niedziela, 17 kwietnia 2016

Paul Roland – Nazistki



Wyraźny stał się ostatnio w kulturze trend do przedstawiania historii peryferyjnych, towarzyszących „wielkim” dziejom – nie mniej ważnych, rozbudowujących konteksty i dopełniających znaczeniami to, co jest znane. Jednym z takich wątków są herstorie – praktyka opisywania wydarzeń historycznych z perspektywy kobiet i stawiająca je w centrum. Dużo tu dobrej roboty robi Instytut Kultury Miejskiej i Europejskie Centrum Solidarności organizując spacery śladami kobiet po Stoczni. W tym duchu napisana została książka Paula Rolanda Nazistki

Pozycja ta należy do obszaru nauki popularnej i niekoniecznie rości sobie prawa do czegoś więcej. Nie ukrywam, że cieszy mnie to. Znajdziemy w niej przede wszystkim historię dojścia do władzy Hitlera, narodziny państwa narodowosocjalistycznego i rolę kobiet w nowym ładzie. Początkowo poznajemy samą sylwetkę jednego z dwóch niesławnych wąsaczy w historii świata – człowieka niestabilnego emocjonalnie, rozchwianego, jednak skupionego na konkretnych celach, oraz posiadającego niezwykłą charyzmę. Autor wskazuje przy tym nie mniej istotną rolę kobiet w dojściu do władzy NSDAP, co również – z punktu widzenia niezaznajomionego z faktografią czytelnika – może być ciekawe. 

Po takim wstępie poznajemy sylwetki poszczególnych kobiet, które odznaczyły się jakoś w latach 1933-1945, mizoginię władzy oraz podwójną moralność kobiet u władzy i tych, które blisko takowej nie były. Autor stawia też dosyć odważną tezę na temat porażki III Rzeszy – brak udziału kobiet w procesie produkcji zbrojnej doprowadził do niedoborów zaopatrzenia a przez to w dużej mierze przyczynił się do upadku Rzeszy. Teza co najmniej ciekawa, a zarazem dopełniająca historię alternatywną i – w pewien sposób – równoległą.

Książka ta ma jednak sporo wad, które częściowo wynikają z jej koncepcji, a częściowo – z nonszalancji korektorek i (być może) tłumacza. Brakuje konsekwencji w stosowaniu przypisów i innych odsyłaczy, bibliografia również nie wskazuje pozycji kanonicznych poświęconych nazizmowi, wiele jednak odwołań do publikacji popularnonaukowych, co niekoniecznie musi być dobrym zabiegiem. Wprawdzie wiele jest słów świadków historii, jednak nie są one opatrywane komentarzem, a jedynie mają za zadanie podeprzeć tezy stawiane przez autora i uzupełniać wywód. Również podejście zaprezentowane we wprowadzeniu do tematu wydaje się być szczątkowe i służyć raczej prezentowanym tezom niż zgłębieniu tematu; wprawdzie może być to przejaw metody pars pro toto, jednak widoczne są fragmenty, w których zagłębienie się w temat mogłoby podważyć . Już takie wrażenie dosyć skutecznie może podważyć tezy stawiane w niej. 

Wszystko to sytuuje Nazistki w obszarze ciekawostki wydawniczej, która niekoniecznie wnosi coś nowego; warto przy tym przypomnieć, że mówimy o publikacji popularnonaukowej. Jednak nawet gdy spojrzymy na ową książkę z tej perspektywy, to po jej lekturze można odnieść wrażenie, że nie wszystko poszło tak, jak powinno. Książka ma przy tym jedną sporą zaletę: może zachęcić do zgłębienia tematu, jednak to przepracowanie tematu może dosyć szybko pokazać, w jak wielu miejscach książka ta wykazuje się szczątkową analizą tematu i pewną nonszalancją w podejściu do źródeł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz