wtorek, 24 maja 2016

Marisha Pessl – Nocny film



Niedawno spotkałem się z pojęciem „nowej fali kryminału”. Pod tym hasłem kryje się sporo wątków, jednak łączy je kwestia odchodzenia od klasycznych klisz fabularnych i typowych postaci. Nie da się zaprzeczyć, że celem bohaterów w owych książkach nie jest ukaranie sprawcy lub doprowadzenie go przed oblicze Temidy, a dojście do prawdy. Jakkolwiek rozumianej. W Byłam Elieen chodzi o dostrzeżenie drugiego dna w historiach nastolatków osadzonych w zakładzie poprawczym; w Dziewczynie z pociągu ważniejsze jest starcie się z bohaterki z demonami przeszłości i uwolnienie z poczucia winy – właśnie przez poznanie owej prawdy. Nie inaczej jest w Nocnym filmie Marishy Pessl. Scott McGrath, główny protagonista, chce poznać tajemnicę spowijającą śmierć córki legendarnego reżysera. Reżysera, z którego prawnikami sam nie tak dawno miał „na pieńku”. 

Sam McGarth jest „upadłym” dziennikarzem, który kilka lat wcześniej wpadł na trop niejasności związanych z życiem prywatnym legendarnego reżysera Stanislasa Cordovy. I – choć wcześniej zasłynął ogromną determinacją w dociekaniu prawdy, co przyniosło mu nie tylko uznanie, ale i pieniądze – tym razem udało mu się uzyskać jedynie wyrok skazujący w procesie o zniesławienie oraz wilczy bilet w niemal każdej liczącej się redakcji. Bohatera poznajemy podczas przebieżki po parku; dostrzega on w pewnym momencie widmo młodej kobiety w czerwonym płaszczu, jednak nie udaje mu się nic więcej o niej dowiedzieć. Gdy krótko po tym dowiaduje się, że była to córka wspomnianego reżysera – zaczyna go to nurtować. Zwłaszcza, że dziewczyna popełniła samobójstwo. Sam zaczyna żywić nadzieję, że tego odkryje to, co przeoczył przed laty i w końcu oczyści swoje imię. Pomagają mu w tym nieco przypadkowo poznani ludzie, którzy okazują się wiedzieć o wiele więcej, niż chcą powiedzieć. 

Nocny film jest opowieścią ciekawą z kilku względów. Nie jest przede wszystkim typowym thrillerem, ponieważ o wiele większy nacisk położony jest na wątki związane z charakterami bohaterów, ich pobudkami i przeszłością. Ponadto czerpie pełnymi garściami z estetyki opowieści przygodowych i kina grozy – gołym okiem widać tu wykorzystanie wszystkich wzorców postaci opisanych przez Władymira Proppa, a nawet mimo umiejscowienia akcji w ciągu dnia czytelnik może mieć wrażenie, że jest ona mroczna i z każdą stroną traci światło jeszcze bardziej. Pessl stworzyła wewnątrz tej książki niemal całościową mitologię związaną z żyjącym tylko na kartach książki Cordovą – autorem frapujących i trudnych filmów grozy, w których chodzi głównie o realizowane różnoraki katharsis. Są tu internetowe kółka psychofanów, są osoby nim zaintrygowane jak i całkowicie go odrzucające. Takie podejście sytuuje właśnie tego bohatera w centrum, a sam „rozkład” postaci żywo przypomina ład kosmiczny, w którym wokół centralnej gwiazdy krążą trzymane siłą jej grawitacji planety. Ciekawostką pozostaje też interaktywność książki w wersji elektronicznej – „materiały prasowe” w niej zawarte odsyłają do miejsc w internecie, w których odbiorca może jeszcze mocniej zagłębić się w opowieść. I nie ma w tym idealistycznej naiwności charakteryzującej eksperymentalne projekty hipertekstualne czym książka mocno punktuje. 

Fabularnie książka nie jest skomplikowana, jednak ilość wątków pobocznych, które spinają się z czasem w jedno, może nieco utrudnić wychwycenie wszystkich kluczowych elementów. Jednak są one cały czas obecne i dopiero pod koniec zaczynają składać się w spójną całość. Nawet najdziwniejsze tropy, na które trafia grupa poszukujących prawdy o Cordovie bohaterów popychają opowieść do przodu. Niektóre okazują się prowadzić donikąd, niektóre z nich pozornie wywodzą ich na manowce, jednak pojawiają się wtedy nowe – kluczowe – elementy, nadające dochodzeniu tempa. Jednak niemal każdy z tych tropów jest związany z rozwojem lub historią bohaterów: odkrywa ich przed resztą „zespołu” lub przed nimi samymi. 

Tu należy wspomnieć o dobrych rysach postaci. Są one wprawdzie dosyć przewidywalne (nie na darmo wspomniałem o Proppie), jednak Pessl pomysłowo wykorzystuje ich potencjał do budowania atmosfery niepewności i – poniekąd – grozy. O ile zestawienie dojrzałego mężczyzny po przejściach, nastolatki poszukującej przygody z tajemniczym młodzieńcem nie jest niczym nowym, o tyle dobrze przemyślane dozowanie faktów sprawia, że książka nie razi sztampowością. A mogłaby i to bardzo mocno. Kluczowym elementem jest tu „programowe” w filmach książkowego reżysera katharsis, które świetnie wpisuje się we wspomniana na początku „programowość” „nowej fali kryminału”. Bohaterowie zderzają się ze swoimi słabościami, a za tym wszystkim stoi w dużej mierze sam reżyser. Tu warto wspomnieć o kolejnym zabiegu związanym ze strukturą Nocnego filmu – sprawia on wrażenie (dosłownie i w przenośni) reżyserowanego przez Cordovę. Bohaterowie przekonują się o tym dopiero pod koniec, jednak czytelnik nie powinien mieć kłopotu z wychwyceniem tego zabiegu.

Mimo spójności książka sprawia wrażenie „falującej” fabularnie – jest w niej wiele przestojów, w których wyraźniej eksponowane są charaktery i historie bohaterów. W dynamiczniejszych ustępach widać wyraźniej to, jak każdy z nich podchodzi do wyzwań, a momenty między kolejnymi zwrotami wypełniają szczegóły, które spinają wiedzę postaci w całość i popychają akcję dalej. Osoby poszukujące wciąż „dokręcanej śruby” akcji mogą czuć się chwilami zawiedzione, jednak rozwój opowieści powinien zaspokoić te pragnienie. Owo „falowanie” pozwala autorce operować na niemal całym obszarze książki: eksponować detale związane z życiem bohaterów, wyraźniej kreślić ich sylwetki i wprowadzać czytelników w hipnotyzujący świat Cordovy. Również niemal holistycznie ujęta twórczość tego fikcyjnego reżysera pokazuje dobre przepracowanie tej powieści. Na marginesie – jego europejski rodowód również pokazuje w ciekawy sposób fascynację Amerykanów surowością i nietypową dla ich kultury grozą. Ale to tylko szczegół pokazujący świadomość autorską.

Nocny film jest pozycją godną uwagi. Co do tego nie można mieć wątpliwości. Ta opowieść wciąga, intryguje i przynosi sporo radości. Jej dynamika pozwala autorce na sporą swobodę w obrębie opowieści, czemu przysłużyło się dobre polskie tłumaczenie. Widać w tym wszystkim ogromną świadomość literacką i kulturową autorki, która znając prawidła, którymi rządzi się proza, gra z nimi błyskotliwie i wychodzi nierzadko poza utarte szlaki. Reasumując: warto. Zwłaszcza, że w obszarze powieści popularnych trudno o innowacje, które trzymają się kupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz