Skojarzenia z Krakowem są proste: Wawel, smok, sukiennice.
Są jednak też nieco mniej pozytywne związki nazwy dawnej stolicy Polski;
kojarzyć się ona może z przemocą, półświatkiem i chaosem. Właśnie w taki świat
swoich czytelników wprowadza Gaja Grzegorzewska, autorka niedawno wydanej
książki Betonowy pałac.
Główny bohater powieści, intelektualista z
półświatka, który zyskał miano Profesora, zostaje przywołany dwuznacznym listem
do Krakowa – rodzinnego miasta, z którym wiążą go niezbyt miłe wspomnienia. Jak
się okazuje, wezwany zostaje on przez Opiekuna, nowego szefa podwawelskich grup
przestępczych. Ma on odnaleźć jego żonę – Sofię – która znika w bliżej
niewyjaśnionych okolicznościach. Dosyć szybko okazuje się jednak, że
przeszłość, od której (jak mu się wydawało) był wolny, daje o sobie znać. W tym
obejrzeniu się wstecz swoje miejsce znajduje dość szybko seryjny morderca,
którego ściga policja. Ma on bowiem więcej wspólnego z zadaniem powierzonym
Profesorowi, niż początkowo mogło się wydawać.
Autorka snuje swoją opowieść w bardzo ciekawy
sposób – przedstawiając kolejne zdarzenia z fabularnej teraźniejszości,
odwołuje się do przeszłości, dzięki czemu mniej więcej w połowie książki
większość faktów ukazuje czytelnikom swoje korzenie. Ten zabieg harmonizuje
prozę, a zarazem wyraźnie akcentuje jej przemyślną konstrukcję. Jest to tym
ważniejsze, że Betonowy pałac jest kryminałem. Mimo, że intryga w nim zawarta
wikła się co chwilę, a tworzące ją opowieści plączą się wielokrotnie, jednak
autorka nie dąży do spektakularnego rozwiązania, ale pokazuje drogi, którymi
podążają bohaterowie, a w szczególności Profesor, do celu. Wikła się w to
przeszłość bohatera, powiązana z zależnościami sprzed lat, ale i błędami
młodości (jak jest chociażby związek, który okazał się kazirodczym).
Książka prezentuje ciekawy obraz Krakowa, który
jest miastem niejednoznacznym, zwłaszcza, gdy wyjdzie się poza tereny
turystyczne. Odwołuje się ona nieco do klimatu z 13 dzielnicy w
reżyserii Pierre’a Morela, jednak jest to wciąż opowieść o człowieku
sprzeciwiającym się tym złym. Nie ma tu jednoznacznie negatywnych ani
jednoznacznie pozytywnych postaci, każdy, w jakiś sposób, związany jest z
półświatkiem. Czy to sam Profesor, czy jego siostra, wzięta detektyw, czy jej
narzeczony – wszyscy są umoczeni, jednak pobudki, jakimi się kierują, są
inne.
Autorka pozwala swoim bohaterom na wykazanie
się człowieczeństwem – stwarza im wiele sytuacji po temu. Mogą też pokazać
się z mniej… kulturalnej strony. Spór natury z kulturą pulsuje pod powierzchnią
tej powieści; stawiane jest niemal wciąż pytanie o granice, które można
przekroczyć, by osiągnąć cel.
Warto nadmienić, że o ile ta niejednoznaczna proza
jest dosyć spora (550 stron), o tyle potrafi utrzymać uwagę czytelników niemal
do końca. Nie każdemu pisarzowi to się udaje. Wartość kryminalna tej
książki jest wysoka, a intryga – ciekawie zawiązana, zawikłana i rozwiązana,
jednak co poniektórzy mogą stracić głowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz