niedziela, 15 listopada 2015

Jo Nesbø – Krew na śniegu



Jo Nesbø wielokrotnie pokazał, że za nic ma utarte ramy gatunkowe kryminału i śmiało wychodzi poza nie. Doskonale pokazuje to po raz kolejny w Krwi na śniegu

Sam schemat książki jest filmowy – płatny morderca ma uśmiercić żonę zleceniodawcy, jednak w trakcie wykonywania zlecenia coś idzie nie tak, i Olav Johanssen, bo to jemu powierzono zadanie, zakochuje się w swojej ofierze. Plany wykonania zadania dają w łeb, a sam bohater wplątuje się w wojnę o władzę w okolicy. 

Ta krótka książka (nieco ponad 170 stron) może zmylić czytelnika. Ba, sam podszedłem do niej z pewną dozą sceptycyzmu. Zaskoczyła mnie niej niezwykła oszczędność autora w tworzeniu świata i swego rodzaju „esencjalność”: nie ma w Krwi na śniegu niepotrzebnych elementów, jednak to wciąż pełnokrwista opowieść o zbrodni. Wszechobecność śniegu i fabularna bliskość świąt Bożego Narodzenia nadają tej książce niepowtarzalnego (i nieco onirycznego) klimatu. Do tego pomysłowość autora w operowaniu kalkami fabularnymi może budzić podziw – czytelnik znajdzie tu bardzo wiele elementów znanych czy to z ekranu, czy z kart innych opowieści o zbrodni. Nesbø miesza różne odcienie kryminału z thrillerem, co pokazuje jeszcze wyraźniej, jak sprawnie i świadomie porusza się on w obrębie gatunku.

Takiej atmosfery dawno nie spotkałem w tak krótkiej pozycji, co niewątpliwie przemawia na jej korzyść. I to właśnie dla niej – przede wszystkim, lecz nie tylko – warto sięgnąć po niedawno wydaną pozycję Jo Nesbø.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz