piątek, 21 stycznia 2011

Andrzej Łapicki - Nic się nie stało!



Oto mam przed sobą książkę wydaną nakładem wydawnictwa Świat Książki, z której okładki spoziera na mnie z powagą osiemdziesięciokilkuletni mężczyzna. Mężczyzną tym jest Andrzej Łapicki – jeden z grona wybitnych polskich aktorów, których wkład w polski teatr jest niemożliwy do przecenienia; felietonista i aktor filmowy. Ostatnimi czasy, jak sam o sobie mówi – celebryta. Książka jest zbiorem krótkich felietonów opublikowanych w Rzeczpospolitej oraz Teatrze, jak i rozmów prowadzonych z żoną.
Teksty umieszczone w książce, będącej zbiorem felietonów, są komentarzem do bieżących wydarzeń politycznych, społecznych i kulturalnych – większość z nich została opublikowana w ciągu ostatnich trzech lat we wspomnianych gazetach. Tu – są ciekawym uzupełnieniem dla biografii zapomnianego w znacznym stopniu aktora, jak i interesującą opowieścią o Warszawie – zarówno tej przedwojennej, jak i z okresu odbudowy.
Teksty są podzielone na grupy tematyczne – pojawiają się opowieści o savoir-vivrze, Piłsudskim, Warszawie okiem kilkulatka, kulisach teatrów czy krytykach literackich – wszystkie są budowane w kontekście wydarzeń bieżących i odnoszą się do bogatego doświadczenia autora. Zbiór ten bowiem ma charakter quasi-biograficzny. Informacje zawarte w felietonach pozwalają lepiej poznać aktora.
Każdy z tych tekstów można nazwać perełką – język jest niesamowicie plastyczny i płynny. Nie ma elementów przegadanych, sam autor poddaje się tekstowej autocenzurze, która przejawia się przez upominanie samego siebie przy mówieniu o swoich sukcesów (zwłaszcza, gdy język i pióro chcą wyliczyć chociaż część dorobku). Charakter ryżanina, jak i jego bogate doświadczenie pozwalają zrozumieć ogrom przemian kulturalnych, obyczajowych i ekonomicznych, jaki zaszedł w przeciągu kilku ostatnich dekad. Dekad, które pokrywały się z pracą twórczą Łapickiego.
Zapisy krótkich rozmów między autorem a jego żoną – Kamilą – poszerzają wiedzę czytelnika na temat ludzi ze starszej epoki, którzy w znacznej mierze swoje życie oddali dla jednej profesji o artystycznych korzeniach. Ludzi z epoki przedwojennej, epoki innego myślenia o kulturze. Myślenia zniszczonego przez wprowadzanie norm równych i równiejszych, a które w jakiś sposób przetrwało w warstwach szeroko pojętych artystów. Prawdopodobnie ta luka może powodować, że czytelnik nie zawsze czuje się komfortowo w rzeczywistości opisywanej przez autora.
Rzeczywistości opisywanej z perspektywy człowieka, który w poprzednim systemie żył godnie dzięki wierności swojej profesji i mistrzostwu, do którego doszedł w grze na scenie i przed kamerami. Zawód aktora wiąże się z wysoką samooceną, jednak element, który w środowisku teatralnym jest zaletą, przy pisaniu potrafi przerodzić się w dandyzm. Pomimo tego – autor wstrzymuje się od oceny współczesności, jakiej oczekuje się w momencie, w którym rozumie się, o jakim wydarzeniu z bliskiej przeszłości kilkunastu miesięcy pisze. To miłoszowskie wstrzymanie sprawia, że tekst zyskuje na obiektywności – pozostaje w sferze publicystyki tradycyjnej i konserwatywnej, stroniącej od wydawania jednoznacznych ocen, a raczej poszukującej źródeł i analogii z wydarzeniami z przeszłości.
Zbiór Nic się nie stało autorstwa Andrzeja łapickiego uważam za lekturę godną uwagi. Zadowoli czytelnika poszukującego konkretnych świadectw naocznych świadków wydarzeń ostatnich siedemdziesięciu lat, osobę, która poszukuje lekkiej, ale inteligentnej lektury na podróż do pracy czy też chwilę odpoczynku po niej. Kolejne teksty są krótkie, przeczytanie każdego z nich zajmuje kilka minut, a świetny język, jakim została napisana książka sprawia, że trudno się od niej oderwać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz