środa, 6 listopada 2013

Ludmiła Ulicka – Zielony namiot

Historia Rosji Sowieckiej zawsze była fascynująca i pełna paradoksów; jest w niej wszak wiele ogromnych placy i ciasnych cel więziennych. Jest ona zbyt niejednorodna, czy to ze względów geograficznych czy kulturowych, by stałą się uspójnioną narracją. Dowodem tego jest książka Ludmiły Ulickiej Zielony namiot: opowieść o pokoleniu wchodzącym w nastoletnią świadomość w szczególnym momencie śmierci Stalina. To przeżycie pokoleniowe młodych potomków rodzin inteligenckich wyraźnie kierunkuje ich dalsze postępowanie; przekonani o fałszywości systemu na własnej skórze odczuli konsekwencje związane z pragnieniem wolności. Tworzyli i wspierali pierwsze grupy opozycyjne, wydawali czasopisma, walczyli o wolność. Często musieli podejmować decyzje brzemienne w skutkach.
Ulicka skupia się na opisie środowiska nastolatków żądnych wiedzy, związanych z nauczycielem literatury rosyjskiej w jednej z moskiewskich szkół; ludzi pragnących wolności umysłu. Jest to pokolenie, które opisuje w swojej balladzie Jacek Kaczmarski (Nasza klasa); tu jednak nie ma goryczy i smutku, lecz radość z bycia obok i spotkania. Nie niszczą tego nawet represje i kłopoty mieszkaniowe. Co więcej – książka ta pokazuje różnice między powojennymi Polską i Rosją; wskazane są akcenty, które jednoznacznie sugerują, że pod wieloma względami pragnący niezależności intelektualnej obywatele wielkiego, wschodniego sąsiada byli bardziej represjonowani, niż się wydawać mogło. Jest to bardzo ważny trop w kontekście polskiego pisania i mówienia o schedzie intelektualnej czasów minionych – wiele deklaracji traci w tym świetle swoją ostrość i jednoznaczność.
Książka przedstawia kłopoty, jakie mieli niezgadzający się stan kraju młodzi ludzie. Pełno w niej opisów represji, zwolnień, przesłuchań i biletów na zachód w jedną stronę. Mimo całej otoczki związanej z brutalnym charakterem owych czasów, Zielony namiot nie jest książką o złym systemie. Pod opisem codzienności ukryta jest zwykła opowieść o ludziach pragnących godnego i spokojnego życia, bez nadzwyczajnych wygód i przywilejów.
Czytając Zielony namiot widać różnice w poziomach opowieści, ukryte znaczenie informacji prasowych, które rzadko bliskie były prawdzie. Znakomitym przykładem tego jest historia jednego z bohaterów, który jako fotograf amator, pragnie zrobić zdjęcia tłumu przelewającego się moskiewskimi ulicami w czasie żałoby po Stalinie. Pochód ten, mimo wybitnie pokojowego charakteru, przypomina bardziej scenę batalistyczną niż pokojowe składanie hołdu towarzyszowi z wąsem; walka toczy się tu o każdy skrawek powierzchni i każdą szansę wydostania się z bezmyślnej masy ludzkiej. Wydarzenia te, opisane okiem nastolatka, pozostawiają niesamowite wrażenie.
Pamiętać przy tym należy, że autorka odmalowuje auto-portret swojego pokolenia – wchodzącego w dojrzałość w momencie rozpoczęcia odwilży po śmierci Stalina, nie związanego silnymi wspomnieniami z drugą wojną, wychowującymi się we względnie ustabilizowanej Moskwie, w której ślady oblężenia sprzed nieco ponad dekady powoli zaciera czas.
Struktura narracyjna książki nie ma charakteru linearnego – nie biegnie ona w pełni chronologicznie, lecz zatacza spiralne kręgi – narratorka odprowadza swoich bohaterów do pewnego momentu w ich życiu by wrócić i przedstawić czytelnikom kolejne postacie, których obecność była wcześniej jedynie zasygnalizowana. Taka forma snucia opowieści sprawia, że czytelnik zagłębia się w minioną rzeczywistość poprzez przedstawienie różnych jej aspektów. Jest to bardzo bachtinowski zabieg – ogromny nacisk położony jest na skaz, opowieść; zabiegi formalne ustępują posiadającej oralny charakter opowieści.
Mamy zatem nauczyciela, weterana minionej wojny; niedoszłego pianistę, którego kariera została zaprzepaszczona przez wypadek z nożem; pedagoga, którzy przez szalonego współpracownika traci pracę i ma coraz większe kłopoty korowód bohaterów jest długi, jednak wszystkie postacie pochodzą z szeroko pojętej inteligencji – warstwy niekoniecznie docenianej przez ustrój. Są oni związani w różnym stopniu z opozycją, ponoszą związane z tym konsekwencje i starają się sobie (i innym, jak chociażby Tatarom) pomóc. Nie tracą ducha, wspierają się nawzajem; są jak wiązka patyków, która związana stanowi siłę niemal nie do przełamania.
Kolejną rzeczą kotłującą się pod warstwą narracji jest coś, co można nazwać rosyjskim duchem. Trudno bowiem inaczej określić zespół elementów współnototwórczych, pojawiających się wbrew rozsądkowi; Ulicka opisuje wspólnotę, którą cementują przeciwności losu, ale spaja niezachwiana przyjaźń. Właśnie taka familiarność wciąż pojawia się w książce – w kluczowych momentach żaden z bohaterów nie jest sam; o smutku pozwala zapomnieć gwar, herbata, czasem alkohol, jednak to czynnik ludzki staje się kluczowy; bez niego nie byłoby opowieści.
Zielony namiot jest książką o ludziach, wspólnocie na przekór ładowi, a zarazem o niemożliwym do stłumienia krzyku o wolność. Narracja Ulickiej płynie i porywa, nie pozwala na obojętność, zmusza do zajęcia stanowiska. Przypomina zarazem, że wspominanie przeszłości nie musi wiązać się z goryczą, lecz skupiać się może na tym, co było dobre. To jest niewątpliwa wartość tej powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz