niedziela, 13 października 2013

Krystyna Kuhn - Zimowy morderca


Morderstwa zakorzenione w historię są dosyć płodnym, zwłaszcza gdy mowa o relacjach polsko-niemieckich. Temat ten pomysłowo wykorzystał Białoszewski w swoim Bezcennym. W Zimowym mordercy Krystyny Kuhn mamy temat równie kłopotliwy co niewyjaśnione do dzisiaj grabieże dóbr kultury – historię robotników przymusowych. Czy to wystarczy do skonstruowania ciekawej fabuły? Wydaje mi się, że tak.
Opowieść rozpoczyna, jak w każdym szanującym się kryminale, morderstwo. Dosyć koncepcyjne, wiążące się mocno z aktem zemsty. Ginie nestorka szanowanego rodu, którego korzenie w niejasny sposób wiążą się z wojenną zawieruchą i współpracą z rządem narodowosocjalistycznym. Następnym elementem wiążącym fabułę jest porwanie prawnuczka denatki. Sprawa wikła się przez to jeszcze bardziej, ale też przenosi na nowy grunt – dosłownie i w przenośni. Śledztwo, zarówno z powodów profesjonalnych jak i prywatnych, zostaje powierzone prokurator Miriam Singer – dawnej znajomej matki porwanego dziecka. Jej zaangażowanie i znajomość faktów wykraczających poza materiały prokuratury okazują się być kluczowe dla dochodzenia.
Mimo pozorów, książka Kuhn jest czymś więcej niż kolejnym tekstem z cyklu mord, dochodzenie, schwytanie. Poruszając w prosty sposób kwestie zapomniane przez historie, wskazuje na ciągle żywe antagonizmy obecne w relacjach między dwoma krajami, a które rozgrywają się nierzadko na poziomie historii indywidualnych. Właśnie ten element Zimowego mordercy bardziej przykuwa uwagę niż kwestie związane z samym śledztwem. Pojawia się tu pytanie o rozliczenie z przeszłością, jednak pozbawione zadęcia związanego z płytkim krytykanctwem.
Zjawiska te sugerują zmiany w paradygmacie prezentowanych bohaterów, charakterystyczne dla współczesnych kryminałów – nie mamy już detektywów-alkoholików z kłopotami rodzinnymi, lecz kobiety, które odziewając się w pancerz profesjonalizmu nie chcą dopuścić do siebie mężczyzn (podobna sytuacja jest w Bezcennym). Wszystko to jednak gra pozorów; nie zmienia się bowiem nic poza płcią. I mimo że czytelnik wie, jak potoczy się dalej akcja na gruncie prywatnym bohaterki, daje się wciągnąć w tę grę. Wszak na tym opiera się gra z konwencją i znajomość tejże.
Nowa książka Krystyny Kuhn odtwarza zapomniane wątki historii, a zarazem wzbudza w czytelniku autentyczną ciekawość. Autorka sprawnie żongluje znanymi czytelnikom motywami, a zarazem miesza to z nadającą niepowtarzalny charakter elementem fabuły, który wyróżnia ją na tle mniej udanych wydawnictw kryminalnych. Nie nuży, a zarazem zapewnia dobrą rozrywkę nie tylko na długie jesienne wieczory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz