wtorek, 7 października 2014

Gaja Grzegorzewska - Betonowy pałac



Skojarzenia z Krakowem są proste: Wawel, smok, sukiennice. Są jednak też nieco mniej pozytywne związki nazwy dawnej stolicy Polski; kojarzyć się ona może z przemocą, półświatkiem i chaosem. Właśnie w taki świat swoich czytelników wprowadza Gaja Grzegorzewska, autorka niedawno wydanej książki Betonowy pałac.
Główny bohater powieści, intelektualista z półświatka, który zyskał miano Profesora, zostaje przywołany dwuznacznym listem do Krakowa – rodzinnego miasta, z którym wiążą go niezbyt miłe wspomnienia. Jak się okazuje, wezwany zostaje on przez Opiekuna, nowego szefa podwawelskich grup przestępczych. Ma on odnaleźć jego żonę – Sofię – która znika w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Dosyć szybko okazuje się jednak, że przeszłość, od której (jak mu się wydawało) był wolny, daje o sobie znać. W tym obejrzeniu się wstecz swoje miejsce znajduje dość szybko seryjny morderca, którego ściga policja. Ma on bowiem więcej wspólnego z zadaniem powierzonym Profesorowi, niż początkowo mogło się wydawać.
Autorka snuje swoją opowieść w bardzo ciekawy sposób – przedstawiając kolejne zdarzenia z fabularnej teraźniejszości, odwołuje się do przeszłości, dzięki czemu mniej więcej w połowie książki większość faktów ukazuje czytelnikom swoje korzenie. Ten zabieg harmonizuje prozę, a zarazem wyraźnie akcentuje jej przemyślną konstrukcję. Jest to tym ważniejsze, że Betonowy pałac jest kryminałem. Mimo, że intryga w nim zawarta wikła się co chwilę, a tworzące ją opowieści plączą się wielokrotnie, jednak autorka nie dąży do spektakularnego rozwiązania, ale pokazuje drogi, którymi podążają bohaterowie, a w szczególności Profesor, do celu. Wikła się w to przeszłość bohatera, powiązana z zależnościami sprzed lat, ale i błędami młodości (jak jest chociażby związek, który okazał się kazirodczym).
Książka prezentuje ciekawy obraz Krakowa, który jest miastem niejednoznacznym, zwłaszcza, gdy wyjdzie się poza tereny turystyczne. Odwołuje się ona nieco do klimatu z 13 dzielnicy w reżyserii Pierre’a Morela, jednak jest to wciąż opowieść o człowieku sprzeciwiającym się tym złym. Nie ma tu jednoznacznie negatywnych ani jednoznacznie pozytywnych postaci, każdy, w jakiś sposób, związany jest z półświatkiem. Czy to sam Profesor, czy jego siostra, wzięta detektyw, czy jej narzeczony – wszyscy są umoczeni, jednak pobudki, jakimi się kierują, są inne.
Autorka pozwala swoim bohaterom na wykazanie się człowieczeństwem – stwarza im wiele sytuacji po temu. Mogą też pokazać się z mniej… kulturalnej strony. Spór natury z kulturą pulsuje pod powierzchnią tej powieści; stawiane jest niemal wciąż pytanie o granice, które można przekroczyć, by osiągnąć cel.
Warto nadmienić, że o ile ta niejednoznaczna proza jest dosyć spora (550 stron), o tyle potrafi utrzymać uwagę czytelników niemal do końca. Nie każdemu pisarzowi to się udaje. Wartość kryminalna tej książki jest wysoka, a intryga – ciekawie zawiązana, zawikłana i rozwiązana, jednak co poniektórzy mogą stracić głowę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz