niedziela, 8 maja 2016

Agata Jankowska, Michał Pozdał – Męskie sprawy



Mężczyzna działa jak cep? Tak, jasne. Gdy – jako (skądinąd) mężczyzna – słyszę takie mądrości życiowe zastanawiam się nad ilością empatii osoby je wygłaszającej. Albo raczej jak mało ona wie. Mniej więcej na takiej osi sporu wiedzy z (nie)wiedzą i dociekliwością operują rozmowy zebrane pod szyldem Męskich spraw, a które przeprowadzili niedawno Agata Jankowska i Michał Pozdał.

W tej dyskusji pyta dziennikarka, od lat zajmująca się tematami bliskimi seksualności Polaków i Polek; odpowiada jej doświadczony seksuolog. Zestawienie to jest dosyć łatwe do przewidzenia, jednak wychodzą w nim różnice w podejściu do tematu. Jankowska wielokrotnie uderza w stereotypy dotyczące mężczyzn, których parafraza znajduje się na początku tej recenzji; trudno nie odnieść wrażenia, że jej pytania są na tyle głęboko zakorzenione w świadomości, że przyjmuje je za pewnik. Nie zmieniają tego wrażenia nawet błyskotliwe riposty Pozdała i jego merytoryczne komentarze. Może to irytować czytelnika, niekoniecznie „noszącego spodnie”. W konsternację wprawia również pewien narcyzm dziennikarki, ponieważ za punkt wyjścia stawia ona wielokrotnie inne swoje teksty – skądinąd mi znane – które traktuje jako punkt wyjścia i cel. Wielokrotnie w odpowiedziach jej rozmówcy wychodzą pęknięcia w tezach stawianych we wspominanych artykułach – warto o tym pamiętać, zwłaszcza gdy po tę książkę sięgną apologeci teorii „męskiej prostoty emocjonalnej”. 

Po tym, niezbyt miłym wstępie, należy przejść do rzeczy. Otóż – jak tytuł wskazuje, książka Męskie sprawy dotyczy mężczyzn, ich seksualności i miejsc, na które ona wpływa. A jest ich – wbrew pozorom wiele. Kolejne rozdziały dotyczą nie tylko emocji mężczyzn, ale także ich lęków, których wspólnym mianownikiem pozostaje ich kulturowa rola. Rola w dużej mierze ugruntowana przez „samczość”, „zdobywczość” i parę innych przymiotników odrzeczownikowych. 

Najcenniejsze pozostają jednak – w mojej opinii – rozdziały o zdrowiu i relacjach rodzinnych mężczyzn. Liczne przykłady, oczywiście anonimowe, które przytacza Pozdał pokazują, że są to kwestie daleko bardziej złożone. Chodzi tu nie tylko o konieczność „bycia wciąż na 100%”, ale i o to, że jakiekolwiek przejawy emocjonalności u mężczyzn spotykały się (lub – wciąż spotykają?) z ostracyzmem; niektórych wszak wciąż dziwi obecność mężczyzny na placu zabaw lub u lekarza, z dzieckiem w nosidełku. A – w gruncie rzeczy – dziwić nie powinna. Również kwestia zdrowia, hormonów czy ogólnego stanu zdrowia jest szeroko omówiona. Pojawiają się problemy bardziej (schorzenia prostaty czy ogólna niechęć do lekarzy) i mniej oczywiste (problemy z potencją, anatomią czy – po prostu – emocjami i układem dokrewnym). Kwestią wrażliwą jest również brak rozwiniętej profilaktyki zdrowia mężczyzn, choćby zbliżonej do tej, z jakiej mogą korzystać kobiety, oraz niskiej – i niepodnoszonej, chociażby w procesie edukacji – wagi tych problemów. 

Ważne w tych rozmowach jest swobodne i merytoryczne podejście do tematu seksualności męskiej. Nie ma tu tabu, nie ma miejsca na wstyd – najlepiej pokazuje to temat męskiej prostytucji: zarówno tej hetero- jak i homoseksualnej. Mimo, że wypowiedzi charakteryzuje pewna swada, to nie ma w nich ani krzty kpiny czy umoralniania. Widoczna jest w tych rozmowach misja uświadomienia odbiorcom obojga płci zawiłych kwestii związanych z męską seksualnością. 

Ogółem – książkę trudno zaliczyć do grupy „must-read”, jednak jest jej bliska. Z pewnością warto się z nią zapoznać, bo rzadko na rynku pojawiają się pozycje, które w sposób przystępny i otwarty traktują szerzej o nieco stygmatyzowanej męskiej seksualności. Nie przeszkadzają w tym nawet potknięcia (chociaż – mogą irytować). Polecam panom, zalecam paniom. Nikt nie powinien być niezadowolony.

2 komentarze:

  1. Dałabym szanse tej książce. A jeśli szukasz lektury na bardzo wysokim poziomie, polecam "Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłosci" Janusza Leona Wiśniewskiego i Zbigniewa Izdebskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam. Duet podobny jakościowo - cenię Izdebskiego, ale JLW... nope.

      Usuń