środa, 10 września 2014

Igor Janke – Twierdza. Solidarność Walcząca – podziemna armia



Ruch powołany do życia w Gdańskiej stoczni imienia Lenina wpisał się złotymi zgłoskami w historię powojennej Polski. Jego najbardziej znana forma – Solidarność – zasłynęła ze swoich postulatów stawiających ideały przeciw ślepej władzy. Pacyfizm działań zrzeszonych w niej został uhonorowany pokojową nagrodą Nobla złożoną na ręce lidera ruchu – Lecha Wałęsy. Pamiętając o Solidarności zapomina się często o jej dynamiczniejszej odnodze – Solidarności Walczącej. Jej członkowie, pragnący kultywować tradycje KeDywu chcieli działać inaczej; chcieli walczyć. O takich, walczących nieco mniej pokojowo w ramach Solidarności Walczącej, opozycjonistach lat osiemdziesiątych minionego wieku opowiada książka Igora Janke Twierdza.
Co ważne, książka umyka najbardziej okrzepłej, ubrązowionej narracji centralnej, która gloryfikuje działania opozycji warszawskiej oraz trójmiejskiej. Autor książki przedstawia mniej znaną historię Solidarności Walczącej działającej we Wrocławiu – mieście szczególnym, nowym Lwowie. Janke opisuje ludzi pragnących obalić system poprzez rewolucję a nie – ewolucję. Wydarzenia opisane w książce są niezwykle dynamiczne; bohaterowie (tu – literaccy, lecz zarazem historyczni) są przedstawiani jako zwykli ludzie pragnący wolności. Mają jednak odwagę, by po nią sięgnąć; często nie przebierając w środkach. Z drugiej strony Jankemu udaje się uchwycić dramat osób, które wciąż muszą zadowalać się kompromisami. Są oni zawieszeni między pragnieniem a rzeczywistością; chcą obalić ład, jednak wiedzą, że działania, których pragną przyniosłyby falę represji wobec osób chcących po prostu dotrwać do wypłaty i wysłać dzieci do szkoły. Chcą oni walczyć, lecz poczucie odpowiedzialności nakazuje im ostudzać zapał. Zadowalają się agitacją, drukowaniem ulotek, udziałem w demonstracjach oraz ich organizowaniu.
Twierdza pokazuje ciekawy przekrój struktury Solidarności Walczącej; różne komórki, które służyć miały działaniu, ale i dezinformacji. Zaskoczeniem dla czytelników może być fakt, że organizacja ta posiadała własne wywiad i kontrwywiad – jednostki charakterystyczne dla sprawnie działającego… państwa. Bo takim państwem w państwie zdaje się być opisywana przez Jankego organizacja.
Perspektywa czasu, jaką daje ćwierćwiecze demokracji, pozwala na chłodny opis tamtych działań. Należy pamiętać, że przywarą ludzkiej pamięci jest jednak upraszczanie i uładzanie historii. W książce pojawia się wiele wyimków z rozmów z działaczami Solidarności Walczącej działających we Wrocławiu – jest to znakomita baza faktograficzna, na której Janke buduje Twierdzę. Książka ta zdaje się być pomnikiem postawionym walczącym o wolność. Z drugiej strony pojawia się w niej pewien szablon: opis postaci (grupy), dynamizacja historii (czynne działania, nierzadko przypominające te z Kamieni na szaniec), złagodzenie opowieści i pewna refleksja. Najczęściej ubrązowiająca. Jest to niewątpliwie pewien sposób tworzenia narracji o przeszłości; książka ta wszak jest pozycją o zacięciu popularnonaukowym, której odbiorcą ma być czytelnik poznający dopiero Solidarność Walczącą.
Janke pokazuje autonomiczność (rzec by można nawet – autarkiczność) działań wrocławskich opozycjonistów – wyprowadza ją z zapomnienia i przedstawia w sposób interesujący. Z drugiej strony brak tej książce elementu pęknięcia, który nadałby realniejszy charakter. Rzadko pojawiają się informacje o rozbitych rodzinach (jak chociażby w niezwykle ciekawej Magdalenie Tomasza Piątka) i jednostkowych dramatach. Świeżość tej historii uniemożliwia odważniejsze przedstawienia, takie jak chociażby niedawna ekranizacja wspomnianych Kamieni na szaniec. Niemniej jako lektura, poniekąd dydaktyczna, książka ta spełnia swoją rolę. Czytelnik zaznajamia się z Solidarnością Walczącą oraz z często pomijanymi działaniami opozycyjnymi we Wrocławiu. A to nie powinno ulec zapomnieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz