brutalne – przedstawiają świat odrzuconych i zapomnianych, a zarazem wskazują na ogromne wyobcowanie bohaterów w tłumie. Wczesne opowiadania łagodnie przechodzą w etap dojrzałej twórczości – autor staje się bardziej wyważony w swoich ocenach, buduje obrazy przy użyciu jeszcze mniejszej ilości środków, tworząc jednak wciąż jasne i pełne obrazy. Zmniejsza się też ilość jednoznacznego dydaktyzmu – staje się on łagodnie zawoalowany, przez co opowiadania zyskują na swojej literackości.
Zbiory opowiadań są bardzo trudne do oceny – mówienie o jakichkolwiek ocenach tak niejednorodnego rodzaju jakim jest zbiór tekstów z różnych okresów twórczości jest niemal niemożliwe. Niemniej – widać ogromną ewolucję warsztatu twórczego, niesamowite dorastanie autora i zwiększającą się wrażliwość twórczą. Opowiadania można czytać dosłownie i doszukując się w nich odwołań do innych tekstów i dodatkowego, ukrytego przekazu; dla każdego coś miłego. Od siebie mogę jedynie dodać, że każde z opowiadań jest swoistą perełką – te z ostatnich kart książki – znacznych rozmiarów perłami. Pozostaje mi tylko polecić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz