Dawno
nie czytałem tak dosadnego fabularnie portretu Związku Radzieckiego z ostatnich
miesięcy kultu jednostki. Suworow pisał dużo o tym systemie, jednak tak
głębokiego zanurzenia w bezwolność i bezsilność wobec „najlepszego systemu na świecie,
w którym nie ma czegoś takiego, jak zbrodnia” dawno nie widziałem. Zwłaszcza,
że obraz ten jest ciekawy fabularnie. Tak opisać można skrótowo System Toma Roba Smitha.
Poznajemy
Lwa Demidowa – weterana Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, który dzięki swemu męstwu
i szczęściu dociera do końca szlaku bojowego i rozpoczyna po Dniu Zwycięstwa
błyskotliwą karierę w aparacie bezpieczeństwa Kraju Rad i szybko, dzięki
intelektowi i bezwzględności w tropieniu wrogów ustroju, zyskuje szlify
oficerskie. Gdy jednak w niewyjaśnionych okolicznościach ginie dziecko jego
kolegi z pracy, chce rozwikłać nową zagadkę. Jednak, jak się bowiem okazuje, w
idealnym ładzie nie ma miejsca na zbrodnię, a każde przestępstwo jest w
rzeczywistości dywersją skażonych kapitalistycznymi zarazkami agentów obcych
wywiadów. Sprawa morderstwa zostaje szybko rozwikłana, jednak zbrodniarz (a
więc – obcy agent) nie wydaje się być, w oczach Lwa, właściwą osobą we
właściwym miejscu. Te wątpliwości rodzą kłopoty, które zawracają historię do
miejsc, o którym sam śledczy wolałby zapomnieć lub nie wiedzieć.
Mimo
że System jest w gruncie rzeczy
kryminałem, to Smithowi udało się wpleść w opowieść elementy obyczajowe
(relacja z żoną), polityczne (całość opisu systemu) i społeczne (ciekawy
przekrój funkcjonowania obywateli i ich stosunek do władz). Jest to ze wszech
miar proza antysystemowa, pokazująca wypaczenia i grzechy Rosji Sowieckiej z
czasów kultu jednostki, a więc z okresu poprzedzającego śmierć Stalina. Opowieść
w płynny sposób przechodzi z wytłumionych sal Łubianki i ekskluzywne mieszkanie
samego Lwa do wagonu jadącego do łagru i industrialnego krajobrazu okręgu
przemysłowego. Każde z tych posunięć dokonuje się naturalnie, dzięki czemu
czytelnik nie ma wrażenia urywania narracji, a naturalne następowanie po sobie
kolejnych zdarzeń nie budzi szczególnych obiekcji. Smith pisze dosadnie, a
dobre przygotowanie faktograficzne uautentycznia tę opowieść i dodaje jej
charakteru. Poczynania bohaterów są nierozerwalnie związane z czasami i
miejscem, w którym żyją; dwuwarstwowość języka, która rodzi się w opowieści
wraz z przewartościowaniem priorytetów Lwa, dodaje jej smaku – bohaterowi spadają
z oczy różowe okulary (których kolor ma więcej wspólnego z karmazynem krwi), a
obraz, który dostrzega jest daleki od tego, w jaki wierzył przez lata. Ciekawe
jest też to, że System jest pierwszym
tomem z serii przygód Lwa Demidowa (co już powinno zapowiadać pewien… hm… happy end?) – przypomina to praktykę
wielu kryminałopisarzy, jednak zapowiada to też ciekawe kontynuacje.
System jest książką dosadną i
niezwykle interesującą. Smith łączy w niej wątki historyczne i kryminalne,
jednak nie zaniedbuje żadnego z nich, dzięki czemu proza ta (sic!) jest ciekawą
alternatywą dla skandynawskich opowieści o zbrodni. Jej polityczny ładunek ma
też potencjał edukacyjny – osobom nieznającym historii Kraju Rad sprzed śmierci
Stalina i przewartościowania kultu jednostki w sławetnym przemówieniu
Chruszczowa opowieść ta może przypomnieć, że niektóre elementy historii warto
wciąż rozpamiętywać.
Kwestie
ekranizacji (System / Child 44) i kontrowersji związanych z
niedopuszczeniem do emisji książki w Rosji pominę milczeniem. Nie o wszystkim
wypada (lub – należy) pisać. Ocenę tych zjawisk pozostawię tym, którzy po tę
książkę sięgnęli i obejrzeli film na jej motywach.