sobota, 3 listopada 2012

Styron – Esej o depresji



Od momentu wydania Melancholii Marek Bieńczyk stał się prowodyrem polskich melancholików rozpamiętujących stratę. Jak się jednak okazuje – mówienie o spadaniu w odmęty ducha jest objęte milczeniem; dopiero odbicie się od dna i spotkanie z łaską dać może jakikolwiek pozytywny skutek – pozwala na opisanie doświadczenia, do którego autor się dystansuje. Tu William Styron, jeden z najważniejszych eseistów dwudziestego wieku, opowiada o swoim doświadczeniu depresji. Osobistym.
We wstępie autor zaznacza że jest to tekst oparty o ten, który wygłosił kiedyś na konferencji skupiającej psychologów. Oparty, gdyż wiele wątków poruszonych w niej raczej nie jest do opisania na forum publicznym – osobiste rozważania, rysowanie głównych zagadnień problemu depresji – zarówno kulturowego jak i psychologicznego. Widoczne w książce jest zdroworozsądkowe podejście od problemu – Styron nie dramatyzuje swoich przeżyć, skupia się na zimnym, niemal sokratejski opis zmagań. Opiera się wielokrotnie o ważne i szanowane publikacje dotyczące stanu psychicznego w jakim się znalazł. Tworzy przez to bardzo ciekawy obraz tej choroby – łączy w niej spojrzenie laika-humanisty, który obcując i obserwując stan swojego zdrowia widzi jej poprzez pryzmat literatury i kultury, ale i fakty naukowe – wielokrotnie odwołuje się do prac naukowych skupiających się na tym problemie.
Styron przedstawia swoją chorobę jako stan ciągłego zamętu, opisuje kolejne etapy dostrzegania samego siebie jako osoby dotkniętej czarną żółcią. Czyni to bardzo plastycznie – kolejne drobne fakty z jego życia, małe nieporozumienia zaczynają zmieniać swoją rangę; chęć bycia samemu i ograniczenia ilości bodźców powoduje ciągłe odcinanie się od relacji ze znajomymi. Również dostrzega dosyć kontrowersyjny problem – zamknięcia lekarzy na nowości i na popełniane przez nich rażące błędy w sztuce (autor leczony przez wiele miesięcy przez psychiatrę, którego personaliów podać nie chce, nie odczuwał żadnej poprawy, w jego samopoczucie pikowało w dół niczym zestrzelony samolot; zmiana specjalisty dosyć szybko przyniosła zmianę leków i poprawę samopoczucia).
Wspomniane konteksty kulturowe okazują się być dla Styrona narzędziem rozszerzającym opis – przypomnienie postaci pani Bovary i jej stan umysłu opisany przez Flauberta pomagają w opisie tego, co trudne do zwerbalizowania. Sięgając po kategorie literackie trudno się obyć bez słów Bieńczyka ze wstępu do ostatniej edycji Melancholii, na które to powołałem się we wstępie; Styron znajduje się w bardzo podobnej sytuacji. Dostąpił łaski, idzie ku górze, ma dystans do wydarzeń minionych i spogląda na doświadczenie w inny sposób. Daje to ciekawe wrażenie, gdyż maestria językowa amerykańskiego pisarza nie podlega pod krytykę – nie ma nadmiaru słów, wszystko trafia w samo sedno.
Przedmiot tej książki jest dosyć drażliwy – w literaturze polskiej najczęściej pojawiają się sugestywne obrazy przeżywania traumy wynikłej z depresji, brakuje im często poparcia w metodologii. Tu – mamy bardzo zdroworozsądkowe opisywanie kolejny stanów tej choroby. Esej staje się przez to ciekawostką literacką – miesza się w nim metodologia z literaturą i subiektywizmem pisarza. Z drugiej strony jest to ewenement – zazwyczaj o swoich doświadczeniach z tą chorobą piszą kobiety – męski punkt widzenia znacząco poszerza obraz dolegliwości, która nie ma względu na choroby.
Esej o depresji jest godną uwagi pozycją. Nie jest to książka długa – jak sam tytuł wskazuje jest to pojedynczy esej podzielony na kilka podrozdziałów. Mimo faktu, iż jest to lektura na kilka godzin (góra dwie) dojrzałość spojrzenia na problem pozwala przeciętnemu, niezaznajomionemu z problemem czytelnikowi, rozszerzyć swoją wiedzę na temat tej coraz powszechniejszej dolegliwości.

2 komentarze:

  1. Recenzja kusi, temat niewątpliwie jest fascynujący, pytanie tylko, czy to dobra lektura na listopadowe popołudnia, które i tak nie nastrajają optymistycznie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej pasująca. Mimo tematyki jest to książka wymagająca intelektualnie i mocno osadzona w tematyce depresji klinicznej, więc nie ma w niej "dołujących wkrętów" o tym, jaki to świat niedobry i zły, ale pojawia się bardzo konkretna relacja osoby, która przeszła przez tę chorobę.

    OdpowiedzUsuń