poniedziałek, 11 marca 2013

Amos Oz – Wśród swoich



Zbiór opowiadań izraelskiego prozaika jest zaskoczeniem. Czytelnicy, przyzwyczajeni do długich, niezwykle potoczystych form literackich autora, mogą czuć się zaskoczeni wyborem takiej formy pisania. Opowiadania te tworzą ciekawą sieć wątków, w których przewija się obraz kibucu jako miejsca odosobnienia, w którym nie wszyscy szukają wspólnoty, bo niektórzy chcą znaleźć tu coś, co zaspokoi ich potrzebę funkcjonowania w społeczności quasi-religijnej. Czy te historie mają mówić tylko o trudności znalezienia wspólnego języka? 
Opowieści serwowane przez Oza osadzone są w rzeczywistości końca lat 50. Pojawiają się w nich relacje międzyludzkie, ich subiektywizm i nieprzystawalność do wartości uniwersalnych. Autor nie usiłuje  pokazać, że jakieś relacje, czy sposoby radzenia i nieradzenia sobie z rzeczywistością są ponadnarodowe. Pokazuje różne odcienie przeżywania życia; pokazuje też, że treści uznane za uniwersalne, okazują się być mniej oczywiste.
Pisząc o przyjaźni nauczyciela esperanto ze swoją sąsiadką, wskazuje niemożność stworzenia relacji między osobami odległymi od siebie duchowo. Zarazem zaznacza rozbieżność miejsc, jakie w świecie zajmują bohaterowie, ale i momentów życia, w jakich się znajdują. Ta trudność okazuje się nie być tylko międzyludzka, ale zarazem międzypokoleniowa. Gdy znawca języka stworzonego przez Zamenchoffa pyta swoich uczniów o powód podjęcia nauki, ci deklarują pobudki daleko mniej idealistyczne niż mniemał twórca. Nikt nie chciał za pomocą esperanto tworzyć nowej wspólnoty, zrzucać z ramion ciężaru wieży Babel, a jedynie posłużyć się nim jako narzędziem do osiągnięcia bliżej nieokreślonych celów. Scena ta jest niezwykle ważna dla całej książki – pokazuje zbliżanie się momentu pojawienia się wyraźnego rozróżnienia między pobudkami pierwotnymi, a aktualną realizacją ideału. Bohaterowie często poruszają się w swoim wyidealizowanym świecie wartości – nie chcą dostrzegać rzeczywistości. Wyobrażenie ojca, niemal totemizowane, zmusza jednego z bohaterów do trudnej, pełnej traum podróży, której zakończenie nie jest takie, jakby się  spodziewał.
Dwa główne wątki zbioru krótkich próz Amosa Oza to nieprzystawalność wyobrażeń i rzeczywistości oraz rewizja wartości kibucu. Autor, znając społeczność zamieszkującą te spółdzielnie, wysnuwa wstrząsające wnioski i wkłada je w usta bohaterów. Jeden z nich stwierdza, że wielu kibucników tak szczerze oddaje się idei wspólnoty iż nie da się niemal dostrzec różnicy między nimi, a ortodoksyjnymi Żydami. Ten zarzut kierowany przeciwko socjalistycznym ideałom kibucu pokazuje zafałszowanie ważnej potrzeby człowieka. O ile w Rosji Radzieckiej istniał kult jednostki, dający jakąś namiastkę scentrowanej władzy i dopełnienia pragnień, o tyle we wspólnotach izraelskich wszystko było wspólne, bez centrum. To rozbicie powodowało zaburzenie niemal wszystkich wartości, za wyłączeniem pracy dla dobra wspólnoty. Dlatego pewnie wielu  kibucników oddawało się niemal zupełnie pracy i służbie grupie – nie umiało znaleźć siebie w miejscu, w którym nie ma niczego, co można by było nazwać bogiem.
Ten rewizjonizm pojawia się jako świadome działanie – autor realizuje swój zamysł w sposób bardzo konsekwentny. Pokazuje w swoich opowiadaniach kłopotliwe aspekty życia w tej szczególnej wspólnocie – kwestię przydatności, zależności od pracy, regulacji tworzenia i rozrywania związków, kwestii eugenicznych, ale i tworzenia relacji międzyludzkich. Również kwestie obszaru wpływu wspólnoty na życie jednostki wydają się ty być niezwykle ważne – decyzja o tym, czy posłać kogoś na studia, podejmowana przez wspólnotę, nie zawsze musi być zgodna z interesem i wolą samego zainteresowanego. Trudno przy tej okazji nie zadać pytania, czy aby przypadkiem w tego typu sytuacjach wspólnota nie okazuje swojej słabości? Oz wykazuje to dosadnie, jednak nie dosłownie – pokazuje przykład, a interpretację pozostawia czytelnikowi.
Stworzenie przez izraelskiego prozaika kolejnej historii kibucowej ma cechy rozliczenia się z dotychczasowymi dokonaniami i światem w nich przedstawionym. Akcja, tocząc się w bliżej nieokreślonym miejscu, ma cechy uniwersalne, jednak ten zabieg autor stosuje w większości swoich książek. Ta krótka książka wydaje się być akcentem zamykającym cykl opowieści o kibucach. Z jednej strony rewiduje, z drugiej pokazuje słabość utopii, jaką usiłowano stworzyć w świecie po Holocauście, ale i po znalezieniu nowego, własnego świata.
Autor tworzy zbiór przykładów konkretnych postaw i sytuacji, które poddają pod wątpliwość zasady funkcjonowania idealnie demokratycznego ustroju, nastawionego niemal wyłącznie na wspólnotę i pracę. Czyniąc to rewiduje niemal wszystko, co do tej pory pisał. Mimo iż w jego powieściach wcześniej pojawiało się pytanie o przystawalność wszystkich do jednego i słusznego wzorca, to był to jedynie dodatek do fabuły. Tu, w opowiadaniach, które tworzą jedną opowieść, jest to sugestywnie przysłonięte; sugestywność ta uniemożliwia jest to przeoczenia.
Nowy zbiór opowiadań Amosa Oza nie pozostawia wątpliwości – wielokrotne typowanie go na laureata nagrody Nobla nie jest przesadą. W ośmiu prostych opowieściach zadaje trudne pytania o istotę utopii kibuców, ale i o szukanie swojego miejsca w świecie, w którym wszystko jest wspólne, a wspólnota jest wszystkim. A wszystko, co jest wszystkim, zaskakująco szybko może stać się… niczym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz