poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Justyna Kopińska - Polska odwraca oczy



Kolejna książka reportażowa przynosi zbiór tekstów już publikowanych. Uff… mleko się wylało, wszyscy wiedzą o co chodzi, możemy zaczynać. Mimo tego, że wielokrotnie utyskiwałem na tego typu publikacje zbiorcze – teraz nie będę. Powód jest dosyć prosty: teksty zebrane Justyny Kopińskiej najmocniej oddziałują w zwartej formie (choć ich siła rażenia w żaden sposób nie słabnie gdy czytane są osobno). Nie na darmo wydano je pod tytułem Polska odwraca oczy

Prezentowane reportaże, jak wspomniałem, ukazały się na łamach „Gazety Wyborczej” i „Dużego Formatu”. Część z nich kojarzę jako czytelnik i nie ukrywam, że wciąż wywierają spore wrażenie. Dotyczą one głównie słabości ludzi – ich małości i naiwności. Wspólnym mianownikiem książki jest „odwracanie oczu” od rzeczy trudnych: problemów, konfliktów lub ich tuszowania. Autorka w swojej pracy zdaje się skutecznie wyciągać te brudy na światło dzienne i pokazywać jak wygląda to, co miało miejsce w sposób daleko bardziej intymny niż suche doniesienia prasowe. 

Kolejne teksty dotyczą spraw z pierwszych stron gazet (nowej miłości niesławnego Trynkiewicza, śmierci wiceminister Zbrojewskiej czy zarzutów wobec służby więziennej w Płocku), jednak dotykają też bardziej wrażliwych miejsc rzeczywistości nadwiślańskiej (jak chociażby kwestia maltretowania pacjentów szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim czy ewaluacyjnych absurdów w policji). W każdym z nich wyraźnie przebija się świadomie prowadzone dziennikarstwo śledcze i nieustanne dążenie do pozyskania jak największej ilości wiarygodnych informacji lub zderzenie ich z oficjalnymi doniesieniami. Eksponowane są tu koterie, niejasne powiązania i dramaty ludzkie pomijane przez władzę mającą spieszyć z pomocą. 

Ważna jest przy tym transparentność – autorka przytacza wypowiedzi, jednak nie zawsze podaje nazwiska; niemniej czytelnik sprawnie posługujący się narzędziami wyszukiwania w internecie bez problemu połączy to w całość. Główną kwestią podnoszoną we wszystkich reportażach jest niezdolność państwa do wywiązania się z konstytucyjnych obowiązków (głównym z nich jest płynne podejście do zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa – rozumianego różnorako). Autorka zderza to z osobami dotkniętymi przez tę niekompetencję, absurd lub złą wolę. Robi to dosadnie, jednak wciąż oscyluje na granicy między prawdą i naturalizmem, przez co prezentowany przez nią obraz jest niezwykle sugestywny. Co ważne – nie ma w tych reportażach oceny nawet najbardziej niezrozumiałych zachowań (jak chociażby w otwierającym tom tekście o zakochanej w Trynkiewiczu kobiecie). Zaprezentowane podejście dowodzi też, że można śmiało mówić o szkole polskiego reportażu, którą – w dużej mierze – uformowało środowisko „Dużego Formatu”. 

Po tę książkę trzeba sięgnąć, chociażby ze względu na kunszt warsztatu. Nie chodzi tu nawet o nagrody (a autorce nie szczędzą ich różnorakie komisje), ale o spotkanie z krzywdą, które jest o tyle dosadne, o ile może przynosić oczyszczenie. Pokazuje patologie, jednak nie tłamsi wiary w system, któremu transparentności (a może – chęci do naprawy) może dostarczyć dobre dziennikarstwo śledcze. A o takim tu mowa.

3 komentarze:

  1. Już sam tytuł sprawia, że mam ochotę poszukać tej pozycji na półce w bibliotece. Recenzja zachęca jeszcze bardziej, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z autorek, która poprzez sposób, w jaki pisze, potrafi wzbudzić bardzo silne emocje. Pamiętam każdy przeczytany jej tekst, bo on w człowieku zostaje, żyje. Wiele razy zdarzyło mi się opowiadać te historie komuś, kto nie miał okazji dotrzeć do tekstów Kopińskiej. Cieszę się, że to w jej ręce trafiają te wszystkie nagrody. Nie tylko pisze, ale działa - w końcu jej reportaże przyczyniły się do zmian, do rozwiązania opisywanych spraw.

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobra książka - cieszę się, że podzielacie moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń