wtorek, 5 lipca 2011

Marek Żak - Szczęśliwy w Ameryce


.

Poczytne książki mają zazwyczaj swoje kontynuacje – nie inaczej jest w przypadku powieści Marka Żaka. Pierwsza powieść wzbudziła spore zainteresowanie czytelnicze, zebrała sporo pozytywnych opinii, w których podkreślany był wolny od polskiej martyrologii charakter powieści i nietypowe osadzenie postaci głównego bohatera w realiach zakładu farmaceutycznego Bayera. Sequel ma wiele cech wspólnych z pierwowzorem – postać bohatera, walkę z bakteriami chorobotwórczymi i inwigilację wywiadu, chociaż w drugiej części przygód Marka Gara liczba mnoga lepiej oddaje charakter aktywności wywiadów.
Trudno pisać o drugiej części historii bez uwzględnienia zalet i wad pierwowzoru. I tu należy się autorowi pochwała – z powieści wojennej o nieco naiwnej i wyidealizowanej strukturze stworzył ciekawą powieść szpiegowską z farmacją w tle. Ciekawe przedstawienie dylematów bohatera i rozwinięcie wątków z poprzedniej części powieści przemawia za tą powieścią.
Pierwsze strony kierują wzrok czytelników na Marka Gara w Londynie – tuż po wojnie staje się on kontrybucją wojenną na rzecz USA, jak to sam o sobie mówi. Podróż okrętem z żoną i dzieckiem jest okraszona echem poprzednich wydarzeń – wojny, kolaboracji i zdrady. Ale i dosyć ciekawą rozmową z Vernerem von Braunem – twórcą niemieckiego programu rakiet V. Bohaterowie sami ustosunkowują się do sytuacji, jednak stoicyzm Gara jest momentami przerysowany; podkopuje to autentyzm postaci i co rusz przypomina czytelnikowi, że ma do czynienia z postacią fikcyjną.
Dalsze wydarzenia zawieszają wielkopolskiego farmaceutę między pracą w Pfizerze, współpracą z kontrwywiadem USA i działaniami skierowanymi na umiarkowaną pomoc Polsce poprzez kontrolowaną współpracę z wywiadem PRL. Bohater odnosi się do sytuacji w bloku wschodnim po 1945, jednak wiedza, jaką posiada, daleko wykracza poza perspektywę człowieka po drugiej stronie Atlantyku, nawet zorientowanego w wydarzeniach mu współczesnych – traktowanie domysłów jako pewników staje się męczące. Taka nadświadomość postaci również budzi nieufność wobec sądów wydawanych przez bohatera.
Poza wątkiem szpiegowsko-farmaceutycznym w powieści jest też sporo informacji o życiu osobistym bohatera. Zbyt częste zmiany partnerek życiowych niezbyt korzystnie wpływają na odbiór postaci; co więcej – schemat zdobywania i tracenia kolejnych kobiet jest zbyt do siebie podobny. Ponadto podobnie jest skonstruowany wątek przełomowy – w pierwszej części był to Goebbels, w drugiej – amerykański milioner. Pewne zbieżności trochę zrażają.
Sporo recenzji nowej książki Żaka zarzuca jej przesycenie seksem. I niestety – tu muszę się zgodzić. Scen łóżkowych jest sporo, jednak w porównaniu do poprzedniej części ich opis jest lepszy, jednak wciąż są to okolice erotyzmu a'la J. L. Wiśniewski. Drażniąca jest też tendencyjność i powtarzalność sytuacji – informacja o rozpinanej z przodu sukience prawie zawsze oznacza jedno.
W tym gąszczu scen nie do końca udanych przebijają się nawiązania do problematyki Europy i świata po wojnie – rozrachunek z przeszłością, granice hipokryzji i przymykania oczu na rozrachunek z przeszłością, nierówne traktowanie ludzi uwikłanych w wojnę i problemy rodzącego się kapitalizmu. Czasem są one między słowami i po prostu giną w czasie pobieżnej lektury.
Mimo tych wad książka wciąga – wiedza autora z zakresu chemii i procesów farmaceutycznych jest widoczna, a pomysł na historię przebija się w całej książce. Czasem w mniej, a czasem w bardziej udanej formie. Książka Marka Żaka Szczęśliwy w Ameryce może okazać się ciekawą pozycją na urlop lub wakacje.