poniedziałek, 21 maja 2012

Anna Bolecka – Cadyk i dziewczyna


Formuła okupowanej Warszawy jest w praktyce wyczerpana. Napisano już wiele książek – zarówno beletrystycznych, jak i naukowych, o tym jak wyglądało to życie. Jednak sięga po nią autorka Cadyka i dziewczyny by zrobić z niej względnie oryginalną opowieść o obowiązku, więzach krwi i nie do końca jasnym podejściu do życia.
Poznajemy młodą Żydówkę – Polę Rubin, którą ze swoją wiarą łączą jedynie więzy krwi. Podobnie jak znaczna część polskich semitów czuje się bardziej związana z krajem, w którym żyje. Jednak w dniu rozpoczęcia drugiej wojny światowej przestaje znaczyć cokolwiek. Dla wkraczających do Polski oddziałów niemieckich asymilacja to puste słowo. Z jej perspektywy oglądamy okupowaną Warszawę, poznajemy jej losy i decyzje, niejednokrotnie trudne, niemal zawsze obciążone ryzykiem demaskowania i śmierci.
Drugim, wyraźnie mniej istotnym wątkiem, jest opowieść o córce warszawskiego cadyka. Jej rodzina została ewakuowana w pierwszych dniach wojny, a ona, przebywając w sanatorium otwockim, nie mogła podzielić losu swojej rodziny. Nie da się jednak pozbyć wrażenia, że ten element opowieści, jak i wątki z nim związane, są odrobinę na doczepkę.
Opowieść zahacza o warszawskie zoo w którym ukrywano Żydów, o ucieczki przed mogącymi zadenuncjować Polakami, kwestie czystości krwi i sposoby ukrycia tego, co mogło zdradzić ukrywającego się pod dobrym wyglądem człowieka. Jest to jednak wciąż tło dla rozważań i działań Poli.
Mimo tej otoczki, Cadyk i dziewczyna okazuje się być obyczajową książką połączoną z delikatnym romansem. Postać panny Rubin jest o tyle znacząca, że wiąże niemal wszystkie wątki w całość – zarówno zoo, jak i getto stają się ważne w jej życiorysie. Również otwockie sanatorium, za sprawą jej kochanka (tamtejszego lekarza) staje się czytelnikowi, za jej sprawą, bliskie. Wielokrotnie autorka dopuszcza się eufemizacji świata przedstawionego – opisy warszawskiego getta z roku 1942 są przeestetyzowane, odrealnione. Również sama postać Poli nie jest do końca autentyczna – jej przemyślenia, momentami dziecinne, nie wiążą się ze zdroworozsądkowymi zachowaniami. Również postać niemieckiego majora, który podejmuje się wywiezienia z Polski cadyka z rodziną nie jest przekonująca.
Książce brakuje konsekwencji – pojawiają się liczne luki, niedopowiedzenia, niejasności. Ciekawa postać córki cadyka jest tu sprowadzona wyłącznie do roli osoby, która jest poszukiwana, a jej losy – opisane nad wyraz skrótowo. W czasie lektury można odnieść wrażenie, że w pewnym momencie książka traci swój impet – opisy stają się coraz bardziej zdawkowe, pomysł na opowieść jakby się wypalał. Niestety – akurat to rzuca się w oczy. W książce również pojawiają się błędy merytoryczne – słowa nowotestamentalnego Przykazania Miłości w ustach cadyka znaleźć się nie powinny.
Mimo tych wad książka jest napisana sprawnie – język, mimo że nieskomplikowany, nie sprawia wrażenia naiwnego. Jako lektura do pociągu, na urlop – Cadyk i dziewczynka, moim zdaniem, sprawdzi się świetnie właśnie dzięki tym dwóm cechom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz